Ocenione komentarze użytkownika lmichorowski, strona 111
Przejdź do głównej strony użytkownika lmichorowski
-
Metaloplastyka? Czy może rzeźbione w drewnie?
-
Czyli w zasadzie już z okresu post-seldżuckiego lub z samego schyłku ich panowania...
-
Otóż to, Piotrze, otóż to...
-
To jest właśnie minus popularnych miejsc, odwiedzanych przez rzesze turystów...
-
Fakt, jest tam widoczny żółty półksiężyc i gwiazda...
-
Wyglądają, niczym łoża...
-
Piotrze, o piwie w Iranie trzeba niestety zapomnieć. Pamiętam, że mieli tam jakieś paskudztwo, które nazywali "islamic beer", ale poza wyglądem zewnętrznym (pianką i kolorem) nie miało to nic wspólnego z piwem...
-
Na pewno się nie uwłaszczyłaś, podobnie jak i moja małżonka, które jest tej samej profesji, co Ty. Jeszcze raz mówię, nie mam nic przeciwko ludziom, którzy uczestniczą w tych demontracjach KODu, choć prawdę mówiąc nie bardzo rozumiem ich obawy... Nie trawię tylko, że imprezy te są organizowane przez polityków, którzy zostali odstawieni od władzy (w wyniku zresztą własnych błędów) i za grosz nie wierzę w ich szczere intencje. Zresztą, być może mam inną wrażliwość, bo dla mnie - jako zdecydowanego konserwatysty - znacznie ważniejsze od demokracji jest realizowanie polityki skutecznej i dbającej o interes narodu, nawet jeśli jest to tzw. "absolutyzm oświecony". Nie przemawia do mnie fetyszyzowanie demokracji, gdzie nie zawsze przyjmowane rozwiązania są dobre i racjonalne (np. podejmowanie decyzji ekonomicznych na podstawie głosów większości, która może nie mieć zielonego pojęcia w kwestiach, na które oddaje swój głos). Weźmy przykład Chile. Za niby demokratycznego (co jest wielkim oszustwem, bo nie był on wcale demokratą) prezydenta Salvadora Allende Gossensa kraj pogrążał się w kryzysie i anarchii, często łamana była konstytucja. Po zamachu stanu (brutalnym, to przyznaję) z września 1973 roku niedemokratyczne rządy generała Augusto Pinocheta Ugarte postawiły jednak gospodarkę Chile na nogi, a w końcu doprowadziły do sytuacji,że możliwy stał się powrót do rządów demokratycznych, nieskażonych totalitarną rewolucyjną utopią. Dziś Chile jest chyba najlepiej rozwiniętym krajem regionu, którego obywatelom żyje się znacznie lepiej, niż ich sąsiadom.... Mnie też wiele działań PiSu się nie podoba (nie jestem, jak pisałem, zwolennikiem lewicy a partia ta - mimo całej swej retoryki, jest w gruncie rzeczy lewicowa), nie podoba mni się tempo i tryb przyjmowanych rozwiązań, aczkolwiek to, czy dzieje się to w dzień czy w nocy nie ma dla mnie większego znaczenia (jaka to zresztą "osłona nocy", skoro na ogół odbywa się to w świetle kamer TV?). Autora wierszyka nie znam. Chyba nawet nie podpisał się. Znalazłem go przy okazji jakiejś dyskusji w necie i po prostu skopiowałem. Pozdrawiam. :)
-
Jolu, to mnie nie dziwi. Dziwiłbym się raczej, gdyby w British Museum nie było takich eksponatów. Nie wiem czy taka umowa będzie ich obowiązywać. To może i przykre, ale i Louvre i Ermitaż i wiele innych muzeów ma w swoich zbiorach eksponaty, które trafiły tam w czasie wojen. Boję się, że literalne zastosowanie takiej umowy ogołociłoby wiele czołowych muzeów europejskich...
