W niedzielę wielkanocną w Madrycie odbywa się tylko jedna procesja - ale za to jaka :-). Bębniarzy zauważyliśmy już na przeciwko ratusza. Na czele szedł chorąży ze sztandarem. Za nim grupy osób obu płci i z każdej grupy wiekowej, grające na różnego rodzaju bębnach, werblach , kołatkach czy grzechotkach. Pośrodku szedł młody chłopak z trąbka sygnałówką. To on wygrywanymi sygnałami wskazywał, co będą dalej bębnić. Procesja ulicami miasta przeszła (a my wraz z nią) na Plaza Mayor, gdzie ustawiła się w dwie stojące naprzeciwko siebie grupy. Koncert trwał jeszcze około godzinę i trudno było przedrzeć się do pierwszego rzędu publiczności, by ich sfocić. Przestrzeń pomiędzy nami a bębniarzami wypełniało kilkunastu zawodowych fotografów i kamerzystów, utrwalających wydarzenie dla mediów.
Po zakończeniu udaliśmy się w stronę katedry Nuestra Senora de Almudena. Budowano ją od 1879 do 1993 roku. W połowie zmieniono plany i neogotyk (widoczny z zewnątrz tyko w prezbiterium)zamieniono na neobarok, by zharmonizować ze stojącym vis a vis Pałacem Królewskim. W efekcie z zewnątrz katedra jest nieciekawa. Wnętrze jest natomiast interesujące. Biały wapień filarów i ścian kontrastuje z polichromiami w prezbiterium, kolorowymi witrażami i sufitem.
Pałac (również obejrzany przez nas poprzednim razem) wygląda jak każdy typowy barokowy pałac europejski, aczkolwiek projektował go wybitny XVIII –wieczny architekt z Turynu Filippo Juvara. Lepiej prezentuje się od strony północnej, od ogrodów Sabatini. Z nich już tylko krok do Plaza de Espana. Na jego środku stoi pomnik Cervantesa. Odlani z brązu Don Kichot i Sancho Pansa są wręcz oklejeni turystami fotografującymi się na ich tle. Pałac stoi na tle imponującego budynku Edificio de Espana. Między nimi umiejscowiono dwie fontanny, zaś na placu znajduje się jeszcze jeden betonowy wieżowiec – Torre de Madrid, do 1988 r. najwyższy w mieście. Z placu wychodzi główna arteria miasta – Gran Via, otoczona wysokimi budynkami z pierwszej połowy XIX w.