Otrzymane komentarze dla użytkownika bartek_sleczka, strona 617
Przejdź do głównej strony użytkownika bartek_sleczka
-
-
Bartku, dojechałem z Tobą aż do Christchurch i po krótkiej przerwie będę w Twoim towarzystwie zwiedzać Australię. Na razie pozwól, że pogratuluję ci wspaniałej podróży, zdjęć i relacji i na pożegnanie Kiwilandu zostawię również dużęgo plusa za całą podróż. Jak już pisałem, w przyszłym roku zamierzamy wybrać się na kilka wysp południowej Polinezji. Nie wiem czy czas pozwoli nam na zahaczenie o NZ. Ale bardzo bym chciał. Pozdrawiam.
-
O właśnie, owiec trochę mi brakowało na Twoich zdjęciach z Kiwilandu, który przecież słynie z hodowli tych zwierząt.
-
Podobnie jak Ty, nie byłem (jeszcze) w Norwegii, ale krajobraz zaiste przypomina tamtejsze fiordy, które znam z licznych fotografii.
-
Sławo, w większości się zgadzam. Komentując tylko jeden z wątków, pomimo tego że świat kolorów może być odwzorowywany zarówno w telewizji i w fotografii już od dawna, to cały czas powstają filmy czarno-białe i takież zdjęcia... Jest to margines, coś ubocznego, ale jest.
Swoją drogą, właśnie przyszło i do głowy, że w malarstwie, które nigdy nie miało problemów z kolorem, nie przypominam sobie obrazów czarno-białych :) Ot zagwozdka :))))
No i jeszcze jeden komentarz. Jednak uważam, że jeśli odbiorca nie zrozumie co autor miał na myśli, to jest to jego porażka. Jakoś nie przekonują mnie argumenty, że On to widzi inaczej i to problem odbiorców. Sądzę, że gdyby wniknąć w umysł kogoś po narkotykach, to jego widzenie świata w żaden sposób nie byłoby dla 'czystego' odbiorcy zrozumiałe. Czy to jest problem tego co 'wziął', czy tej reszty która nie wzięła?
Z to że każdy jest inny, to świetnie - tu się zgadzam w 100% :D
Pzdr/bARtek
-
Bo do kwestii odbioru intencji fotografa, to moje zdanie jest zgodne z paroma przedmówcami - co by nie gadać, fotografia, nawet ta całkiem na szybko, to przekazanie swojego widzenia czegoś. Podobnie jak poezja, muzyka itp. Autor daje swoje na pożarcie widzom, a oni mogą w tym czymś zobaczyć to co on, ale mogą też zobaczyć swoje. I tak jest w porządku. Gorzej, jak nie zobaczą nic. To może być porażka autora, ale niekoniecznie. Może też oznaczać, że autor widzi szerzej, a może po prostu inaczej niż odbiorca.
Ale absolutnie nie uważam, że porażką autora jest, gdy odbiorca wyciąga z fotografii inne przesłanie niż chciał tego autor. No, bo dzieło wypuszczone w świat zaczyna żyć własnym życiem. No, może czasem. Ale najczęściej po prostu tak jest i super. Jakaś wartość dodana...
Na szczęście każdy z nas jest inny, i to jest bogactwo świata...
-
W takim razie z Birmą jeszcze poczekam, aż będzie w całości :)
-
zapraszam, zapraszam, nie tylko do Birmy ;-)
(a Birmy jeszcze nie dokonczylem - bede jeszcze dodawal dalsze zdjecia).
Pozdrawiam
-
Marku, ja tam jeszcze wrócę - na 100%. Na razie "rzuciłem okiem" i to zdjęcie mnie rozwaliło....
Pzdr/bARtek
-
Niestety nie widziałem tego jeszcze naocznie, ale mam nadzieję zobaczyć...
