Komentarze
-
:))))))))))) zfiesz !!!!!
-
wolę rybki!!!
-
a ja jednak porządny kawał mięska:-)
-
jestem głodna...
-
...a ja na szczęście już po kolacji!
-
u nas kaszanka albo makaron z brzoskwiniami... chcę żeberek!!! ;(
-
te z san antonio były najlepsze! za to polędwicę jagnięcą (krwistą!!!) najlepszą jadłem w porcie w montevideo. po prostu poezja!:-)
-
piję piwo, zagryzam czekoladą, ale jakby tak wtopić zęby w takie mięcho...;)
-
"piję piwo, zagryzam czekoladą"... yyy... że co słucham? :-p
-
to tak namiastka;) - a co, nie?
-
czekolada namiastką grillowanej wołowiny? ciekawa teoria... ;-)
-
Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma;)
-
no cóż... co kto lubi, podobno ;)
(idę sprawdzić tę kaszankę ;) -
kaszanka tylko smażona! z cebulką oczywiście!!!:-)
-
no ba! czytałeś nasze menu??
-
Kiedyś w ówczesnym Leningradzie ktoś mnie zaprosił do lokalu. To było w podziemiu, stołki barowe, lady takie dookoła filarów, no i nie zdejmując płaszczy, w rękawiczkach piliśmy z butelki szampana zagryzając czekoladą... I pewnie tak mi zostało...
Pilzner to nie szampan (tym bardziej nie игристое шампанскоe), ale i tak to mi się jakoś tak kojarzy z czymś niebiańsko dobrym... -
makaron z brzoskwiniami jakoś mnie nie porywa:-)
-
игристое шампанскоe... tosz to klasyka sławo! sylwester bez tego preparatu, to nie sylwester!:-)
-
btw... rebel, czy poza krótkim okresem 'oprowadzania' angielskiej kuzynki po polsce, nie byłaś kiedyś głodna?:-)
-
...przy pilsnerze może być kaszanka, wołowina be z dyskusji, ...brzoskwinie, czekolada - a po którym z kolei pilsnerze?
-
Cóż, ja już do klasyków należę;)
Makaron z brzoskwiniami chyba też nie bardzo, a nie da się z niego wyciągnąć brzoskwiń...
Taż napisała dziewczyna że jest głodna, to co się jej czepiasz, Zfieszu? -
brzoskwinie i czekolada do piwa? ...musiałbym już zaliczyć bardzo niski pułap!:-)
-
Brzoskwinie to może potem, ale czekoladę (gorzką) - radzę, spróbuj... Nie jest złe, prawie Leningrad, prawie игристое шампанскоe, poczujesz się jak w rękawiczkach w listopadową mroźną noc nad Newą...
-
Piotr, czekolada przy pierwszym! Wołowina zawsze, kaszanka przed czekoladą, a brzoskwinie to już duuużo potem, jak się piwo skończy:)
-
sprawdziłem... ani piwka, ani czekolady nie mam... a do sklepu nie chce mi się iść:-(
-
aaaa.... to brzoskwinie w likierze, rozumiem?:-)
-
Twoja strata, Zfieszu! Straciłeś leningradzki nastrój, musi Ci wystarczyć ta argentyńska wołowinka...
PS nie, no likier do piwa to nie! -
do piwa nie! ale jak zbraknie a człowiek 'niedokończony'?:-)
-
to ja niedokończoność już wolę brzoskwinie bez likieru...
-
...a może tyskie, tyle że moja babcia nie pochodziła z Chrzanowa...
