Komentarze użytkownika slawannka, strona 363

Przejdź do głównej strony użytkownika slawannka

  1. slawannka
    slawannka (06.12.2009 17:14)
    "И только немного завидуешь тем,
    Другим - у которых вершина еще впереди."
    Zawsze wolę mieć coś впереди niż za sobą...
    Ale moją Chakooh wolałabym mieć w domu już, teraz, natychmiast...
    ---
    A pamiętasz, Leszku jak się słuchało Wysockiego? Kasetki z nagraniami z występów, często nagrane w prywatnym domu, w marnych warunkach, przez mikrofon trzymany w ręce, ale to jeszcze nic, potem te kasetki się przegrywało, po sto razy i tak szły dalej i dalej... Ja na studiach tysiące razy słuchałam każdej piosenki starając się zrozumieć słowa. Oficjalnych nagrań nie było, tylko takie - a wszyscy śpiewaliśmy Wysockiego...
    Miałam przyjemność zobaczyć go na żywo w jego najsłynniejszej roli, Hamleta na Tagance...
  2. slawannka
    slawannka (05.12.2009 22:06)
    dzięki wielkie za plusy i za kciuki:)
  3. slawannka
    slawannka (05.12.2009 22:05)
    może maliny, może jeżyny, nie wiadomo, w każdym razie kłujące były jak diabli, i do tego jakieś takie napastliwe...
  4. slawannka
    slawannka (05.12.2009 21:45)
    Kubdu, dziękuję za kciuki, teraz zrozumiałam, jak mi się to udało! :)
  5. slawannka
    slawannka (05.12.2009 21:18)
    pozytyw kolektywu - widzę negatywnie... towarzyszu PtJanicki...
  6. slawannka
    slawannka (05.12.2009 18:52)
    dziękuję!
  7. slawannka
    slawannka (05.12.2009 18:36)
    Dziękiiii!
  8. slawannka
    slawannka (05.12.2009 18:34)
    Arbuzku, dziękuję bardzo że Ci się podobało i za plusienie też!
  9. slawannka
    slawannka (05.12.2009 18:33)
    Pietrze, coś dzisiaj mądrze gadasz! Kolektyw mi się kojarzy...
    Barwność jest szara, jak widać na tych zdjęciach...
    Uśmiech podnosi współczynnik barwności, po włosku jest to stopniowanie bewzględne, czyli barwny, molto barwny i barwnissimo...
  10. slawannka
    slawannka (05.12.2009 18:30)
    to powiem łatwiej;) - z daleka wydawało się, że jest pagórek, za nim zaraz drugi, a na końcu trzeci, taki trochę górowaty, mniej pagórkowaty. I jako że zawsze idę do czegoś co jest na końcu, to chciałam dojść do tego trzeciego. A w praktyce było tak, że co prawda z jednego pagórka na drugi się szło zboczem, nieco w górę, nieco w dół, to jak doszłam do przedostatniego nagle się okazało że między jednym i drugim jest - może nie przepaść, ale bardzo stromo w dół. A w bok można było zejść łagodnie... Uff!