Ocenione komentarze użytkownika koniczyna
Przejdź do głównej strony użytkownika koniczyna
-
-
Ten to z bardzo daleka... 100 m, gdzieś w górnych partiach gór, dlatego też , taki nie bardzo wyraźny...
-
Z tym, stałam twarzą w twarz.
Wylazłam z samochodu bo takich śmialków było kilku. Razem raźniej!
-
Zgadza się.
-
Oj, duża zawartość żelaza, na pewno.
-
Człowiek i natura to jedno. Stałam około dwa metry od wapiti a on nic z tego sobie nie robił....
Ba, widziałam wariatów robiących sobie selfie z niedźwiedziem!!!
-
Dobry pomysł!
-
Od parkingu do jeziora Peyto było około 20 mniut wędrówki. Podczas naszego pobytu było dużo śniegu, warto się do takich warunków przygotować bo wielu śmialków wracało z trasy po przejściu kilkudziesięciu metrów.
My, mieliśmy kolce pod butami.
-
W miejscach typowo turystycznych, jest mnóstwo możliwości noclegowych.
-
Jedzie się dość sprawnie choć taka maszyna nie jest zbyt "elastyczna" i nie zatrzymuje się na zawołanie.
Szlak mnie trafiał jak siedzialam za kierownicą i tu nagle wychodzi zwierzak a Ty chcąc się zatrzymać, "toczysz" się jeszcze przez kilka metrów.
Cofasz, bierzesz aparat a tu ups... zwierzak uciekł.
Nie miałam cierpliowści więc role były dość szybko rozdzielone: mąż jeździł a ja wypatrywałam zwierzaków.
-
Ten to z bardzo daleka... 100 m, gdzieś w górnych partiach gór, dlatego też , taki nie bardzo wyraźny...
-
Z tym, stałam twarzą w twarz.
Wylazłam z samochodu bo takich śmialków było kilku. Razem raźniej! -
Zgadza się.
-
Oj, duża zawartość żelaza, na pewno.
-
Człowiek i natura to jedno. Stałam około dwa metry od wapiti a on nic z tego sobie nie robił....
Ba, widziałam wariatów robiących sobie selfie z niedźwiedziem!!! -
Dobry pomysł!
-
Od parkingu do jeziora Peyto było około 20 mniut wędrówki. Podczas naszego pobytu było dużo śniegu, warto się do takich warunków przygotować bo wielu śmialków wracało z trasy po przejściu kilkudziesięciu metrów.
My, mieliśmy kolce pod butami. -
W miejscach typowo turystycznych, jest mnóstwo możliwości noclegowych.
-
Jedzie się dość sprawnie choć taka maszyna nie jest zbyt "elastyczna" i nie zatrzymuje się na zawołanie.
Szlak mnie trafiał jak siedzialam za kierownicą i tu nagle wychodzi zwierzak a Ty chcąc się zatrzymać, "toczysz" się jeszcze przez kilka metrów.
Cofasz, bierzesz aparat a tu ups... zwierzak uciekł.
Nie miałam cierpliowści więc role były dość szybko rozdzielone: mąż jeździł a ja wypatrywałam zwierzaków.
Siedzę już na walizkach.
Kierunek podróży niech będzie niespodzianką.
Pozdrawiam.