Komentarze
-
...a nie dało się tylko na ciekawych okolicznościach poprzestać?...
-
Zaobserwowałem po sobie, że z roku na rok staję się coraz wygodniejszy - ograniczam ilość sprzętu, prowiantu. Kiedy się pakuję w głowie kołacze myśl - po co mi menażka, kocher - przecież zjem i napiję się w schronisku. Wystarczy baton. Tak samo jest z matą do spania i kilkoma innymi drobiazgami. Wędrówka jest przyjemniejsza, bo plecak mniej ciąży, ale nie jestem samowystarczalny. W ten sposób nawet w najpiękniejszych okolicznościach przyrody jestem uzależniony od schroniska, innych ludzi...
Ale dość tego, w tym roku wracam do korzeni :) Podczas tegorocznej wyprawy, przez 4 dni planuję nie spotkać żywej duszy :))