Komentarze użytkownika slawannka, strona 16
Przejdź do głównej strony użytkownika slawannka
-
+++
-
Cudny!
-
Tak, Aniu. Wycofuję się ze wszelkich dyskusji, obiecuję to sobie i wszystkim.
Tym bardziej, że cokolwiek człowiek zrobi, w najlepszej nawet wierze, wszystko obróci się przeciwko, wszystko jest brane za złą monetę, i jest tylko gorzej.
NIE WARTO!
-
Nie oskarżam, tylko nie wierzę (tu od oskarżania są inni), nie odgrażam się i nikogo znikąd nie wyrzuciłam. To tyle co mam do powiedzenia. No, może jeszcze to, że mam tego wszystkiego szczerze dość.
-
Ja też, ja też! :)
-
Odrobinę jeszcze cierpliwości - przynajmniej tak mi się wydaje ;) Wszelkie remonty łączą się nieodmiennie z niedogodnościami, ważne, byle się zmieniało na lepsze!
-
Szkoda... :(
-
Aniunasadach, spróbuję Ci wytłumaczyć, na czym polega ta kwestia "początkowej formuły Kolumbera", na której tak bardzo nam zależy:
Kiedy znalazłam Kolumbera, poczytałam parę podróży, sympatyczne komentarze pod nimi, a na Kolumberze przywitali mnie życzliwie, napisałam własną podróż, umieściłam ją tu i miałam dużą frajdę z tego, jak została przyjęta. Zdjęcia były marne, skanowane ze starych negatywów, ale pisałam o przygodzie i to się spotkało ze zrozumieniem.
Potem sobie pomyślałam, że kto wie, może jest lepszy taki portal, może niepotrzebnie zapisałam się na pierwszy, jaki spotkałam. Więc rozejrzałam się po internecie i znalazlam piękne fotograficzne galerie, świetnie zrealizowane, gdzie zdjęcia o wiele ładniej są eksponowane a wszystko dziala jak trzeba. Czegoś jednak było mi brak. I zrozumiałam, że brak mi było tych ludzi, tych komentarzy, tych plusików nawet - nie chodzi o ilość, ale o kontakt. Tamte galerie były czymś jak ranking, jak piękny album, ale bez kontaktu z ludźmi, a jeśli, to były uwagi tak bardzo profesjonalne, że czułam, że tam nie mam co nawet zaglądać.
Tu podobało mi się, że wielcy podróżnicy gadają jak równi z równymi z małymi turystami, a wspaniali fotograficy plusikują zwyczajne zdjęcie pani Eli z wczasów, bo pokazuje coś ciekawego. Ta pierwotna formuła Kolumbera, o jaką chcielibyśmy walczyć, jeśli możemy, to żeby on taki pozostał, to znaczy, żeby każdy, nawet najmniejszy, mógł tu zamieścić swoją podróż, coś innym pokazać, i żeby to była wymiana myśli, uwag, przeżyć, a nie tylko ranking - kto da lepsze zdjęcie. Doskonale wszyscy wiemy, że nie jest idealnie, a ostatnio to jest w ogóle niedobrze. Ale ta formuła portalu społecznościowego podróżniczo-fotograficznego gdzie każdy ma prawo coś spróbować pokazać i każdy ma prawo ocenić, napisać komentarz, gdzie możemy pogadać i nawet się czasem pokłócić, bo jesteśmy ludźmi, i gdzie - prawda - jest trochę ludzi którzy się już trochę znają i lubią ze sobą gadać, i gdzie czasem wychodzą na wierzch emocje - tak, bo jesteśmy ludźmi, a nie robotami od oceniania fotografii.
Dlatego, jeśli komuś ta pierwotna formuła portalu podróżniczo-fotograficznego i społecznościowego nie odpowiada, to mnie to przypomina sytuację, kiedy ktoś wchodzi do restauracji azjatyckiej i ma pretensję, że tu nie zje pizzy.
-
Mamy w zasadzie wspólne przykazania, ale każdy ma też własną moralność, tak myślę. Moja mówi mi, że:
- nie wolno milczeniem zbyć wyciągniętej ręki do zgody, niezależnie od faktu, jak bardzo się przysięgało milczeć. Tylko dlatego się odzywam, inaczej nie potrafię zareagować. Jest tylko jeden problem - że ja w ten gest nie wierzę, nie wierzę w szczerość, wydaje mi się, że jest to gest strategiczny, bardzo przebiegły zresztą. Errare humanum est - chciałabym się mylić, jeśli się mylę, szczerze się ucieszę.
