Otrzymane komentarze dla użytkownika slawannka, strona 603
Przejdź do głównej strony użytkownika slawannka
-
...to może dobra energia Etny tam działa?
-
Sławo, absolutnie nie jestem wyczerpany wyczerpującą odpowiedzią ;-). Niejakie zmęczenie odczuwam teraz po kilku godzinach ciężkiej, fizycznej pracy, albowiem lenie - tacy jak ja - nie przepadają za machaniem łopatą w upalny letni dzień (małe wyjaśnienie - nie jestem grabarzem;-), zakupiłem opał na zimę i trza go było do piwnicy stargac;-).
Zgadzam się. Na Levanzo pewne rzeczy były dla mnie niejasne. Bałwan ze mnie ;-) Odłożę na czas jakiś swoją przekorę do lamusa, i następny etap odbędę jak normalni podróżnicy ;-), co będzie z pożytkiem tak dla mnie, jak i dla Sycylii ;-)).
Zresztą moja "przekornośc" obróciła się kilka razy przeciwko mnie. Najbardziej wtedy, kiedy zbuntowałem się na "poważnie", i postanowiłem posolic, a nie posłodzic herbatę. Eksperyment był całkowicie chybiony. Herbata nie nadawała się do niczego, a już najmniej do picia. Niesty wtrącił się mój ojciec, który po męsku zniósł wygłup swego pierworodnego. Z typową dla siebie stanowczością zmusił mnie do wypicia rzeczonej herbaty. W chwilę później, on żałował tego co mi uczynił ;-). Mój żołądek nie przyjął eksperymentu ze zrozumieniem, czyli nie przyjął w ogóle ;-). Eksperyment wylądował na dywanie - nie zdążyłem do łazienki :-)*.
Zdarzenie to, trochę zmieniło i mnie i ojca. Pohamowałem swoje eksperymentatorskie zapędy (ale ich nie zarzuciłem;-), zaś ojcu uświadomiło, że zmuszanie mnie do czegokolwiek przynosi "opłakane" skutki...;-)
Następny etap dopiero po niedzieli ;-). Jadę do Jachranki i muszę się odpowiednio wyekwipowac ;-)).
* - Eksperyment okazał się poniekąd proroczy. W 1976 roku wprowadzono kartki na cukier...
-
prawdę mówiąc, nie przytulałam się do etneńskich brzóz, choć chciałoby się, ale w grupie tak jakoś, nieprzystojnie:). Ale trudno mi nawet słowami przekazać atmosferę tego miejsca - tam było ciepło, tak jakoś miękko, przytulnie... I wszystkiego bym się mogła na Etnie spodziewać, ale nie takiego lasu!
-
trudno, żebyś znał ścieżki z przyszłych czasów, no nie? A co to, brzydko wspominać?
-
...a jak się do takiej brzozy przytulić to też dobrą energię przekazuje? ...bo słyszałem, że nasze brzozy mają taką zdolność...
-
...też znam parę ścieżek w Puszczy Kampinoskiej z dawnych czasów,
...co ja tak o tych dawnych czasach?
...to zaczyna być nudne, a na pewno denerwujące mnie samego, ...o żonie nie wspomnę!
-
podobne, tylko że korę mają trochę inną
-
niejedną:)
-
wino tak, obyło się bez miodu:)
-
Hehe, ale my mieliśmy przed sobą jeszcze sporo drogi, więc ta butelczyna musiała nam wystarczyć. A we Włoszech pije się wino inaczej niż w Polsce;)
A po drugie, wino bywa czerwone lub białe, czasem różowe. To fakt. Ale czerwone bywa jaśniejsze i ciemniejsze, a wino z okolic Etny, jak i nie tylko wino ale wiele innych produktów, jest granatowe, prawie czarne! Na tej wycieczce Paolo pokazywał nam przykłady przystosowywania się natury do warunków, pokazywał nam czarne motyle, czarne robalki, bardzo ciemne boże krówki, no i piliśmy prawie czarne wino. Bo to było tam, na Etnie!
