Komentarze użytkownika crazyfingers

Przejdź do głównej strony użytkownika crazyfingers

  1. crazyfingers
    crazyfingers (18.01.2009 14:25)
    Jeszcze mi się przypomniało:

    W drodze do Provincetown znajduje się wireles road prowadząca do Marconi Hill's. Nie ma tu nic związanego z bezprzewodowym internetem ale znajduje się wzgórze na którym Guglielmo Marconi dokonał :

    "W lipcu 1897 jako pierwszy na świecie uzyskał patent na "Transmisję sygnałów elektrycznych" (U.S. Patent 0,586,193 "Transmitting electrical signals"), ubiegając o kilka dni Nikola Teslę. Dnia 12 grudnia 1901 jako pierwszy na świecie przeprowadził transmisje radiową przez Atlantyk. Jest również konstruktorem anteny. "

    - czyli naprawdę jeden z największych wynalazków XX w.

    W okolicy znajduje się cedrowy las i bagna po których chodzi się po pomostach.
  2. crazyfingers
    crazyfingers (18.01.2009 13:35)
    Ja akurat tam byłem i mogę powiedzieć, że ludzie z każdego zakątka USA tam ciągną. Nawet rodzina z Hawajów. Cel podróży to sprawa osobista i indywidualna, ale większość turystów stanowi NY czy Connecticut.
    Międzystanowa 6 czy stanowa 25 i 28 to koszmar w czasie sezonu. Dla podróżujących międzystanową 6 proponuje wcześniej sprawdzić jak biegnie service road (stara droga która służyła do budowy właśnie 6) biegnąca równolegle tyle ze w lesie i z autostrady jest nie widoczna, Mieszkańcy Cape Cod nie stoją w nigdy w korkach:) cenna wskazówka na oszczędzenie 2-5h w korku.

    Co do zakupów większość stanowią jednak studenci w naszym kraju z program wymiany na wizę J1. Tj Maxx czy Marshall nie jest szczytem możliwości ale można kupić za symboliczne pieniądze codzienne ciuchy które i tak są o niebo lepsze jakościowo od tych sprzedawanych w sklepach w Polsce.

    Do zakupów polecam Hyanis z jednego powodu wszystko znajduje się w jednym miejscu i naprawdę w dostatku.
    Dla każdego kto wybiera się do USA proponuje przestudiować stronę premium outlet s , gdzie najbliższy znajduje się w części kontynentalnej w Wrentham Village jadąc I 495 exit 15. Pod każdym względem jest przesadzone :)

    Każdy tekst jest do poprawienia i dobrze się stało ,że tak ciekawe niewiele popularne miejsce pojawiło się na forum publicznym.

    Z osób które spotkałem ostatnimi laty w Polsce tylko jedna wiedziała gdzie jest Cape Cod więc tym bardziej eis ciesze, że pojawiła się wzmianka na pierwszej stronie gazeta.pl , może komóś nie będe musiał wyjaśniać gdzie leży Boston :)
  3. crazyfingers
    crazyfingers (18.01.2009 2:12)
    ...a o zgroza bardziej mnie od zupy i transportu zabolał fakt ze nie było wzmianki o Cape Cod Canal.
    Choćby od tego momentu ten obszar z typowo znany z uprawy żurawiny ,rybołówstwa oraz wielorybnictwa przekształcił się w turystyczny rejon za sprawa rodziny Kennedy.
    Jeszcze są przewodniki i można na ich stronach trochę doczytać.

    Co o turystach z polski miałem sposobność poznać czwórkę , 2 pary które z daleka rozpoznać można było że są z Polski. Dla polaków ciągle będzie kierunek Floryda, NY , LV czy California.

    Skoro siedzisz na miejscu czemu samemu nie napiszesz fachowego poradnika o podróży może być z miejsca gdzie mieszkasz :) może być naprawdę ciekawe, będę czytać z zapartym tchem.... :)

    I jeszcze z ciekawości w jakiej branży pracujesz bo zastanawia mnie jaka twoim zdaniem jest godziwa praca! W moim mniemaniu każda praca jest potrzebna i jeśli jest wykonywana sumienie to należy jej się szacunek.
  4. crazyfingers
    crazyfingers (18.01.2009 1:53)
    Bobi pracując w restauracji na Martha's Vineyard jako busser i dojeżdżając o zgroza do pracy autobusem i uwłaczając godności polakom w USA muszę stwierdzić, ze twój Clam Chowder de facto powstaje na bazie proszku dostarczanego przez firmę Sysco do większości restauracji w tym regionie.