- moja moralność mówi mi też, że nie ma nic niemoralnego w rozmawianiu w zamkniętej grupie o kimś z zewnątrz, szczególnie, jeśli nie obgaduje się czyjegoś nosa lub tego z kim sypia, ale mówi się o tym, co nam przeszkadza czuć się dobrze we wspólnym z tą osobą miejscu. Natomiast niemoralnym według mnie jest wynoszenie na zewnątrz tego, co ludzie w zamkniętej grupie mówią, przekazywanie osobie o której mówią tego, co mówili w poczuciu dyskrecji *. A już pomysł upublicznienia wyniesionych na zewnątrz rozmów, w moim poczuciu jest chyba nawet nielegalny.
Nic więcej nie mam zamiaru mówić, na nic odpowiadać, powiedziałam już dawno dość. Nie oczekuję też odpowiedzi.
Tym bardziej, że nie jest to miejsce, o ile rozumiem, poświęcone dyskusji na temat jakiegoś konkretnego użytkownika, na przykład Marek55, czy besir, czy może gruppo_kual, czy może jeszcze jakiegoś innego = wciąż tego samego...
To miejsce tutaj poświęcone jest zmianom na Kolumerze, zmianom, które ja rozumiem jako zmiany na lepsze bez zmieniania Kolumbera w coś, czym on nie jest, nie był, i nigdy nie miał być, w Kolumbera, do jakiego większość z nas wcale się nie zapisywała. Skupmy się więc na rozmowie o Kolumberze a nie o osobach, na rozmowie a nie na obraźliwych oskarżeniach.
To wszystko co chciałam powiedzieć..
====
* Jeśli ktoś gdzieś z kimś (w zamkniętym, niepublicznym kąciku) mnie obgaduje, to z góry mówię, nie życzę sobie "życzliwego donoszenia w imię przyjaźni", próba takiego zachowania w moich oczach przekreśla jakiekolwiek dobre stosunki z donosicielem - nie z tymi, co o mnie mówili, bo każdy ma prawo (w zamkniętym gronie) myśleć i mówić to co uważa za stosowne.
-
Piękne zdjęcia i ciekawe miejsca, a te kolory! I jak tu plusików nie stawiać!
-
+++
-
Cudny!
-
Tak, Aniu. Wycofuję się ze wszelkich dyskusji, obiecuję to sobie i wszystkim.
Tym bardziej, że cokolwiek człowiek zrobi, w najlepszej nawet wierze, wszystko obróci się przeciwko, wszystko jest brane za złą monetę, i jest tylko gorzej.
NIE WARTO! -
Nie oskarżam, tylko nie wierzę (tu od oskarżania są inni), nie odgrażam się i nikogo znikąd nie wyrzuciłam. To tyle co mam do powiedzenia. No, może jeszcze to, że mam tego wszystkiego szczerze dość.
-
Ja też, ja też! :)
-
Odrobinę jeszcze cierpliwości - przynajmniej tak mi się wydaje ;) Wszelkie remonty łączą się nieodmiennie z niedogodnościami, ważne, byle się zmieniało na lepsze!
-
Szkoda... :(
-
Aniunasadach, spróbuję Ci wytłumaczyć, na czym polega ta kwestia "początkowej formuły Kolumbera", na której tak bardzo nam zależy:
Kiedy znalazłam Kolumbera, poczytałam parę podróży, sympatyczne komentarze pod nimi, a na Kolumberze przywitali mnie życzliwie, napisałam własną podróż, umieściłam ją tu i miałam dużą frajdę z tego, jak została przyjęta. Zdjęcia były marne, skanowane ze starych negatywów, ale pisałam o przygodzie i to się spotkało ze zrozumieniem.
Potem sobie pomyślałam, że kto wie, może jest lepszy taki portal, może niepotrzebnie zapisałam się na pierwszy, jaki spotkałam. Więc rozejrzałam się po internecie i znalazlam piękne fotograficzne galerie, świetnie zrealizowane, gdzie zdjęcia o wiele ładniej są eksponowane a wszystko dziala jak trzeba. Czegoś jednak było mi brak. I zrozumiałam, że brak mi było tych ludzi, tych komentarzy, tych plusików nawet - nie chodzi o ilość, ale o kontakt. Tamte galerie były czymś jak ranking, jak piękny album, ale bez kontaktu z ludźmi, a jeśli, to były uwagi tak bardzo profesjonalne, że czułam, że tam nie mam co nawet zaglądać.