-
'niedokończoność' to jeden ze stanów, których bardzo nie lubię! generalnie, nie tylko w odniesieniu do pijaństwa:-)
-
zfiesz - brzoskwinie zapiekane z ryżem... może jabłka wydały się im zbyt banalne?
poza tym - trafna uwaga - ja prawie zawsze jestem głodna! uwielbiam jeść (pod warunkiem że nie muszę robić, choć niektórzy mnie zmuszają od czasu do czasu, twierdząc podstępnie, że nieźle gotuję), a najbardziej uwielbiam pyszności, oczywiście ;) podetknięte pod nos :D
slawannko - tak mnie leningradzko nastroiłaś, że chyba wrzucę moją starą podróż... tyle że ja z wódką miałam tam mały romans ;)
piotrek - a ty się też przyznaj, co miałeś na kolację ;)
ja zdążyłam na ostatnią, maleńką kaszaneczkę ;) -
z ryżem? a miał być makaron! oszukistka!:-p
-
Ależ Zfieszu, niedokończoność to jest kwintesencja bytu! Jak byśmy byli dokończeni to jaki miałoby sens podróżować, filozofować i bredzić.... Chęć dokończenia dodaje skrzydeł, że tak powiem, no nie...?
-
Piotr, Tyskie, no nie wiem... pilznerek jakoś mi bardziej pasi do tej czekolady, co to nota bene się już skończyła...
A kiedy ta wołowinka po argentyńsku będzie wreszcie ugrilowana? -
bo mi się pomyliło ;p
-
o nie... podróż (każda z osobna) ma początek - długo, długo przed samym wyjazdem - i koniec - wiele miesięcy po powrocie -, ale jednak mają. no i co by było z wołowinka, gdyby tak wiecznie niedokończona była? o nie... pewne rzeczy trzeba zaczynać i kończyć. zamykać rozdziały, odkładać książki na półkę, oblizywać palce...
-
Rebelko, wrzucaj Leningrad, ale nie mów, że ty też jesteś z klasyków, ty w ogóle wiesz co to Leningrad...? Z wódką to on mi się też kojarzy i to mocno, ale nie opowiem bo - no nie wypada...
Brzoskwinie z ryżem mniam! -
rebel już o wcześniejszą emeryturę się stara! ona tylko wygląda tak młodo... czy raczej, młodziej niż jest w rzeczywistości:-p
-
Zfieszu, no nie wiem... A ja bym pojechała na Sycylię żeby dokończyć podróż, i pewnie bym jej dalej nie dokończyła... Jak coś się zakończy to szkoda. Kropka, koniec i można się rzucać z mostu. Zawsze lepiej postawić trzy kropki i potem wracać.
Ja myślałam, że ty na tą wołowinkę zapraszasz, jakaś imprezka grillowana albo co... -
otóż to... ;) a we wrześniu znów tam zawitam (hope so) ;)
poza tym - nie wiem, co wypada, a co nie - ale nie pozostaje mi nic innego, jak zaufać twojemu osądowi ;) no, może prócz nadziei, że dasz się namówić na jakieś opowieści po kolumberowych godzinach ;) -
...dobra, podaję menu mojej dzisiejszej kolacji, ...uwaga będziecie zazdrościć!
Zawijańce z wołowiny (..a może ze schabu? ...żony nie ma, nie mam się kogo spytać...), ziemniaki smażone; do tego surówka z... no, surówka... duże 0,66 tyskie, ...prawidłowo schłodzone! -
oj! sam z chęcią podłączyłbym się do takiej parrilli sławo!:-) ale... trzeba będzie pomyśleć:-) lato w końcu... się u nas skończyło:-(
co do sycylii... pamiętaj, ze masz jeszcze całe włochy... i resztę świata. na szczęście życia nam nie starczy na poznanie całego. i to jedyne 'niedokończenie' z którego warto się cieszyć:-) -
a ja mam kanapki i herbatę:-(
-
ładnie powiedziane, wszystko ładnie powiedziane (a najładniej - opis kolacji tego janickiego), nie wiem, kogo chwalić... ;)
-
myślę, że pewne rzeczy w życiu trzeba kończyć, by móc iść dalej.
pewne rzeczy chcielibyśmy skończyć, ale one nam na to nie pozwalają.
i myślę też, że są takie rzeczy, które kończą z nami ;)))
o, i wydaje mi się jeszcze, że są takie książki i podróże, które nie kończą się wraz z ostatnią stroną... ;) -
Rebelko, jak to kogo chwalić? Tego, kto ładnie opisał kolację. Jest gwarancja, że pochwały równie ładnie przekaże wykonawcy smakołyków>
-
o, tak, piotrze - koniecznie ;) a pozmywałeś?
swoją drogą, nie wierzę, że do rozważań na temat skończoności i nieskończoności doprowadził nas widok płatów mięcha ;)))
-
niezbadane są ścieżki, którymi rozum podąża... :-)
-
Rebel - opowieści tak, ale tylko po godzinach:)
Piotr, zajadaj! zawijańce z wołowiny - a co w środku?
