Podróż Krzyże przydrożne - Krzyże przydrożne



2010-03-24

     Podlasie nie może się pochwalić okazałymi budowlami czy zabytkami, ma jednak coś szczególnego, czego próżno szukać w innych dzielnicach naszego kraju-jakaś nostalgia, jakiś klimat ogarniający duszę  gdy wędrujemy jego bezdrożami.

Jednym z jego przejawów jest występowanie krzyży przydrożnych. Krzyże przydrożne tak wrosły w nasz krajobraz, że właściwie prawie ich nie zauważamy.

"Są, gdyż były – tak jak drzewa, ziemia i obłoki na niebie"-pisze Tadeusz Seweryn w swojej książce poświęconej kapliczkom i krzyżom.

Przy tym wystepują na Podlasiu tak masowo, że w zapiskach z parafii Janów możemy przeczytać:" Przy niektórych drogach,jak na przykład z Janowa do Romaszówki, krzyże przydrożne robią z daleka wrażenie dwóch linii słupów telegraficznych, na innym znowu krańcu parafii z pagórka koło wsi kraśnego widać naraz 17 krzyży. Sporządzono w roku 1911 wykaz ich liczb na terenie całej parafii 263".    

Oprócz ilości zachwycają również bogactwem form-możemy tu spotkać krzyże drewniane, kamienne, żelazne, niektóre bogato zdobione. Krzyże, szczególnie drewniane, są charakterystyczne dla wsi zamieszkałych przed ludność prawosławną, w katolickich wsiach przeważają kapliczki.

We wsiach zamieszkałych wspólnie przed oba wyznania, stoją dwa krzyże obok siebie-prawosławny i katolicki, a często są to całe grupy krzyży i kapliczek. Najcześciej stoją u krańca wsi, na rozstajach dróg lub na polach. Po co właściwie je stawiano i czemu miały służyć? Wieś nie mogła obejść się bez krzyża. Miejsce, gdzie stał krzyż stawało się szczególnym, jakąś małą codzienną świątynką, miejscem spotkania z Bogiem. Nie można było przejść obok krzyża obojętnie. Jeszcze z dzieciństwa majaczą mi się obrazy dziadka, który przechodząć obok krzyża zdejmował czapkę, żegnał się i odmawiał pacierz.   

  "Wieś zaczyna się od krzyża. Trzeba się przeżegnać . W imię Ojca i Syna i Ducha świętego, amen. Jak w kościele,tylko codziennej. Kościół jest niedzielny, świąteczny, to i żegnanie się kościelne,nie takie zwyczajne.A wieś swoja,powszednia.To tak jakies bardziej swojskie to żegnanie się pod krzyem wioskowym,to tak jakoś zwyczajniejsze.A potem, po żegnaniu się, trochę podejść i nasz dom. To prawie tak wygląda, jakby żegnało się przed naszym domem" (Zalewski A. "Przebłyski słów").    

Krzyż stanowił granicę między światem znanym, wioskowym, a nieznanym. Tu cała wieś zbierała się na modlitwę w święta lub by prosić Boga o deszcz podczas suszy. Do dzisiaj w niektórych wsiach zatrzymuje się przy krzyżu kondukt pogrzebowy i otwiera  trumnę, by zmarły mógł się pożegnać ze swoim światem, wsią, słońcem.

-Niechaj sobie ziaziulka choć z raz jeszcze na słonko spojrzy-żegnała matka przedwczesnie zmarłą córkę. Do tego miejsca odprowadzają go wszyscy mieszkańcy wsi, by tu zawrócić do domów. Na cmentarz szła tylko najbliższa rodzina. Gdy wracała z pogrzebu, nie szła prosto do domu, tylko kluczyła po polach, odwiedzała znajomych, wszystko po to, by zmylić smierć i nie wskazać jej drogi do swojej chaty.     

Krzyże na rozstajach dróg stanowiły punkt orientacyjny dla wędrówców, stawiane na polach wyznaczały granice siedlisk, upamiętniały ważne wydarzenia lub były stawiane w jakiejś intencji. W drodze z Sokółki do Dąbrowy, w miejscowości Bierwicha stoi kamienny obelisk z żelaznym krzyżem. Wyryty jest na nim napis:"AD 1657 Moskal Litwę splądrował, złamawszy mir wieczny". Upamiętnia on wydarzenia w czasie potopu szwedzkiego, kiedy to Rosja napadła na osłabioną Rzeczpospolitą. Ludowe podania mówią, że kamień ten rósł:

"Pono, za pierwszego sowieta, jeszcze w trzydziestym dziewiątym roku, powiększył się on o prawie pół metra. Ktoś doniósł o tym Ruskim i miano go wysadzić w powietrze. Akuratnie w tym czasie, kiedy zamiarowali jego zniszczyć-mówił stary Anton z Bierwichy-pojawili się kozaki na koniach, nu i stali saperów ichnich rugać, co musieli odstąpić od swoich zamiarów. A nu, ich...". W każdej opowieści jest ziarno prawdy. kamień z krzyżem Rosjanie w 1939r. czołgiem zepchneli do potoku,ale już w 1941r. Niemcy ponownie wyłowili go i postawili na miejsce. Ale od tego czasu kamień przestał rosnąć...    

Najbardziej urokliwe są jednak krzyże drewnine. Coraz mniej ich, powalonych przez czas, wichry i deszcze. Zastępowane są przez bardziej trwałe, z kamienia lub chińskich materiałow kamieniopodobnych. Gdy drewniane krzyże butwiały, belkę skracano i wkopywano ponownie.

"Właściwie działo się z tymi krzyżami to samo, co z człowiekiem, który pod brzemieniem lat pochyla się, więdnie i kurczy. Wzruszające były na Podlasiu krzyże występujące parami, z których jeden smukły i młody towarzyszył drugiemu,niskiemu i staremu". 

Przypominają mi piękny, XIX-wieczny hymn chrześcijański:

"Tam na wzgórzu stał, stary szorstki krzyż, strasznych cierpień i hańby znakObejmuję krzyż, gdzie mók skonał Pan, gdy ratował ginący świat.Ten haniebny krzyż, którym gardzi świat, cudną duszy mej głosi wieśćże Baranek zszedł  wyżyn chwały swej na Golgotę me grzechy nieśćW szortkim krzyżu tym, który lśni od krwi, widzę Bożej miłości cudbo na krzyżu tym, pośród cierpień zmarł Jezus za mnie i ludzki ród.O, jak kocham tez szorski krzyż, na nim Pan moc piekielną zmógłwszystko składam u Jego stóp, by się we mnie uwielbił Bóg".

Szczególnie dużo krzyży drewnianych pozostało w okolicy wsi Trześcianka, Soce i Puchły. Warto do tych wsi zajrzeć nie tylko ze względu na krzyże, ale i na ciekawą wiejską architekturę. O tym opowiem jednak innym razem.

  • Krzyże przydrożne
  • Krzyże przydrożne
  • Krzyże przydrożne
  • Krzyże przydrożne
  • Krzyże przydrożne
  • Krzyże przydrożne
  • Krzyże przydrożne
  • Krzyże przydrożne
  • Krzyże przydrożne