-
Wspaniała kolejna odsłona Iranu! Gratuluję i serdecznie pozdrawiam. :)
-
Metaloplastyka? Czy może rzeźbione w drewnie?
-
Czyli w zasadzie już z okresu post-seldżuckiego lub z samego schyłku ich panowania...
-
Otóż to, Piotrze, otóż to...
-
To jest właśnie minus popularnych miejsc, odwiedzanych przez rzesze turystów...
-
Fakt, jest tam widoczny żółty półksiężyc i gwiazda...
-
Wyglądają, niczym łoża...
-
Piotrze, o piwie w Iranie trzeba niestety zapomnieć. Pamiętam, że mieli tam jakieś paskudztwo, które nazywali "islamic beer", ale poza wyglądem zewnętrznym (pianką i kolorem) nie miało to nic wspólnego z piwem...
-
Na pewno się nie uwłaszczyłaś, podobnie jak i moja małżonka, które jest tej samej profesji, co Ty. Jeszcze raz mówię, nie mam nic przeciwko ludziom, którzy uczestniczą w tych demontracjach KODu, choć prawdę mówiąc nie bardzo rozumiem ich obawy... Nie trawię tylko, że imprezy te są organizowane przez polityków, którzy zostali odstawieni od władzy (w wyniku zresztą własnych błędów) i za grosz nie wierzę w ich szczere intencje. Zresztą, być może mam inną wrażliwość, bo dla mnie - jako zdecydowanego konserwatysty - znacznie ważniejsze od demokracji jest realizowanie polityki skutecznej i dbającej o interes narodu, nawet jeśli jest to tzw. "absolutyzm oświecony". Nie przemawia do mnie fetyszyzowanie demokracji, gdzie nie zawsze przyjmowane rozwiązania są dobre i racjonalne (np. podejmowanie decyzji ekonomicznych na podstawie głosów większości, która może nie mieć zielonego pojęcia w kwestiach, na które oddaje swój głos). Weźmy przykład Chile. Za niby demokratycznego (co jest wielkim oszustwem, bo nie był on wcale demokratą) prezydenta Salvadora Allende Gossensa kraj pogrążał się w kryzysie i anarchii, często łamana była konstytucja. Po zamachu stanu (brutalnym, to przyznaję) z września 1973 roku niedemokratyczne rządy generała Augusto Pinocheta Ugarte postawiły jednak gospodarkę Chile na nogi, a w końcu doprowadziły do sytuacji,że możliwy stał się powrót do rządów demokratycznych, nieskażonych totalitarną rewolucyjną utopią. Dziś Chile jest chyba najlepiej rozwiniętym krajem regionu, którego obywatelom żyje się znacznie lepiej, niż ich sąsiadom.... Mnie też wiele działań PiSu się nie podoba (nie jestem, jak pisałem, zwolennikiem lewicy a partia ta - mimo całej swej retoryki, jest w gruncie rzeczy lewicowa), nie podoba mni się tempo i tryb przyjmowanych rozwiązań, aczkolwiek to, czy dzieje się to w dzień czy w nocy nie ma dla mnie większego znaczenia (jaka to zresztą "osłona nocy", skoro na ogół odbywa się to w świetle kamer TV?). Autora wierszyka nie znam. Chyba nawet nie podpisał się. Znalazłem go przy okazji jakiejś dyskusji w necie i po prostu skopiowałem. Pozdrawiam. :)
-
Jolu, to mnie nie dziwi. Dziwiłbym się raczej, gdyby w British Museum nie było takich eksponatów. Nie wiem czy taka umowa będzie ich obowiązywać. To może i przykre, ale i Louvre i Ermitaż i wiele innych muzeów ma w swoich zbiorach eksponaty, które trafiły tam w czasie wojen. Boję się, że literalne zastosowanie takiej umowy ogołociłoby wiele czołowych muzeów europejskich...
-
Wspaniała kolejna odsłona Iranu! Gratuluję i serdecznie pozdrawiam. :)