Zfieszu - kanapki też dobre, zależy co w kanapkach... Ale ale, co ty tu opowiadasz o lecie co się skończyło??? Za takie gadanie to...! Nic się nie skończyło, lato ma być! Pomidory mają czerwienieć, cukinia rosnąć, porzeczki dojrzewać, takie są prawa natury!
A co do całych Włoch - masz rację oczywiście... Tylko że mnie na Sycylię wzięło, nie mam problemu, bo nie pojadę w najbliższy czas nigdzie. A jakbym miała jechać no to byłby problem co wybrać. Włoch jest dużo więc ja już o świecie nie myślę... Kiedy postanowiłam, że nie będę uczyć się pięciu nowych języków, bo wolę zgłębiać włoski, potem postanowiłam, że jak mi się jakaś niezwykła okazja nie trafi, to wolę poznawać Włochy, ale dobrze. Całego świata nie poznam i tak. Wolę poznać jeden kawałek ale lepiej. I tak widziałam więcej Włoch niż większość tambylców...
Ale wiesz, to nie jest jedyne niedokończenie:) Powiem Ci jakie jest najważniejsze - co będzie jutro... Ciekawość... Jak jest marnie, to chęć dowiedzenia się, co będzie jutro daje sens. Choćby - jak już nic innego - to co jutro jest do jedzenia:) To też jest jakieś niedokończenie, no bo kto się kiedy najadł już tak na zawsze...? -
chociaż rozum powinien się przyzwoicie prowadzać ;)
-
a co to za rozpusta się tutaj odbywa? :)
-
Nieskończony kawał mięcha musi doprowadzić do myśli na temat nieskończoności...
-
żabciu... wiesz... trudno powiedzieć:-)
-
sława... kawał mięcha nawet niezaczęty jeszcze:-) a filozofie... nie na mój błądzący rozum:-) za to tak jak ty masz z włochami, tak ja mam z meksykiem... i obawiam się, że długo będę czekał, by poznać go przynajmniej (!!!) w stopniu umiarkowanym...
-
Żabo, tłuszcz ścieka po palcach, piwo się leje strumieniami, jest też jakaś surówka (tylko Piotr nie zdradza z czego), Zfiesz ma kanapki, ja już zjadłam czekoladę, a do tego душешипательные воспоминания - przyłączasz się...?
-
no rozpusta jak nic... wskakuj, tylko nie za blisko tego grila! ;)
-
bo będzie francuska kuchnia...
-
ooo! fakt! przy tym na zewnątrz dało się jeszcze siedzieć, ale w większości knajp takie paleniska są wewnątrz! grillowane żabie udka? dlaczego nie! :-)
-
hm... milczy. zgrillowała się czy co?
-
...no wiesz co Rebelko! Zdążyłem Cię polubić, mówię przy ludziach, więc przyzwoicie, a Ty o zmywaniu...! Eh, kobiety...
-
Filozofia to sprawa metafizyczna, ale też ludzka, a człowiek lubi mięcho, вот и все...
No więc się rozumiemy, Meksyk, Włochy... U mnie to co mogę zobaczyć wymierzają środki i wolny czas, i tego i tego jest z reguły super mało. Jak będę miała środki na wyjazd weekendowy to pojadę do Włoch - jakieś miasto, może tym razem Bologna, a jak uzbieram i będę miała na wyjazd tygodniowy to będę się bić między wschodnią Sycylią, zachodnią Sycylia albo Sardynią... A jak znajdę jak tanio dojechać do Kalabrii jak tam będą moi przyjaciele, to pojadę tam. I to jest program na lata, więc jakie tu dokończenie... I to jest sens życia!