    Zatem twoja zupka ma aromat małż, ale zalewnie Ty jadłeś własnej roboty podczas jady kabrioletem bo w ten sposób smakuje wyprzedzając być może twoje myśli najlepiej i jedynie słusznie.

    Co do podróżowania jest światowy trend i moda przesiadania się do komunikacji miejskiej o ile to możliwe. Rozumiem ,że auto to wygoda ale większość osób zwiedzających USA to studenci z programu Work&Travel którzy nierzadko podróżują na własną rękę.

    A jeszcze bobi spytam cię nie jestes być może czułym wojtkiem??
  5. crazyfingers
    crazyfingers (17.01.2009 23:20)
    Witam na Cape Cod spędziłem prawie 7 miesięcy podczas dwóch wakacji w USA. Większość czasu rezydowałem na wyspie Martha's Vineyard które jest moim drugim miejscem na ziemi.
    Cały Cape Cod jest niesamowicie malowniczy i utrzymany w stylu neo wiktoriańskim a nie PRL-owskim :)
    Cały półwysep jest połączony z kontynentem poprzez dwa mosty w okolicach Burne przez Bourne Bridge do której doprowadza 25 Stanowa oraz drugi most Sagamore któredy przebiega międzystanowa 6.
    Dla ciekawostek w moście Bourne podczas wylewania jednego z fundamentów do zalewanego filara betonem wpadł robotnik i nie udało się go już odratować spoczął gdzieś w filarze.
    Należy wspomnieć jeszcze o jednym kolejowym moście zwodzonym w bliskiej odległości mostu Bourne.
    Wzdłuż wybudowanego kanału dla potrzeb żeglugi z NY do Bostonu ze względu na bezpieczeństwo na tej trasie i skrócenia drogi ciągnie się przepiękny długi bulwar jazdy na rowerze czy rolkach.
    Na rejs statkiem wycieczkowym po całym Kanale można się wybrać do miejscowości Onset gdzie 3 razy dziennie odbywa się taki rejs. Onset słynie w regionie z festiwalu bluesowego do którego przyjeżdża śmietanka ameryki oraz Baru Bluecafe gdzie pracowała niesamowita kelnerka Kristine:)

    Dużą część Cape Cod zajmuje baza wojskowa w Burne która rzecz jasna jest tajna ale można spotkać na stanowej 28 Hummery w pełnym rynsztunku nie myląc z odjechanymi chromami z H3.

    Hyanis jest najbardziej znanym i największym z miast na półwyspie w którym również polecam na zakupy Hyanis Mall.Co do zwiedzania miasta nie wypowiem się bo znam tylko okoliczne licer story obwożony przez swoich znajomych. Ale na pewno żyją tam nietuzinkowi i super przyjaźni ludzie:)
    Z mało znanych miejsc polecam miejsce w drodze do Provincetown które nazywa się Fort Hill. Należy tylko sprawdzić przed wyjazdem pogodę a dokładnie zachmurzenie. Jest to niesamowite miejsce w którym widać w jednej chwili zachód słońca oraz wschód księżyca. Idealne miejsce na zaręczyny pod względem scenerii . Doprowadza tam międzystanowa 6 i trzeba wyczaić Fort Hill Road.
    Na miejscu znajduje się najstarszy dom na Cape Codzie który ma aż ponad 200lat (duma amerykanów) u którego wejścia do posesji stoi szczęka wieloryba - na prawdę duża.

    Provincetown to dziwne miasto ale ma swój urok. Bylem tam raz i zamieszkują je Gay people. Jest to najdroższe miasto pod względem ceny mieszkań. Rzadko schodzą poniżej 1mln $ a zamieszkują je tam naprawdę w większości ludzie homoseksualni.
    Przykładem może być high school gdzie w dużym gmachu z cała infrastrukturą jak boiska i hale sportowe uczęszcza niecałe żeby nie skłamać 100 uczni. Wznoszący się na wzgórzu Monument of Pirglim jest obowiązkową pozycją do zwiedzania i widać z niego cały Cape Cod a nawet Boston.
    Nie sposób zauważyć tam wszechobecnych tęczowych flach lub akcentów na domach. Mi przykuł pamięć jeden ogródek w którym w fontannie były poukładane lalki barbie i ich męskie odpowiedniki w wyuzdane stroje i pozycjach z Kamasutry.
    Sklepy z akcesoriami powiem że mają naprawdę tak dobrze zaopatrzone, że nawet posłanka Joanna Szenyszyn miała by urwanie głowy o aspekt moralny.
    Co do homoseksualizmu byłem tam tylko do późnego popołudnia i nie zaobserwowałem słynnych imprez. wiem jednak ,że spojrzenia karczystych czarnych karków w strunę mojego tyłka nie było komfortową sytuacja:) mam jednak z stamtąd różowy T-shirt żeby nie ulegać polskiej homofobii .

