Podróż Roztocze czyli rowerem przez wschodnie bezdroża. - Roztocze czyli rowerem przez wschodnie bezdroża.



2010-03-28

Wstęp. 

Zbliża się długi majowy weekend. Pytana przez znajomych, jak go spędzę odpowiadam zgodnie z prawdą: zabieramy rowery i jedziemy na Roztocze. Taka odpowiedź nikogo jeszcze nie dziwiła. Zaskoczenie pojawiało się na twarzy, gdy mówiłam, że poruszać się po Roztoczu będziemy tylko rowerami, nocować w namiotach i dotyczy to całej naszej rodzinki, łącznie z sześcioletnią córeczką Adą. Jak można właśnie w ten sposób spędzić wolne majowe dni całą rodziną – krótka relacja poniżej. Może nią kogoś zachęcimy do takiej formy wypoczynku, mam na myśli rodziny, ponieważ singli na rowerowych wojażach, podejrzewam jest dość dużo, natomiast rodzice z dziećmi możliwe, że obawiają się pewnych niedogodności. Trudności są i jest też duuuuża frajda. Jak doszło do decyzji, że jedziemy całą rodziną? Mój mąż Robert uprawia taką formę wypoczynku od lat, do tej pory bez nas. I ile tak można! Moja tolerancja na samotne wyprawy skończyła się. Dzieci potrzebują kontaktu z ojcem, ja z mężem, jeśli wyprawa rowerowa to tylko wspólna – tak brzmiało moje stanowisko i było nienegocjowalne. Robert przyjął to dzielnie i zamiast narzekać, że może to tylko mój chwilowy kaprys zabrał się za przygotowania: rowerów, sprzętu turystycznego, trasy. Największym wyzwaniem na etapie przygotowań okazało się znalezienie dobrych map Roztocza i okolic. W wielu miejscach są dostępne mapy samochodowe, które mają za małą skale i rzadko zaznaczane są na nich szlaki rowerowe i małe lokalne dróżki. A takimi trasami zamierzaliśmy się poruszać. Zdecydowanie odpadały większe drogi ze względu na walory krajobrazowe jak i bezpieczeństwo – kierowcy na naszych drogach w większości dalej mają rowerzystów „w nosie”. Dobre mapy: Centralnego Szlaku Rowerowego, Lasy Janowskie, Puszczy Solskiej o skali 1:85 000 zakupiliśmy w Bibliotece Wojskowej na Przyczółku Grochowskim – niezawodne miejsce, by je odnaleźć. Oczywiście potrzebny nam był też sprzęt turystyczny: zabraliśmy dwa namioty z naszej kolekcji, dokupiliśmy śpiwory i inne drobiazgi. Przyznam, że kompletowanie tych drobiazgów: odzieży outdoorowej, ręczników szybkoschnących i tym podobnych akcesoriów sprawiało mi dużo przyjemności. Byłam pod wrażeniem szerokiego wyboru, nowinek technologicznych i funkcjonalności. Trzeba dodać, że rzeczy dobrej jakości cenią się. W niektóre warto zainwestować, Np.: dobre sakwy. Zatem mój mąż usłyszał: „Jeśli nie chcesz mojej zguby to Ortlieba kup mi luby”. Ortlieb to mercedes w rodzinie sakw - sprawdził się doskonale. Po jeździe w deszczu, a nie brakowało go w majowy weekend, wszystko nadal pozostawało suche, czego nie mogę powiedzieć o rzeczach mojego syna, który używał odziedziczonych po tacie sakw Crosso.

  • Na głównym rowerowym szlaku.
  • Nad jeziorem.
  • Adula cała we kwiatach.
  • Przy pompie.
  • Nocleg na polanie. Szklarnia.
  • Na szlaku.