Komentarze użytkownika snickers1958, strona 19
Przejdź do głównej strony użytkownika snickers1958
-
...Jolu, Renato, proszę troszkę wyjaśnienia. Dlaczego grobowiec marabutów?...
-
..."gdzie na zimę lecą bociany"- pytaliśmy swoich rodziców? Odpowiadali - " do ciepłych krajów" . Dziś wiem dzięki uprzejmości Renaty, że to Rabat, Maroko, Afryka, dzięki...
-
...jakaż to magia "zakuta" jest w tych murach, że nam Europejczykom tak bardzo się podoba?...
-
Co za rytuał odprawiał ten bębniarz z towarzyszem?
-
... o, i problem rozwiązał się sam, miłej niedzieli dla Kolumberowiczów...
-
...Piotrek, zapewne nikt z nas nie zwrócił na to uwagi bo wiadomo jakie meritum w dyskusji...
-
Grzegorz, dlaczego jak wpisuję w wyszukiwarce czy w Google Earth "Spreewald" to wskazuje mi Chociebuż. Czy zamierzacie "pyknąć" Lubbenau/Spreewald? Pozdrawiam.
-
...trafnie to nazwałeś Piotrze, wyrywam chwile ze swojego życia, prywatnego życia. Robię to czasami w nocy bo organizm już tak bardzo odwykł od normalnych zachowań, że nie umiem sobie z tym poradzić. Ale o tym to już na privie. Co do moich ostatnich podróży to chyba więcej byłoby "fantastycznej" opisówki niż zdjęć. Zdjęcia są normalne, normalne kiedy były normalne warunki by można było je robić. Dramatyzmu pewnych podróży nie można sfotografować ani tym bardziej w stu procentach przekazać nastrój i emocji w danej chwili panujących. To dziwne ale i od tego nie można się "urwać". Pasja to czy już paranoja. Pozdrawiam Piotrze...
-
... tak Piotrze, na tego typu infekcję nie ma lekarstwa ani szczepionki, zaręczam, jestem "nieuleczalnie chory"...
-
Piotrze, dzięki za skojarzenie mnie z wybitnym sportowcem. Nie, nikomu się nie naraziłem. Jestem niezwykle lub bardziej nieprzyzwoicie przykładnym i spokojnym turystą rowerowym Europy. Niestety, ostatni, zeszłoroczny wypad do U.K. naszpikowany był olbrzymią dawką adrenaliny a jak twierdzą to inni (szczególnie moje córki) także dozą dramatyzmu. To one "były" ze mną na każdym kilometrze mojej eskapady, to one znały bezpośrednie moje relacje z przed kilku godzin jak i tych na żywo online. Kiedy jechałem nocami moja córka w Anglii nie spała ze mną. Mnie to rajcowało chociaż były też i łzy z wysiłku) a ona przeżywała koszmar. Kiedy dotarłem na miejsce oznajmiła mi, że to już ostatni raz, że już mam zakaz wyjazdu do niej na rowerku. Trudno mi się z tym pogodzić ale muszę to uszanować. Radość moja była wielka, że w ogóle pozwoliła mi wrócić tradycyjnie, na rowerku.
Niezwykle miłe chwile przeżyłem w Niemczech gdzie obiecałem zajechać do przyjaciół w Beckum-Roland obok Ahlen. Nieświadomie zajechałem tam w dniu moich urodzin na początku maja a Irenka z Elmarem czekali na mnie z szampanem i drobnym upominkiem. To miłe jak ktoś pamięta takie szczegóły a utrudzonego wita się szampanem i winem.
Następnym miłym nawet bardzo, akcentem była pomoc niemieckich policjantów z miejscowości Drensteinfurt, którzy poproszeni o pomoc w wyjaśnieniu zawiłości przepisów drogowych stworzyli mi na kartce ścieżkę od miejscowości do miejscowości kierując mnie na bardziej lokalne drogi. Moje mapy, systemy nawigacji kierowały mnie na drogę, na którą i niemieccy policjanci kazali mi jechać. Kiedy wytłumaczyłem im, że tam jest zakaz dla rowerzystów, połączyli się poprzez radio ze swoją bazą i wspólnie wytyczyli mi "ślad", nie omieszkując okazania zdziwienia, że wspomnianą wcześniej przez nich drogę nie wolno nam, sakwiarzom jeździć. Kiedy Grzegorz "rozwinie skrzydła" rodzinnych wypadów do Niemiec to zobaczysz Piotrze, że relacji ze wspaniałych i przyjaznych turystycznie Niemiec nie będzie końca. Jak sam powiedział, że chyba zostali już "zainfekowani" taką formą wypoczynku u naszych sąsiadów. Pozdrawiam serdecznie jak i wszystkich sakwiarzy...
