Komentarze
-
Czy Ty, Arnoldzie, pracujesz w jakimś archiwum?... :)
-
Ani w archiwum, ani w muzeum. To okazy ze zbiorów prywatnych ;-)
-
Można by jakąś wystawę objazdową zorganizować... czy coś...
-
O tak! Ministerstwo Kultury i Sztuki - zwłaszcza Sztuki - powinno ją dofinansowac ;-))
-
...sam Arnold jest okazem i dofinansowanie od sztuki mu się należy...
-
Arnold - sztuk jedna?...
-
sztuk jeden!
Piotrze, spadłam pod stół! Boli! -
Piotr nieobecny nieusprawiedliwiony!
Jutro w dzienniczku ma być stosowny wpis i podpis, bo inaczej - wypis! -
Piotrze. Dziękuję Ci niezmiernie, za uznanie mnie za okaza ;-) Nie pozostaje mi już nic innego, jak obwożenie się po kraju i "autoprezentacja" tegoż okaza :-)
-
Ja mogę obwozić! Ja!
-
ja daję psy zaprzęgowe i sanie:)
-
Lubię szybkie decyzje :)
-
Moje drogie Panie! Dziękuję za chęc obwożenia mnie - nawet w psim zaprzęgu - ale "autoprezentacja" obejmuje również "autoobwożenie się" -:)
A skoro takie zdecydowane jesteście, to niech Powsinoga obwozi cokolwiek korzystając z zaprzęgu Slawannki ;-)
Amen :-) -
...ależ ja jestem!
...dopiero Pod Jeleniem się odmelduję... -
cokolwiek... to brzmi nieco przyziemnie... a już myślałam, no dobra, nie to nie!
-
Ty Piotrze wysypiaj się przed imprezą! :)
-
Sławanko, zaniepokoiłem się!
Jak to spadłaś pod stół? Że to boli to mogę sie domyślić, że spotkałaś tam cokolwieka, który brzmi przyziemnie, to domyślić się nie daję rady, że szykuje mi się jakaś impreza to nie mam pojęcia, i że mam się przed nią wyspać to mogą się zaczerwienić... -
zaniepokoiłeś się że bredzę? A to coś nowego? Myślałam, że to normalka...
Ale że w każdym szaleństwie jest metoda, to objaśnię się;)
1.Pod stół spadłam słysząc to: 09.09.2009 13:44.
2.Cokolwiek było odpowiedzią na cokolwieka Arnolda, bo mój zaprzęg ma obwozić cokolwieka? Mój zaprzęg jest godzien obwozić NIEBYLEKOGO, jak na przykład Arnolda, a on pogardził! Nie zanegujesz, że COKOLWIEK brzymi nieco przyziemnie...
3.Impreza - a wesele to niby co? Musisz się wysypiać żeby mieć siłę na takie święto, które zazwyczaj trwa do rana albo i dłużej.
Uff, teraz jasne? chiaro? claro? clear? -
Nie, Arnold nie pogardził, jeno scedował TO na Powsinogę ;-). Sama napisała: "Ja mogę obwozic! Ja!"
No to niech obwozi, nawet cokolwiek ;-) Arnold zbyt skromnym jest, aby dac się obwozic w charakterze "cokolwieka" ;-) -
Ale PoWsiNoga chciała powozić psim zaprzęgiem, pewna jestem jej! I PoWsiNoga cokolwieka nie chciała obwozić tylko Arnolda Laynego!
-
Sławaneczko, jak Ty rozumiesz człowieka, że musi się dobrze wyspać a zwłaszcza przed weselem, które co prawda jest dopiero za rok, ale przecież przygotowania należy zacząć odpowiednio wcześnie!
-
a - a...
zatkało mnie...
no dobra...
niech będzie, że dbam o Ciebie za całego Kolumbera...
Nie mów nikomu że coś mi się...:( -
Skoro za rok, to Arnolda będziem razem obwozić! Psim!
-
Psim swędem Powsinogo? ;-)))
-
Psi swąd, Arnoldzie, w wykonaniu malamutów nie jest taki zły, a powiedziałabym nawet, jest bardzo sympatyczny, pod warunkiem że nie postanowią się uperfumować w jakiejś ... hm... padlinie...
PoWsiNóżko, Arnold wybitnie nie chce być obwożony... -
Ale ja jeszcze popróbuję, dobrze?
-
próbuj, prubój, prubuj, próbój, prubui (znudziło mi się...)
-
...jarzębiaku to i ja bym spróbował...
-
Sławannko, Arnold jeszcze żyje - ku wielkiemu zmartwieniu jego licznych wrogów ;-) - tedy przyjemnośc obwożenia pozostawia sobie na później ;-) A wtedy będzie mu wszystko jedno, zgadza się nawet na obwożenie w mysim zaprzęgu ;-))
Piotrze, skoro chcesz się napic, to się napij :-) Chyba nie musisz nikogo prosic o pozwolenie ;-) -
Niby nie musi, ale wiem, że i tak poprosi!...
-
jak wersal to wersal, no nie?
-
Arnoldzie szanowny, ależ czy ja gdzieś wątpiłam w twą egzystencję????
-
No wiem, że nie, ale ja tak na zapas ;-)
-
...Szanowna Slawannko...:-)
-
ta szanowna to przez ten Wersal? Rany, poczułam się jakaś taka... leciwa...:(
-
Mój szarmancki ;-) zwrot "Szanowna Slawannko" jest odpowiedzią na Twoje słowa "Arnoldzie szanowny" :-).
I nie ma w tym żadnych podtekstów ani ukrytch znaczeń :-). -
A, no patrz! Leciwa muszę być, bo zapomniałam co powiedziałam parę wierszy wstecz... Eh, życie!
-
Eh...żadna leciwośc tu nie ma miejsca, zbytnia to kokieteria Sławo ;-), jeno ten podły Niemiec Alc-hajmer miesza ;-)) Też go znam dziada ;-(, bez przerwy mi coś chowa :-). A ja potem szukam tygodniami ;-)
-
już wolę leciwość od tego ...hajmera...
-
Cóż, jedno z drugim jest przedziwnie sprzęgnięte ;-)))
-
tu nie ma co ;-))), tu trzeba :(((((
-
Sławo, zawszec lepszy Niemiec Alc-hajmer od Angola Parkinsona. Lepiej zapomniec, że się wypiło kielicha, niż go sobie na podołek wychlapac ;-))
-
temat jednakowoż nieco zbyt mi się kojarzy, więc... lepiej wróćmy do jarzębiny:)
-
:-)))
Ja raczej nie wrócę w tym momencie do jarzębiny, bo jutro rano wstac trzeba ;-) -
po wirtualnej jarzębinie chyba promile we krwi nie rosną?
