Ocenione komentarze użytkownika lmichorowski, strona 948
Przejdź do głównej strony użytkownika lmichorowski
-
Gratuluję 130.000 i dziękuję za lubawskie, zimowe plusiki. Pozdrawiam.
-
Piękne zdjęcie.
-
Nazwisko, jak ulał pasuje do bohatera.
-
Faktycznie, bajkowy...
-
Samo słowo "alkazar" jest też świadectwem bytności arabskiej. Pochodzi od arabskiego "al kasr" (القصر) oznaczającego pałac arabski albo mauretański usytuowany najczęściej w centrum miasta. (za Wikipedią).
-
Trochę przypomina wybrzeże Kona na Hawaii.
-
...i może (łowić).
-
Oczywiście, przyłączam się do pochwał. Nie tylko zresztą odnoszących się do tego zdjęcia.
-
Wygląda niemal identycznie, jak wiewiórki spotykane nagminnie w środkowo-zachodnich stanach USA (tam nazywali je "chopmunks").
-
Brno z reguły mijałem jeżdżąc do Włoch, ale we wrześniu 1995 roku miałem okazję być tam tydzień na targach. Miałem okazję odwiedzić prawie wszystkie pokazane przez Ciebie miejsca, łącznie ze Skalnym Młynem i jaskinią Macocha. Pamiętam, że przy dolnej stacji kolejki linowej był bar, w którym można było zjeść przepyszne, świeżutkie pstrągi. Zdecydowanym minusem Brna było wówczas to, że prawie wszystkie lokale gastronomiczne zamykano o 22.00. Dzięki za fajne zdjęcia, dzięki którym przypomniałem sobie to ciekawe i w sumie sympatyczne miasto. Pozdrawiam.
-
Gratuluję 130.000 i dziękuję za lubawskie, zimowe plusiki. Pozdrawiam.
-
Piękne zdjęcie.
-
Nazwisko, jak ulał pasuje do bohatera.
-
Faktycznie, bajkowy...
-
Samo słowo "alkazar" jest też świadectwem bytności arabskiej. Pochodzi od arabskiego "al kasr" (القصر) oznaczającego pałac arabski albo mauretański usytuowany najczęściej w centrum miasta. (za Wikipedią).
-
Trochę przypomina wybrzeże Kona na Hawaii.
-
...i może (łowić).
-
Oczywiście, przyłączam się do pochwał. Nie tylko zresztą odnoszących się do tego zdjęcia.
-
Wygląda niemal identycznie, jak wiewiórki spotykane nagminnie w środkowo-zachodnich stanach USA (tam nazywali je "chopmunks").
-
Brno z reguły mijałem jeżdżąc do Włoch, ale we wrześniu 1995 roku miałem okazję być tam tydzień na targach. Miałem okazję odwiedzić prawie wszystkie pokazane przez Ciebie miejsca, łącznie ze Skalnym Młynem i jaskinią Macocha. Pamiętam, że przy dolnej stacji kolejki linowej był bar, w którym można było zjeść przepyszne, świeżutkie pstrągi. Zdecydowanym minusem Brna było wówczas to, że prawie wszystkie lokale gastronomiczne zamykano o 22.00. Dzięki za fajne zdjęcia, dzięki którym przypomniałem sobie to ciekawe i w sumie sympatyczne miasto. Pozdrawiam.