Odpoczywając w Gdańsku postanowiliśmy pozwiedzać okolice. Wybór padł na pobliski Szymbark. Po dojechaniu na miejsce (a niestety zrobiliśmy to dość późno - nauczka na przyszłość) pierwszy problem wystąpił ze znalezieniem miejsca parkingowego. Kiedy już uporaliśmy się z ulokowaniem wozu w normalnych warunkach, przeżyliśmy szok w postaci ogromnego ogonka stojącego po bilety! Co prawda ilość aut sugerowała kłopociki, ale nie spodziwaliśmy się takowych. Stanęliśmy w kolejce z nadzieję, że do wieczora chyba wejdziemy ;-), a ja poszedłem zobaczyć po ile są bilety. Jedno, co mnie zdziwiło, to dwa czynne okienka kasowe, a ta cała kolejka stała do pierwszego. Zapytałem w drugim - PUSTYM - czy można tu kupić bilety i... okazało się, że po chwili byłem posiadaczem czterech świeżutkich biletów :))) Pozbyliśmy się po 10zł od osoby, ale nie muszę chyba dodawać, z jaką radością powitała mnie reszta :) Dowiedzieliśmy się również, że najlepiej przyjechać z samego rana i w środku tygodnia!
Na pierwszy ogień zwiedzania poszła najdłuższa deska świata (przynajmniej jeszcze przez kilka dni, jak się później okazało). Oprócz wiszącej na ścianie deski z tego samego drzewa wykonany został stół, który na pamiątkę wręczenia pokojowej nagrody Nobla Lechowi Wałęsie otrzymał nazwę Stołu Noblisty. 6 grudnia zasiadają przy nim Mikołaje z całej Polski :) Dalej znajduje się Muzeum Ciesielnictwa, w którym można dokonać konsumpcji regionalnychpotraw ;-) Na zewnątrz replika dworku z Salina, niestety zamknięta.