Ocenione komentarze użytkownika 2_koty, strona 35
Przejdź do głównej strony użytkownika 2_koty
-
Skarbek póki co ma zostać ;-)
-
Pogrzebałam w końcu w siec jak to jest z katowickim Drapaczem Chmur:
otóż uznaje się go za pierwszy wieżowiec z prawdziwego zdarzenia - 62m i wykonany w konstrukcji szkieletowej stalowej, a wspomniany przez ciebie Bartku Dom profesorów Śląskich Technicznych Zakładów Naukowych był niższy od niejakiej warszawskiej PASTy (51m) z 1908 r. Ta jednak powstała pod zaborem, więc chyba dzielnie się ją ignoruje ;-)
Nie ma jasnej definicji co jest wieżowcem, a co nie, więc to czy był tym pierwszym czy nie jest sprawą uznaniową.
-
zdjęcie kamienicy z okolic roku 1940:
http://www.upper-silesia.com/thumbs/ikatowice29.htm
Co do kolorów elewacji katowickiej moderny to sprawa chyba nie jest oczywista, ale najprawdopodobniej przeważał kolor szary, ale do tynków dodawano miki, przez co mieniły się w słońcu.
-
tych świetlików z ulicy nie widać - nie wiem jak Bartkowi udało się wdrapać na ten stary dworzec!
-
tak Marku - to chirurgia estetyczna w architektonicznym wydaniu :-)
-
a co do Korfantego od Rynku do Spodka, to w wybranym konkursowym projekcie Koniora jest plan zawalenia jej biurowcami i zamknięcia "osi widokowej" żeby stworzyć "prawdziwy" ryneczk (i uzyskać trochę drogich gruntów do opchnięcia...)
-
Ja też uważam, że Katowice mają duszę - to całe ścieranie się kultur, górnictwo, hutnictwo - to jest historia. Tyle że rzeczywiście władze nie mają pomysłu co z nią zrobić - pewnie marzą im się sukiennice, zameczki czy inne takie tam... a tak trzeba się babrać z jakimiś sypiącymi się halami, brudnymi maszynami, ciemnymi sztolniami - popatrzcie chociażby na zdjęcia Mapewa z zagłębia Ruhry - da się pracować z taką materią... no chyba że ktoś się jej zwyczajnie wsydzi.
Wydaje mi się też, że w Katowicach nie ma przyciągającego miejsca, bo centrum jest "przelotowe" - z jednej strony ruchliwa aleja Korfantego, z drugiej centrum przesiadkowe na Rynku. Nawet adaptacja Mariackiej jest kontynuacją takigo "przelotowego" myślenia, a przecież place gromadzą ludzi, a nie ulice.
-
Dzięki za wizytę :-)
-
Mam pewne "zboczenie" zawodowe, a do tego lubię katowicki modernizm :-)
-
Ja jestem katowiczanką i z urodzenia i z zasiedzenia (ale obecnie mieszkam tam tylko jedną nogą). Do Katowic bardzo pasuje mi powiedzenie, że nie ma brzydkch kobiet, są tylko zaniedbane - to miasto wciąż jest koszmarnie brudne, zaklejane paskudnymi reklamami, nieprzyjazne pieszym, pozbawione zieleni (bo w porównaniu z "zachodnimi" miastami to JEST betonowa dżungla). Do tego w ramach "termomodernizacji" niszczy się najlepszą achitekturę - katowicka secesja nie jest specjalnie wybitna, ale lubiana (i prawnie chroniona), za to modernizm trzymający naprawdę wysoki poziom, jest bardzo niedoceniany. Katowice nigdy nie będą konkurowały z zabytkowymi miastami, bo są zbyt młode, ale z jakiegoś powodu dziedzictwo techniczne jest konsekwentnie trwonione. Ja za to miasto i cały GOP trzymam kciuki, bo mają ogromny potencjał.
Bartku - ja do takigo spaceru z aparatem zbieram się od nieprzyzwoicie dawna - może jednak uda mi się dołączyć kolejną subiektywną podróż po tym "trudnym" mieście.