Tu podobało mi się, że wielcy podróżnicy gadają jak równi z równymi z małymi turystami, a wspaniali fotograficy plusikują zwyczajne zdjęcie pani Eli z wczasów, bo pokazuje coś ciekawego. Ta pierwotna formuła Kolumbera, o jaką chcielibyśmy walczyć, jeśli możemy, to żeby on taki pozostał, to znaczy, żeby każdy, nawet najmniejszy, mógł tu zamieścić swoją podróż, coś innym pokazać, i żeby to była wymiana myśli, uwag, przeżyć, a nie tylko ranking - kto da lepsze zdjęcie. Doskonale wszyscy wiemy, że nie jest idealnie, a ostatnio to jest w ogóle niedobrze. Ale ta formuła portalu społecznościowego podróżniczo-fotograficznego gdzie każdy ma prawo coś spróbować pokazać i każdy ma prawo ocenić, napisać komentarz, gdzie możemy pogadać i nawet się czasem pokłócić, bo jesteśmy ludźmi, i gdzie - prawda - jest trochę ludzi którzy się już trochę znają i lubią ze sobą gadać, i gdzie czasem wychodzą na wierzch emocje - tak, bo jesteśmy ludźmi, a nie robotami od oceniania fotografii.
Dlatego, jeśli komuś ta pierwotna formuła portalu podróżniczo-fotograficznego i społecznościowego nie odpowiada, to mnie to przypomina sytuację, kiedy ktoś wchodzi do restauracji azjatyckiej i ma pretensję, że tu nie zje pizzy. -
Mamy w zasadzie wspólne przykazania, ale każdy ma też własną moralność, tak myślę. Moja mówi mi, że:
- nie wolno milczeniem zbyć wyciągniętej ręki do zgody, niezależnie od faktu, jak bardzo się przysięgało milczeć. Tylko dlatego się odzywam, inaczej nie potrafię zareagować. Jest tylko jeden problem - że ja w ten gest nie wierzę, nie wierzę w szczerość, wydaje mi się, że jest to gest strategiczny, bardzo przebiegły zresztą. Errare humanum est - chciałabym się mylić, jeśli się mylę, szczerze się ucieszę.
- moja moralność mówi mi też, że nie ma nic niemoralnego w rozmawianiu w zamkniętej grupie o kimś z zewnątrz, szczególnie, jeśli nie obgaduje się czyjegoś nosa lub tego z kim sypia, ale mówi się o tym, co nam przeszkadza czuć się dobrze we wspólnym z tą osobą miejscu. Natomiast niemoralnym według mnie jest wynoszenie na zewnątrz tego, co ludzie w zamkniętej grupie mówią, przekazywanie osobie o której mówią tego, co mówili w poczuciu dyskrecji *. A już pomysł upublicznienia wyniesionych na zewnątrz rozmów, w moim poczuciu jest chyba nawet nielegalny.
Nic więcej nie mam zamiaru mówić, na nic odpowiadać, powiedziałam już dawno dość. Nie oczekuję też odpowiedzi.
Tym bardziej, że nie jest to miejsce, o ile rozumiem, poświęcone dyskusji na temat jakiegoś konkretnego użytkownika, na przykład Marek55, czy besir, czy może gruppo_kual, czy może jeszcze jakiegoś innego = wciąż tego samego...
To miejsce tutaj poświęcone jest zmianom na Kolumerze, zmianom, które ja rozumiem jako zmiany na lepsze bez zmieniania Kolumbera w coś, czym on nie jest, nie był, i nigdy nie miał być, w Kolumbera, do jakiego większość z nas wcale się nie zapisywała. Skupmy się więc na rozmowie o Kolumberze a nie o osobach, na rozmowie a nie na obraźliwych oskarżeniach.
To wszystko co chciałam powiedzieć..
====
* Jeśli ktoś gdzieś z kimś (w zamkniętym, niepublicznym kąciku) mnie obgaduje, to z góry mówię, nie życzę sobie "życzliwego donoszenia w imię przyjaźni", próba takiego zachowania w moich oczach przekreśla jakiekolwiek dobre stosunki z donosicielem - nie z tymi, co o mnie mówili, bo każdy ma prawo (w zamkniętym gronie) myśleć i mówić to co uważa za stosowne. -
Piękne zdjęcia i ciekawe miejsca, a te kolory! I jak tu plusików nie stawiać!