    Z ciekawostek innych jest wiadomość, że rodzina królewska spożywa tylko z pewnego rejonu Cape Cod ostrygi, mi udało się zjeść takie dosłownie prosto z oceanu ale tak jak się mówi albo się je kocha albo nie:) Ja wole kurczaka:)

    Jeszcze jest Orlans gdzie miałem przyjemność pracować w aranżacji pewnego pięknego ogrodu położonego na całej posiadłości wielkiego domu schowanego w ziemi z widokiem z okien wychodzących na jezioro.

    Co jeszcze Jeśli Cape Cod to i dwie wyspy Martha;s Vineyard oraz Nuntucket.

    Nuntucket słynna jest z historii poławiania wielorybów. Jest mniej komercyjna niż MV ale to znam z przekazu znajomych którzy wygospodarowali czas aby się tam dostać. A dostać się na wyspę jest związane z pozostaniem na niej choćby na jedną dobę.

    Martha's Vineyard to przede wszystkim szczęki Stivena Spilberga . Jest Bardzo komercyjna w sezonie a po za nim jest przysłowiowo jak na samym końcu świata.

    Co warto zobaczyć:

    GayHead nazwa może dziwna ale tak nazwano przepiękne klifowe wybrzeże które jest wizytówką wyspy. Można dojechać tam autobusem tak jak na wszystkie zakątki wyspy ale trzeba sprawdzić o której odjeżdża ostatni bus bo taksówki na wyspie są droższe niż w NY:) nawet ktoś powiedział ,że wypożyczenie limuzyny po NY jest tańsze niż taksówki na MV:)
    Co jeszcze o GayHead - jedyna plaża nudystów , naprawdę taka prawdziwa.
    Widoki powalające.
    W miasteczku do którego dojeżdża autobus są publiczne toalety w której siedzi indiańska wc-babcia. Taka mała groteska.
    Jest to tez miejsce historyczne właśnie tutaj rozbił się podczas katastrofy lotniczej J.F. Kennedy JR.


    Następne miejsca godne polecenia to Sout Beach - bo najgorętrze towary i największe fale.
    Czasem widać tablic z informacją. Rekiny - pływanie na własną odpowiedzialność !! ale to tylko czasem:)

    Chappy - na Beach safari , mając terenowe autko można podjechać pod dom Mag Ryan i pomachać jej jeśli wyjrzy z okienka.

    Ouk Bluffs największe imprezownie, i ogólnie młodzieżowe. Kiedyś było to miasto robotników pracujących dla mieszkańców Edgartown. Znajdują się tam 2 old sculowe kina, przepiękny skwer, siłownia gdzie ćwiczył Barak Obama, największa ilość licker storów, dom właściciela Norton antywirus, festiwal sztucznych ogni, festiwal rekinów:) - naprawdę duże rybki wyciągają je i ważą zawsze w tym samym miejscu przy Our Market.

    Edgartown , jak dla mnie snobistyczne miasto , najdroższe hotele, najdroższe domy, największe statki i najwięcej snobów

    został jeszcze Vineyard Haven miasto kiedyś rybackie dzisiaj - jedyne suche miasto gdzie nie da rady kupić alkoholu w sklepie i restauracji zamiast za to można przynieść do restauracji swój alkohol na legalu:) nawet dla amerykanów to niezła frajda:)
    Oczywiście kultowe miasteczko The Black Dog słynnego kapitana Roberta Douglasa to obowiązek zarówno zakup choćby z koszulki z wizerunkiem czarnego labradora. W miasteczku czyli nad portowej enclawie jest taverna w której mistrzostwo świata to Flyboy Burritos oraz wycieczki 3 żaglowcami z których najsłynniejszy Sarandonah brał udział w niezliczonej ilości filmów.

    Jeszcze za pozycje obowiązkową trzeba uznać impreza Boogie w Outerland ' imprezownia położona w sąsiedztwie lotniska , powrót tylko Taxi albo podwózka nowo poznanych znajomych:)
    Co do Boogie największe disco i najbardziej disco jakie można sobie wyobrazić.


    Przebywanie na początku lipca patrz 4 lipiec dzień niepodległości niesamowita parada i przesadzone fajerwerki ale tak jest ponoć wszędzie w USA:)

    Pozdrawiam cesarzową czekolady