-
Bartku, dojechałem z Tobą aż do Christchurch i po krótkiej przerwie będę w Twoim towarzystwie zwiedzać Australię. Na razie pozwól, że pogratuluję ci wspaniałej podróży, zdjęć i relacji i na pożegnanie Kiwilandu zostawię również dużęgo plusa za całą podróż. Jak już pisałem, w przyszłym roku zamierzamy wybrać się na kilka wysp południowej Polinezji. Nie wiem czy czas pozwoli nam na zahaczenie o NZ. Ale bardzo bym chciał. Pozdrawiam.
-
O właśnie, owiec trochę mi brakowało na Twoich zdjęciach z Kiwilandu, który przecież słynie z hodowli tych zwierząt.
-
Podobnie jak Ty, nie byłem (jeszcze) w Norwegii, ale krajobraz zaiste przypomina tamtejsze fiordy, które znam z licznych fotografii.
-
Sławo, w większości się zgadzam. Komentując tylko jeden z wątków, pomimo tego że świat kolorów może być odwzorowywany zarówno w telewizji i w fotografii już od dawna, to cały czas powstają filmy czarno-białe i takież zdjęcia... Jest to margines, coś ubocznego, ale jest.
Swoją drogą, właśnie przyszło i do głowy, że w malarstwie, które nigdy nie miało problemów z kolorem, nie przypominam sobie obrazów czarno-białych :) Ot zagwozdka :))))
No i jeszcze jeden komentarz. Jednak uważam, że jeśli odbiorca nie zrozumie co autor miał na myśli, to jest to jego porażka. Jakoś nie przekonują mnie argumenty, że On to widzi inaczej i to problem odbiorców. Sądzę, że gdyby wniknąć w umysł kogoś po narkotykach, to jego widzenie świata w żaden sposób nie byłoby dla 'czystego' odbiorcy zrozumiałe. Czy to jest problem tego co 'wziął', czy tej reszty która nie wzięła?
Z to że każdy jest inny, to świetnie - tu się zgadzam w 100% :D
Pzdr/bARtek -
Bo do kwestii odbioru intencji fotografa, to moje zdanie jest zgodne z paroma przedmówcami - co by nie gadać, fotografia, nawet ta całkiem na szybko, to przekazanie swojego widzenia czegoś. Podobnie jak poezja, muzyka itp. Autor daje swoje na pożarcie widzom, a oni mogą w tym czymś zobaczyć to co on, ale mogą też zobaczyć swoje. I tak jest w porządku. Gorzej, jak nie zobaczą nic. To może być porażka autora, ale niekoniecznie. Może też oznaczać, że autor widzi szerzej, a może po prostu inaczej niż odbiorca.
Ale absolutnie nie uważam, że porażką autora jest, gdy odbiorca wyciąga z fotografii inne przesłanie niż chciał tego autor. No, bo dzieło wypuszczone w świat zaczyna żyć własnym życiem. No, może czasem. Ale najczęściej po prostu tak jest i super. Jakaś wartość dodana...
Na szczęście każdy z nas jest inny, i to jest bogactwo świata... -
W takim razie z Birmą jeszcze poczekam, aż będzie w całości :)
-
zapraszam, zapraszam, nie tylko do Birmy ;-)
(a Birmy jeszcze nie dokonczylem - bede jeszcze dodawal dalsze zdjecia).
Pozdrawiam -
Marku, ja tam jeszcze wrócę - na 100%. Na razie "rzuciłem okiem" i to zdjęcie mnie rozwaliło....
Pzdr/bARtek -
Niestety nie widziałem tego jeszcze naocznie, ale mam nadzieję zobaczyć...
Druga sprawa: jeśli odbiorca nie rozumie - to to jego - odbiorcy - porażka. A, co do tego to oczywiście, się zgadzam. Z tego co wcześniej pisałam zrozumiałam, że myślałeś na odwrót - tzn że to porażka autora, bo nie dotarł do odbiorcy - i z tym (w przypadku oczywiście dzieła na poziomie ;) się nie zgadzam. Bo im dłużej żyję, tym dokładniej widzę, jak mówiąc tym samym językiem słyszymy co innego, jak patrząc na to samo widzimy co innego i tak dalej...