Ocenione komentarze użytkownika marek55, strona 19

Przejdź do głównej strony użytkownika marek55

  1. marek55
    marek55 (23.02.2013 6:49)
    To prawdziwa Great Ocean Road
  2. marek55
    marek55 (23.02.2013 6:49)
    Zima w tym miejscu fale czasem przekraczaja 15m wysokosci.
  3. marek55
    marek55 (23.02.2013 6:47)
    Gdy jechalem ta droga po raz pierwszy nie cala byla asfaltowa. Odcinek przez Otways byl nieutwardzony i gdy bylo mokro dostepny wylacznie dla prawdziwych 4x4 ...ale SUV-ow w tym czasie i tak nie bylo.
  4. marek55
    marek55 (23.02.2013 6:44)
    Bylem tam pare razy , jeszcze w innej erze geologicznej :) Przechodzilem sucha stopa na London Bridge :)
  5. marek55
    marek55 (23.02.2013 6:43)
    Tak naprawde to nie jest juz ta prawdziwa Great Ocean Road. Wlasciwa droga zaczyna sie od Otways i ciagnie wybrzezem na wschod. Jednak od bardzo wielu lat Port Campbell National Park w powszechnej swiadomosci znany jest wlasnie jako The Great Ocean Road. Widze, ze foty mamy robione dokladnie z tego samego miejsca, przy bardzo zblizonych warunkach pogodowych
  6. marek55
    marek55 (23.02.2013 3:47)
    Bartek - fajna relacja, ale...jest w niej wszystko to, jak nie nalezy pod zadnym pozorem zwiedzac Australii.To wielki kraj i potrzebuje sporo czasu. Nad to Bartku byles tylko w paru punktach, punktach ktore maja niezwykle wielki ruch turystyczny i przez to ogromnie skomercjalizowanych, podczas gdy Australia tej komerchy ma tak naprawde niewiele.
    Sydney nie jest "niewielkie", jak piszesz. Poza Circular Quey Jest na terenie Sydney bardzo wiele naprawde cudnych miejsc, lecz niestety dojazd do nich wymaga sporo czasu, jesli korzysta sie wylacznie z publicznych srodkow transportu ( oczywiscie pomijam koszmarnie drogie taksowki). Sydney jest miastem wyjatkowo obdarzonym przez przyrode i warto tam spedzic co najmniej 4-5 dni, by zapoznac sie chocby z najblizsza okolica.

    Przy Uluru bez wlasnego srodka transportu narazonym sie jest na tak zwane "odpowiedzialne praktyki serwisowe", a to oznacza program skrojony pod wytrzymalosc 90-latka, ktory do tego nigdy w zyciu nie zajmowal sie zadnym sportem.
    Baza noclegowa w Uluru jest wlasnoscia Aborygenow, ktorzy w tym miejscu ( podobnie jak w Kakadu ) kroja na turystach skore zywcem. O wiele lepsza opcja jest dobrze wyposazone pole campingowe i wlasny namiot. Niestety na tym terenie nie mozna sie rozbijac na dziko.
    Zastanawiam sie Bartku co kieruje turystami, ze jada nascie tysiecy kilometrow, a potem ida do zoo, aby zobaczyc natywne zwierzaki. Te bestie ogladac mozna rowniez w europejskich ogrodach zoologicznych, wiec placenie AUD40 za wstep i co wazniejsze marnotrawienie czasu , ktorego na Australie bylo tak niewiele wydaje mi sie ogromnym marnotrawstwem. Lepiej wyjsc do lasu , nawet w poblizu miasta, ale wczesnym rankiem i pewnosc, ze zobaczymy na drzewie koale jest bliska 100%
    Ogolnie fajna fotorelacja, ale wycieczka, jakiej nigdy bym nie polecal,
  7. marek55
    marek55 (17.02.2013 8:43)
    to jak tam ? ...wypijemy Kosciuszke? :)))Nie wiem jak dla Ciebie, ale w moim uchu nie brzmi to za dobrze.
  8. marek55
    marek55 (17.02.2013 8:15)
    Z ta akustyka to nie do konca. Dopiero po gruntownej przerobce wnetrza akustyka zyskala swiatowy standard.
  9. marek55
    marek55 (17.02.2013 8:14)
    Jolu - to naprawde miasto wyjatkowe i obdarzone przez przyrode co najmniej na rowni z Rio i Hong Kongiem. Ilosc parkow i wrecz dzikich terenow mocno by Cie zaskoczyla.
  10. marek55
    marek55 (17.02.2013 8:12)
    Kurin Gai Chase National Park Leszku...cudowne miejsce. Teraz nie widzialem tam statkow tego typu.