„Gandan to w języku tybetańskim „pełnia radości” i „przyszły raj dla Buddy”. Także dla dzisiejszych pielgrzymów w tym chaotycznym i niepięknym mieście jest rajską oazą, dość skromną na pierwszy rzut oka, ale posiadającą bezsprzeczny urok. Gandan otacza znikająca w szybkim tempie najstarsza dzielnica miasta, w której można jeszcze trafić na zagracony sklepik z prawdziwymi i fałszywymi starociami. Zabytkowe uliczki to bezładny ciąg niskich ruder i otaczających je zmurszałych parkanów. Te gliniaste i piaszczyste drogi w dni deszczowe zamieniają się w błotniste strumienie. Gandan kontrastuje z tym nędznym otoczeniem ładem w przestrzeni, zielenią drzew, urokiem misternie zdobionych – jak w chińskich pagodach – zadartych dachów świątyń. Chmary gołębi, karmionych przez pielgrzymów sprzedawanymi za kilka groszy nasionami, tworzą ruchliwy dywan, przez który niełatwo przejść” Małgorzata Dzieduszycka-Ziemilska - „Wszyscy jesteśmy nomadami”
Klasztor zwany dokładnie Gandantegczinlen chijd, jest najważniejszym ośrodkiem buddyzmu we współczesnej Mongolii i zarazem najbardziej niezwykłym miejscem w Ułan Bator. Choć pierwsze świątynie na wzgórzu Dalchyn Dendż zbudowano na początku XIX wieku, to za datę założenia klasztoru przyjmuje się rok 1838. Na terenie klasztoru pochowano trzech dżebcundampów, najwyższych zwierzchników buddyzmu tybetańskiego w Mongolii: V (w 1841 roku), VII (w 1869 roku) i VIII (w 1925 roku). Klasztor Gandan funkcjonował do 1937 roku, kiedy decyzją komunistów zamknięto wszystkie świątynie w kraju. Większość budynków klasztornych zniszczono, przetrwało tylko kilka.
„Komunistyczny rząd zakazał praktyk religijnych, bezwzględnie rozprawiając się z mnichami. Niemal wszyscy zostali albo zamordowani, albo zamknięci w więzieniach, albo wywiezieni na Sybir. Nielicznych, których ominęły represje, rozproszono po Mongolii. Choć z czasem w klasztorze przywrócono odprawianie nabożeństw, buddyzm (i działalność Gandanu) odrodził się dopiero po 1990 r. wraz z upadkiem komunizmu. Teraz atmosfera skupienia miesza się tu ze śmiechem chłopców z klasztornej szkoły. Porannemu czytaniu świętych ksiąg towarzyszy bicie w gongi i dźwięki trąb. Mnisi rytmicznie recytują kolejne wersety i popijają herbatę. Dym kadzideł i rytm głosów nadają temu miejscu atmosferę zjawiskową.” Marcel Kwaśniak - „Traveler” luty/marzec 2009
W całym kraju pod koniec lat 30-tych XX wieku zamordowano ponad 15 tysięcy lamów. Buddyzm w Mongolii zaczął przymierać. W 1944 roku w związku z wizytą wiceprezydenta USA Henry'ego Wallace'a, komunistyczne władze Mongolii postanowiły reaktywować klasztor Gandan jako oazę, w której zagraniczni turyści mogliby oglądać mnichów i poznać tradycje mongolskiej religii i kultury. Gandan został wtedy jedynym czynnym klasztorem w kraju, dzięki temu buddyzm przetrwał w Mongolii. Klasztor przeszedł pod ochronę państwa w 1994 roku i powoli powraca do swej roli sprzed rewolucji ludowej, jako centrum religijne kraju. Obecnie żyje w nim ok. 150 mnichów szkoły Gelug (czyli popularnie zwanej szkoły Żółtych Czapek). Klasztor stanowi unikatowy zespół dawnej architektury (w którym widoczne są style: mongolski, tybetański, chiński oraz mieszane), we wnętrzach świątyń przechowywane są bezcenne zabytki literatury buddyjskiej, w tym rękopisy, m.in. mongolskie, tybetańskie, sanskryckie, mandżurskie i chińskie, ale także liczne rzeźby, zabytki malarstwa religijnego i rzemiosła artystycznego. Składa się z kilku świątyń, biblioteki i uniwersytetu buddyjskiego.
Największą świątynią jest Megdżiddżanrajseg süm. Świątynia została zbudowana w stylu tybetańsko-chińskim w latach 1911-13 z inicjatywy Bogdo Chana, ósmego dżebcundampy (najwyższego zwierzchnika religijnego) Mongolii i jej ostatniego chana. W swym wnętrzu mieściła wysoki na 26,5 m pozłacany posąg Awalokiteśwary, zniszczony w 1937 roku przez komunistów (przetopiony głównie na naboje). Zrekonstruowano go w 1996 roku, przede wszystkim dzięki datkom z Japonii i Nepalu.
Zwiedzając kompleks klasztorny Gandan, podobnie jak inne świątynie lamaistyczne, wierni jak i turyści powinni pamiętać, aby zwiedzać go zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Wszędzie po drodze, na tej trasie, mija się młynki modlitewne, które (jeśli jest się buddystą) należy przekręcić. Tak samo wokół stup i wewnątrz świątyń - chodzi się tylko w jednym kierunku, zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Nie powinno się cofać ani chodzić chaotycznie po świątyniach. Wszystko to ma swoje znaczenie w filozofii buddyjskiej, którą należy uszanować, jeśli nawet jej się nie zna i nie rozumie. Złamanie tego "kodu" jest bardzo źle widziane przez buddystów, a i nam zwiedzającym przynieść może pecha.