Ty też nie dokończyłeś Meksyku, i też masz sens... -
Piotr, ona myślała o zmywarce oczywiście, lub ją dalej, lub!
-
zfieszu - potwierdzam. też mi się wydaje, że masz sens... ;p
piotrku - lub mnie jeszcze ;))) -
no... taki sensowny ze mnie koleś;-)
-
dziękuję sław-anko ;) od razu widać, żeś bratnia dusza ;)
-
a myślałam oczywiście o prawie idealnej zmywarce jaką bywa mężczyzna (poza sytuacją, kiedy nie domywa, bo mu się nie chce patrzeć dokładnie, co myje) ;)
-
Rebel, ja tam wolę jak mężczyzna gotuje... Nie ma nic fajniejszego w facecie, niż umiejętność gotowania-:) Może nawet nie zmywać:)
-
o! o! o! jak Moja pani wróci z pracy, to jej to przeczytam!:-)
-
ty jej nie czytaj, ty jej ugotuj!
-
z tym akurat nie ma problemu sławo!:-)
-
a tak - myślałam też, że mogliby cię zaciągnąć do garkuchni... ;)
ja tam lubię urządzenia wielofunkcyjne sławo ;) -
ta patrz, jeszcze bardziej cię lubię!:)
-
w sensie - wielofunkcyjny facet...?
-
ja tylko krawatów wiązać nie umiem (i nie posiadam żadnego:-)
-
no każdy ma jakieś niedoskonałości, to fakt ;)
może być facet ;) -
proszę proszę! cóż za śmiałe wyznanie rebel!:-) ('może być facet')
-
robot albo facet?
nigdy nie widziałam sensu w krawacie. Więc, Zfieszaku jest OK, nawet bez krawata! -
łapiesz się brzytwy, widzę, zfieszu ;)
boję się myśleć o czymś odwrotnym - zfiesz w krawacie... i basta ;) -
i tu całkowicie się z tobą zgadzam sławo!:-) rekreacyjnie nosić na szyi stryczek? bez sensu... podobnie jak mundurki zwane garniturami...
-
ja umiem gotować i wiązać krawat :) tylko trochę krzywo, ale można zamaskować długą brodą i jest git :)
ej, nie zgrilowałam się, tylko net się na mnie wypiął
-
może być w krawacie i garniturze (zdejmie się), byle by zmywał i gotował ;)
-
a od brzytwy wolę jednorazowe maszynki... bezpieczniejsze! i kobieta w amoku krzywdy nie zrobi;-p
zwierz w krawacie? to dopiero abstrakcja!:-) -
umieram od tej długiej brody prawie tak jak wczoraj od żaby popiskującej dla niepoznaki ;)))
-
Żabo, no to z Ciebie facet jak malowanie:)
-
ja mam długa! hmmm... a rebel to wstrętna wykorzystywaczka! o! a co w zamian? :-p
-
potrzeba matka wynalazku! (broda + popiskiwanie dla niepoznaki)
-
w zamian... wszystko ;) i jeszcze trochę ;)
-
Zfieszaqu, po prostu, bratnia dusza! Ja tak się gapię i gapię na tych facetów i pojąć nie mogę tego ich masochizmu... Żeby się katować sznurkiem na szyi, kołnierzykiem co dusi i idiotyczną marynarką, co zawsze gdzieś nie tak leży i z każdego faceta potrafi zrobić coś w rodzaju perelowskiego pomnika... Zfieszak w marynarce i krawacie - nie!
-
sława! masz umnie piwko z czekoladą... a nawet z brzoskwiniami!:-)
-
@sława: a jak! ;p
-
No tak, człowiek się wprasza i wprasza na tą wołowinkę, a ten za te wszystkie lizusowskie zabiegi oferuje piwko z czekoladą! :(
-
...przepraszam, na chwilę Państwa opuszczę, bo muszę z Córcią na skype słowo zamienić! ...może uda mi się też pozmywać...