-
...Jolu, Renato, proszę troszkę wyjaśnienia. Dlaczego grobowiec marabutów?...
-
..."gdzie na zimę lecą bociany"- pytaliśmy swoich rodziców? Odpowiadali - " do ciepłych krajów" . Dziś wiem dzięki uprzejmości Renaty, że to Rabat, Maroko, Afryka, dzięki...
-
...jakaż to magia "zakuta" jest w tych murach, że nam Europejczykom tak bardzo się podoba?...
-
Co za rytuał odprawiał ten bębniarz z towarzyszem?
-
... o, i problem rozwiązał się sam, miłej niedzieli dla Kolumberowiczów...
-
...Piotrek, zapewne nikt z nas nie zwrócił na to uwagi bo wiadomo jakie meritum w dyskusji...
-
Grzegorz, dlaczego jak wpisuję w wyszukiwarce czy w Google Earth "Spreewald" to wskazuje mi Chociebuż. Czy zamierzacie "pyknąć" Lubbenau/Spreewald? Pozdrawiam.
-
...trafnie to nazwałeś Piotrze, wyrywam chwile ze swojego życia, prywatnego życia. Robię to czasami w nocy bo organizm już tak bardzo odwykł od normalnych zachowań, że nie umiem sobie z tym poradzić. Ale o tym to już na privie. Co do moich ostatnich podróży to chyba więcej byłoby "fantastycznej" opisówki niż zdjęć. Zdjęcia są normalne, normalne kiedy były normalne warunki by można było je robić. Dramatyzmu pewnych podróży nie można sfotografować ani tym bardziej w stu procentach przekazać nastrój i emocji w danej chwili panujących. To dziwne ale i od tego nie można się "urwać". Pasja to czy już paranoja. Pozdrawiam Piotrze...
-
... tak Piotrze, na tego typu infekcję nie ma lekarstwa ani szczepionki, zaręczam, jestem "nieuleczalnie chory"...
-
Piotrze, dzięki za skojarzenie mnie z wybitnym sportowcem. Nie, nikomu się nie naraziłem. Jestem niezwykle lub bardziej nieprzyzwoicie przykładnym i spokojnym turystą rowerowym Europy. Niestety, ostatni, zeszłoroczny wypad do U.K. naszpikowany był olbrzymią dawką adrenaliny a jak twierdzą to inni (szczególnie moje córki) także dozą dramatyzmu. To one "były" ze mną na każdym kilometrze mojej eskapady, to one znały bezpośrednie moje relacje z przed kilku godzin jak i tych na żywo online. Kiedy jechałem nocami moja córka w Anglii nie spała ze mną. Mnie to rajcowało chociaż były też i łzy z wysiłku) a ona przeżywała koszmar. Kiedy dotarłem na miejsce oznajmiła mi, że to już ostatni raz, że już mam zakaz wyjazdu do niej na rowerku. Trudno mi się z tym pogodzić ale muszę to uszanować. Radość moja była wielka, że w ogóle pozwoliła mi wrócić tradycyjnie, na rowerku.
Niezwykle miłe chwile przeżyłem w Niemczech gdzie obiecałem zajechać do przyjaciół w Beckum-Roland obok Ahlen. Nieświadomie zajechałem tam w dniu moich urodzin na początku maja a Irenka z Elmarem czekali na mnie z szampanem i drobnym upominkiem. To miłe jak ktoś pamięta takie szczegóły a utrudzonego wita się szampanem i winem.
Następnym miłym nawet bardzo, akcentem była pomoc niemieckich policjantów z miejscowości Drensteinfurt, którzy poproszeni o pomoc w wyjaśnieniu zawiłości przepisów drogowych stworzyli mi na kartce ścieżkę od miejscowości do miejscowości kierując mnie na bardziej lokalne drogi. Moje mapy, systemy nawigacji kierowały mnie na drogę, na którą i niemieccy policjanci kazali mi jechać. Kiedy wytłumaczyłem im, że tam jest zakaz dla rowerzystów, połączyli się poprzez radio ze swoją bazą i wspólnie wytyczyli mi "ślad", nie omieszkując okazania zdziwienia, że wspomnianą wcześniej przez nich drogę nie wolno nam, sakwiarzom jeździć. Kiedy Grzegorz "rozwinie skrzydła" rodzinnych wypadów do Niemiec to zobaczysz Piotrze, że relacji ze wspaniałych i przyjaznych turystycznie Niemiec nie będzie końca. Jak sam powiedział, że chyba zostali już "zainfekowani" taką formą wypoczynku u naszych sąsiadów. Pozdrawiam serdecznie jak i wszystkich sakwiarzy...