Wykorzystujemy pliki cookie, aby dostosować serwis do Twoich potrzeb. Możesz nie wyrazić zgody przez ustawienia przeglądarki internetowej. Szczegóły >
zamknij
-
-
- Ciepło, morze piękne lazurowe niebo tak Nas wita Spinalonga. Dostajemy się na nią łodzią motorową z pobliskiej Eloundy.
Jednakże już po przekroczeniu długiego korytarza pod murami pierwsze wrażenie "ładnej wyspy" zupełnie mija. Przywiezienie w tamtych czasach chorego było jednoznaczne z wydaniem wyroku śmierci. Powolnej i nieustępliwej.
Chodząc po dawnych ciasnych zabudowywaniach trzeba sobie wyobrazić ludzi chorych na trąd, których nie leczono a jedynie zwożona na tę wyspę.
Wyobraziłem sobie chorych i nieszczęśliwych ludzi stłoczonych w wąskich uliczkach, których izoluje się od świata, którzy dla "swojego dobra" otoczeni są murami, którzy z murów widzą świat zewnętrzny i ich jedyną alternatywą jest śmierć.
W tym momencie ten krótki pobyt na wyspie Spinalonga nabiera zupełnie innego charakteru.
Nieslychane...