-
Ech... ta grillowana argentyńska wołowina...
Ech... ta grillowana argentyńska wołowina...
Ech... ta grillowana argentyńska wołowina...
Ech... ta grillowana argentyńska wołowina...
Ech... ta grillowana argentyńska wołowina...
............................................................................... -
a teraz może by trochę tak merytorycznie coś napisać, na temat, co? zfiesz - z tym pytaniem zwracam się do zfiesza, ale wiem, że reszta i tak odpowie niepytana - czy na zdjęciu to jedna porcja czy pół?
-
jedna cała moja, a twojej to tak pół ;)
-
z ust, po prostu z ust mi wyjęłaś, żabo (to pytanie...)
-
rebel, dostajesz minusa! ;p
-
@żaba: takie jedno 'coś' na bagnecie, to jedna porcja... do tego sos, sałatka i pieczywo. napoje osobno:-)
@sława: jak tylko kupie dom na wsi i zorganizuję jakiegoś cielaczka... zapraszam!:-)
...a teraz, idąc przykładem piotra, na chwilę sie oddalę. pranie mi się suszy... ło. teraz chyba już wilgotnieje;-) -
wolę klapsa!
-
ale już masz plusa :)
-
chyba sznapsa!
-
niedługo mnie to zestresuje, życie jak w kalejdoskopie ;)
-
To Zfieszu, opowiedz (jak już zbierzesz zwilgotnione pranie) jak to się jada? Jaka surowka? Ogryza się czy je kulturalnie? W plastrach czy w kawałku? Mów, bo mnie skręca jak na to patrzę, niech sobie wyobrażę, to może jakoś przeżyję do tego czasu aż kupisz dom na wsi...
-
sława... kanapki zrobię i już odpowiadam:-)
-
to dla mnie też, z tunczykiem i majonezem, posypane startym żółtym serem :)
-
jeśli można ;)
-
tuńczyka nie mam... majonez i tarty parmezan owszem... ale chyba usmażę boczek:-p
-
o... mmm... ten pyszniutki, sztuczny, nafaszerowany chemią angielski boczek... ależ tęsknię!! mniam!
-
No to gadaj, bo ja już jedną nogą na strychu (to jest - tam się śpi)...
Co wy tu o kanapkach, jak się TO je??? -
@rebel: no co ty! boczuś polski!
@sława: surówka: pomidory i jakieś liście polane oliwą i posypane ziołami; je się.. jak wygodnie i w zależności od tego jaki kawałek dostajesz; jeśli żebra, to siłą rzeczy w ruch idą palce, jeśli polędwiczkę, można posłużyć się sztućcami; plastry czy kawałki - znów zależy od tego którą część dostajesz na talerzu. tu: http://farm4.static.flickr.com/3174/2352178763_255a7d8b0b.jpg?v=0 masz wykaz kawałków na grilla:-) -
Nie dotrwałam:) Wykaz kawałków na grilla to nie dla mnie, ja wolę nie wiedzieć z jakiego kawałka zwierza pochodzi jakie jedzenie;)
Surówka jest OK. :) -
głodnam... ;)
-
naleśnika z twarogiem? :-)
-
mniam mniam mniam :) i znów się kulinarnie rozmarzyłam ;)
-
od tych naleśników?:-)
-
nom.. faktycznie - inspiracja... ;)
kulinarna strona podróży jest bardzo ważna :D w końcu jak poznawać kulturę, to nie tylko oglądając zabytki, ale też smakować potraw i napitków. chciałbym wyjechać w jakieś miejsce na kilka miesięcy, poznać tajniki lokalnej kuchni, nauczyć się, potem pojechać na kolejne kilka miesięcy w inne miejsce, i tak dalej.. tylko chyba by zabrakło życia na takie poznawanie ;)
no co poradzę, lubię gotować... -
też bym tak chciał kuniu! wierz mi, że też...
za to oglądanie zabytków, choc przyjemnie i niemal niezbędne w podróży, z poznawaniem kultury koarzy mi sie raczej luźno:-)