-
...to może dobra energia Etny tam działa?
-
Sławo, absolutnie nie jestem wyczerpany wyczerpującą odpowiedzią ;-). Niejakie zmęczenie odczuwam teraz po kilku godzinach ciężkiej, fizycznej pracy, albowiem lenie - tacy jak ja - nie przepadają za machaniem łopatą w upalny letni dzień (małe wyjaśnienie - nie jestem grabarzem;-), zakupiłem opał na zimę i trza go było do piwnicy stargac;-).
Zgadzam się. Na Levanzo pewne rzeczy były dla mnie niejasne. Bałwan ze mnie ;-) Odłożę na czas jakiś swoją przekorę do lamusa, i następny etap odbędę jak normalni podróżnicy ;-), co będzie z pożytkiem tak dla mnie, jak i dla Sycylii ;-)).
Zresztą moja "przekornośc" obróciła się kilka razy przeciwko mnie. Najbardziej wtedy, kiedy zbuntowałem się na "poważnie", i postanowiłem posolic, a nie posłodzic herbatę. Eksperyment był całkowicie chybiony. Herbata nie nadawała się do niczego, a już najmniej do picia. Niesty wtrącił się mój ojciec, który po męsku zniósł wygłup swego pierworodnego. Z typową dla siebie stanowczością zmusił mnie do wypicia rzeczonej herbaty. W chwilę później, on żałował tego co mi uczynił ;-). Mój żołądek nie przyjął eksperymentu ze zrozumieniem, czyli nie przyjął w ogóle ;-). Eksperyment wylądował na dywanie - nie zdążyłem do łazienki :-)*.
Zdarzenie to, trochę zmieniło i mnie i ojca. Pohamowałem swoje eksperymentatorskie zapędy (ale ich nie zarzuciłem;-), zaś ojcu uświadomiło, że zmuszanie mnie do czegokolwiek przynosi "opłakane" skutki...;-)
Następny etap dopiero po niedzieli ;-). Jadę do Jachranki i muszę się odpowiednio wyekwipowac ;-)).
* - Eksperyment okazał się poniekąd proroczy. W 1976 roku wprowadzono kartki na cukier...
-
prawdę mówiąc, nie przytulałam się do etneńskich brzóz, choć chciałoby się, ale w grupie tak jakoś, nieprzystojnie:). Ale trudno mi nawet słowami przekazać atmosferę tego miejsca - tam było ciepło, tak jakoś miękko, przytulnie... I wszystkiego bym się mogła na Etnie spodziewać, ale nie takiego lasu!
-
trudno, żebyś znał ścieżki z przyszłych czasów, no nie? A co to, brzydko wspominać?
-
...a jak się do takiej brzozy przytulić to też dobrą energię przekazuje? ...bo słyszałem, że nasze brzozy mają taką zdolność...
-
...też znam parę ścieżek w Puszczy Kampinoskiej z dawnych czasów,
...co ja tak o tych dawnych czasach?
...to zaczyna być nudne, a na pewno denerwujące mnie samego, ...o żonie nie wspomnę! -
podobne, tylko że korę mają trochę inną
-
niejedną:)
-
wino tak, obyło się bez miodu:)
-
Hehe, ale my mieliśmy przed sobą jeszcze sporo drogi, więc ta butelczyna musiała nam wystarczyć. A we Włoszech pije się wino inaczej niż w Polsce;)
A po drugie, wino bywa czerwone lub białe, czasem różowe. To fakt. Ale czerwone bywa jaśniejsze i ciemniejsze, a wino z okolic Etny, jak i nie tylko wino ale wiele innych produktów, jest granatowe, prawie czarne! Na tej wycieczce Paolo pokazywał nam przykłady przystosowywania się natury do warunków, pokazywał nam czarne motyle, czarne robalki, bardzo ciemne boże krówki, no i piliśmy prawie czarne wino. Bo to było tam, na Etnie!