Podróż Japonia - Sushi, sake i shinkansen czyli Lost in Translation



Do Japonii polecialem z paczka znajomych w grudniu 2008 roku. Kraj kwitnacej wisni, zawsze byl dalekim punktem na mapie, kraina odmienna od wszystkiego co otacza nas na codzien. Daleko lezace panstwo z dziwna kultura, dziwnymi obyczajami i odmiennym jadlem na stole. Japonia jako kraj nigdy mnie nie fascynowal do tego stopnia ,zeby planowac wycieczki w tame regiony..... no moze Godzilla... moj idol z mlodosci, i serial Shogun, ktory ogladali wszyscy w pierwszej polowie lat 80tych. Dziewczyny wzdychaly do Ryska Chamberlaina,  jeszcze wtedy nie zdajac sobie  sprawy , ze Richard bardziej niz niewiasty w kwiaciastych kimonach ,woli mlodych dobrze zbudowanych Shogunow :-) Jak w wiekszosci przypadkow tak samo o wyjezdzie do Japonii zadecydowalo nic innego ,jak tani bilet lotniczy i niska cana japonskiego jena do zlotowki w koncowce 2008 roku.

Japonia to cud techniki, kraj w ktorym na pierwszym miejscu liczy sie czas i przestrzen, historia odchodzi w zapomnienie, kasa idzie w szklo, beton i technike. Myslac o Japonii, pierwsze co nasowa sie na mysl, to technika przyszlosci, sushi, zielona herbata, wulkan Fuji, gejsze i  film" Lost in translation". I tego wszystkiego mozna doswiadczyc na miejscu. Tokio, ktore podobnie jak Mexico City ma ponad 12 milionow mieszkancow, jest tak dziwnym miastem, ze trudno sobie cokolwiek wyobrazic przed przyjazdem.  Gigantyczna metropolia, miasto globalne,przeogromny moloch, ktory chwilami przeraza swoim brakiem ladu i skladu, pomieszaniem stylow i tandety,szkaradnymi betonowymi budynkami parterowymi rodem z lat 80tych, stojacymi w sasiedztwie nowoczesnych szklanych drapaczy chmur ... i choc nie ma ich tam wiele, jak np. w Stanach, bo trzesienia ziemi nie pozwalaja architektom na szalenstwa, to wciaz odnosi sie wrazenie, ze przestrzen jest na wage zlota. Tokio to dzielnice, miedzy ktorymi kursuja busy, trolejbusy, rowery,metro i kolejka naziemna ,ktore odjezdzaja punktualnie co do minuty, a kazde spoznienie odnotowywane jest w glownych wiadomosciach. Wszedzie jest sterylnie czysto, nie znjdziesz papierka na ulicy, sterylnie w metrze i autobusach, ale nigdzie nie widac koszy na smieci... taka ciekawostka. Stacje metra sa calkowicie oznakowane po japonsku, bo w Japonii, znajomosc angielskiego jest obowiazkowa, ale tylko wsrod turystow. Ci zas, sa postrzegani jako istoty z innej planety .Nie do wszystkich klubow, barow,czy dystkotek mozesz zostac wpuszczony. Powiesz:"czysta dyskryminacja", a co? Nie jestes Japonczykiem, nie mowisz po japonsku, znadz sobie inny lokal. Idz do innego baru. Pieniedzy z bankomatu nie wyciagniesz nigdzie poza Citybankiem, bowiem japonskie bankomaty nie akceptuja kart europejskich.Chwilami przez takowe problemy mozna dostac na ulicy bialej goraczki, ale wszystko wynagradza jedzenie :-) bo tak dobrze jak w Japonii, nie wszedzie mozna zjesc.Kazda ulica w Tokio to setki barow, knajpek, restauracji gdzie jada sie wszystko od sushi, i sashimi, wszystkie inne odmiany ryby surowej,ryby gotowanej, pieczonej, zupy z wkladka rybna , badz miesna ,w porcjach tak gigantycznych, ze jednym talerzem bys wyzywil wioske w Malawii. Kazda z tych setek restauracji, barow i knajpek posiada swoje menu wystawione przed bar w formie makiety. Oznacza to mniej wiecej tyle, ze danie ktore zamowisz za chwile, jestes w stanie zobaczyc i ocenic jak wyglada przed rozpoczeciem gotowania. Makiety jadla, piwa , salatek, sushi wygladaja jak naturalne porcje na talerzu , zalane bezbarwnym lakierem. Kazda zamawiana porcja wyglada jak ta, zrobniona z tworzywa w oknie baru. Nie ma odstepstw. Jedzenie nie jest drogie i za przyzwoite pieniadze, mozna naprawde zaszalec. Tokio, jak kazda metropolia, ma rowniez eleganckie restauracje i bary. Jednym z nich jest slynny "New York grill" znajdujacy sie na ostatnich kondygnacjach slynnego z filmu Sophi Coppoli "Lost in Translation-Miedzy slowami" hotelu Park Hyatt . Film wypromowal hotel najlepiej jak mogl, a ten obrosl w piorka i ostro podskoczyl cenowo, co jednak nie odbiera mu stylu ani klasy. Kolacja z butelka wina dla dwojki to rozboj dla portfela ,ale za to jaki widok....rozswietlone noca Tokio, ktore przypomina scenerie z planu filmowego  Star Trek, albo Gwiezdnych Wojen z migajacymi czerwonymi lampkami na antenach wiezowcow znajdujacych sie ponizej poziomu twojego stolika  robi kosmiczne i zabojcze wrazenie, podbnie jak rachunek za ktory trzeba zaplacic. Za to wszystko, i za magie filmu ze Scarlett Johansson pijaca burbona przy barze, hotel zbija kokosy. 

  • Fuji wulkan
  • market przed Świątynia Sensō-ji
  • makieta, czy nie?
  • hard candy
  • Tokio, Yamamoto line
  • desery w Takashimaya
  • na nogi i w droge
  • Pałac Cesarski i most Nijuubashi
  • Tokio, centrum
  • Tokio, Shinjuku
  • Widok na Tokio z Roppongi Hills Mori Tower
  • Tokio kocha mode.
  • Tokio, traveluk :-)na dachu Mori Tower
  • Tokio, dzielnica handlowa Ueno
  • Tokio, kadzidla przed swiatynbia w Ueno
  • Tokio
  • Tokio, targ w Ueno
  • Tokio, swieze pachnace z nadzieniem
  • Tokio, paleczki
  • Kamakura
  • Kamakura
  • Kamakura, przed swiatynia
  • Tokio, kalamary na patyku
  • Tokio, Shibuja
  • Tokio, menu w oknie
  • Tokio, babcia sprzedawca w akcji
  • Reklama czyni cuda
  • Tokio, menu w oknie
  • Tokio, lunch time
  • Japan girl :-)
  • automat
  • biznesowa czesc Shinjuku
  • Park Hyatt hotel
  • Tokio, Shinjuku
  • Tokio,
  • pierwszy dzien , slonce wstaje nad Tokio
  • Tokio, przed swiatynia
  • Tokio, gar kuchnia
  • Tokio, wiezaTokijska
  • Wystawa w galerii Mori Tower
  • Tokio, Kompleks Roppongi Hills
  • Nozomi wjezdzajacy  na stacje w Tokio
  • Fuji na ekranie kamery niemieckiego turysty
  • Shinkansen  na stacji w Tokio.