-
Skarbek póki co ma zostać ;-)
-
Pogrzebałam w końcu w siec jak to jest z katowickim Drapaczem Chmur:
otóż uznaje się go za pierwszy wieżowiec z prawdziwego zdarzenia - 62m i wykonany w konstrukcji szkieletowej stalowej, a wspomniany przez ciebie Bartku Dom profesorów Śląskich Technicznych Zakładów Naukowych był niższy od niejakiej warszawskiej PASTy (51m) z 1908 r. Ta jednak powstała pod zaborem, więc chyba dzielnie się ją ignoruje ;-)
Nie ma jasnej definicji co jest wieżowcem, a co nie, więc to czy był tym pierwszym czy nie jest sprawą uznaniową. -
zdjęcie kamienicy z okolic roku 1940:
http://www.upper-silesia.com/thumbs/ikatowice29.htm
Co do kolorów elewacji katowickiej moderny to sprawa chyba nie jest oczywista, ale najprawdopodobniej przeważał kolor szary, ale do tynków dodawano miki, przez co mieniły się w słońcu. -
tych świetlików z ulicy nie widać - nie wiem jak Bartkowi udało się wdrapać na ten stary dworzec!
-
tak Marku - to chirurgia estetyczna w architektonicznym wydaniu :-)
-
a co do Korfantego od Rynku do Spodka, to w wybranym konkursowym projekcie Koniora jest plan zawalenia jej biurowcami i zamknięcia "osi widokowej" żeby stworzyć "prawdziwy" ryneczk (i uzyskać trochę drogich gruntów do opchnięcia...)
-
Ja też uważam, że Katowice mają duszę - to całe ścieranie się kultur, górnictwo, hutnictwo - to jest historia. Tyle że rzeczywiście władze nie mają pomysłu co z nią zrobić - pewnie marzą im się sukiennice, zameczki czy inne takie tam... a tak trzeba się babrać z jakimiś sypiącymi się halami, brudnymi maszynami, ciemnymi sztolniami - popatrzcie chociażby na zdjęcia Mapewa z zagłębia Ruhry - da się pracować z taką materią... no chyba że ktoś się jej zwyczajnie wsydzi.
Wydaje mi się też, że w Katowicach nie ma przyciągającego miejsca, bo centrum jest "przelotowe" - z jednej strony ruchliwa aleja Korfantego, z drugiej centrum przesiadkowe na Rynku. Nawet adaptacja Mariackiej jest kontynuacją takigo "przelotowego" myślenia, a przecież place gromadzą ludzi, a nie ulice. -
Dzięki za wizytę :-)
-
Mam pewne "zboczenie" zawodowe, a do tego lubię katowicki modernizm :-)
-
Ja jestem katowiczanką i z urodzenia i z zasiedzenia (ale obecnie mieszkam tam tylko jedną nogą). Do Katowic bardzo pasuje mi powiedzenie, że nie ma brzydkch kobiet, są tylko zaniedbane - to miasto wciąż jest koszmarnie brudne, zaklejane paskudnymi reklamami, nieprzyjazne pieszym, pozbawione zieleni (bo w porównaniu z "zachodnimi" miastami to JEST betonowa dżungla). Do tego w ramach "termomodernizacji" niszczy się najlepszą achitekturę - katowicka secesja nie jest specjalnie wybitna, ale lubiana (i prawnie chroniona), za to modernizm trzymający naprawdę wysoki poziom, jest bardzo niedoceniany. Katowice nigdy nie będą konkurowały z zabytkowymi miastami, bo są zbyt młode, ale z jakiegoś powodu dziedzictwo techniczne jest konsekwentnie trwonione. Ja za to miasto i cały GOP trzymam kciuki, bo mają ogromny potencjał.
Bartku - ja do takigo spaceru z aparatem zbieram się od nieprzyzwoicie dawna - może jednak uda mi się dołączyć kolejną subiektywną podróż po tym "trudnym" mieście.