Zgadzam sie z Artemi. Glupawy i egzaltowany poczatek tekstu faceta ktory nie byl w Cancun
a juz ma wyrobiona typowo polska opinie i snuje opowiesci jednej tresci. Autor rozbujal
sie z swoim podeksytowaniu, tak, ze nazywa Cancun przygnebiajacym miejscem. Mial tez jakies inne przygnebiajace miejsca w Meksyku na mysli ale w calym tym "rzetelnym" i nadetym reportazu najwidoczniej zapomnial wymienic. Bzdury ignoranta pisze o jedzeniu
meksykanskim. Gdyby chociaz raz oderwal sie od zakurzonego ulicznego taniutkiego
taco to byc moze lekko by sie zdziwil. Kiepski i tendencyjnie nachylony. Smutno czyta sie
takie "mierda" teksty.
a juz ma wyrobiona typowo polska opinie i snuje opowiesci jednej tresci. Autor rozbujal
sie z swoim podeksytowaniu, tak, ze nazywa Cancun przygnebiajacym miejscem. Mial tez jakies inne przygnebiajace miejsca w Meksyku na mysli ale w calym tym "rzetelnym" i nadetym reportazu najwidoczniej zapomnial wymienic. Bzdury ignoranta pisze o jedzeniu
meksykanskim. Gdyby chociaz raz oderwal sie od zakurzonego ulicznego taniutkiego
taco to byc moze lekko by sie zdziwil. Kiepski i tendencyjnie nachylony. Smutno czyta sie
takie "mierda" teksty.