Ocenione komentarze użytkownika arnold.layne, strona 99
Przejdź do głównej strony użytkownika arnold.layne
-
-
Być może ;-).
Szkoda, że w muzeum nie ma lodówki, którą tatuś sprzedał doktorowi Jakubczykowi za 12 000 koron :-). To byłby dopiero eksponat ;-)).
-
Tak :-). A po lewej stronie (zdjęcia), stał nad brzegiem młyn Koniczków.
-
Zastanawiają się, komu zwalić na głowę ten szklany problem ;-)
-
No patrz, a ja myślałem, że witraże są zazwyczaj szklane ;-)
-
Wypuszcza go, czy łapie - oto jest pytanie ;-)
-
Znam ten widok, a jakże :-). Niedaleko miły barek, gdzie można było pokrzepić się "kozelkiem" :-)
-
O, i jaki maleńki "gestapowski* " peryskop z "podstumentu" się wychyla ;-)).
* - To nawiązanie do "Allo, allo". Herr Flick z gestapo w każdym odcinku chwalił się jakimś gestapowskim gadżetem - niczym agent 007 :-)
-
Obuwie Forresta Gumpa? ;-))
-
@city_hopper: "czy na świecie jest cokolwiek piękniejszego od kobiety"
Owszem. Grupa kobiet ;-).
Przypomniała mi się historia którą ok. 87 roku opowiedział mi Bogdan. Otóż 8 marca jechał autobusem linii 111 z pracy do domu razem ze swoim kolegą (nie pamiętam imienia, nazwijmy go Iks ;-).
Ich uwagę przykuł jegomość w średnim wieku, dzierżący wiązkę tulipanów. Zapewne był nieco "strudzony" intensywnym świętowaniem Dnia Kobiet, toteż bukiet trzymał zdecydowanie oburącz, zaś jego głowa cokolwiek kolebała się nad kwiatkami. Od czasu do czasu odbijało mu się, i w najbliższym sąsiedztwie dawało się wyczuć aromat niezapomnianego "Szampanskoje igristoje", fachowo zmiksowanego z czystą wyborową. Pomimo tłoku obywatel ów siedział sam na podwójnym siedzeniu ikarusa, bo jakoś nikt nie zaryzykował aby się do niego dosiąść. Było to małostkowe, aczkolwiek w pełni uzasadnione. Kiedy autobus przejeżdżał przez most Poniatowskiego, osobnik beknął nieco głośniej, i cokolwiek ulało mu się z paszczy prosto w nadstawione kielichy tulipanów. Pokonał jednak chwilowy kryzys, i na rondzie Waszyngtona wysiadł z "jedynek". Bogdan z Iksem obserwowali go w napięciu.
Wyrzuci - powiedział Bogdan, widząc jak facet podchodzi do kosza na śmieci.
A gdzie tam - ze śmiechem odparł Iks. Rzeczywiście. Nieznajomy energicznie otrząsnął nad koszem tulipany - łamiąc co najmniej ze dwa - po czym chwiejnym krokiem ruszył w swoją stronę...
-
Być może ;-).
Szkoda, że w muzeum nie ma lodówki, którą tatuś sprzedał doktorowi Jakubczykowi za 12 000 koron :-). To byłby dopiero eksponat ;-)). -
Tak :-). A po lewej stronie (zdjęcia), stał nad brzegiem młyn Koniczków.
-
Zastanawiają się, komu zwalić na głowę ten szklany problem ;-)
-
No patrz, a ja myślałem, że witraże są zazwyczaj szklane ;-)
-
Wypuszcza go, czy łapie - oto jest pytanie ;-)
-
Znam ten widok, a jakże :-). Niedaleko miły barek, gdzie można było pokrzepić się "kozelkiem" :-)
-
O, i jaki maleńki "gestapowski* " peryskop z "podstumentu" się wychyla ;-)).
* - To nawiązanie do "Allo, allo". Herr Flick z gestapo w każdym odcinku chwalił się jakimś gestapowskim gadżetem - niczym agent 007 :-) -
Obuwie Forresta Gumpa? ;-))
-
@city_hopper: "czy na świecie jest cokolwiek piękniejszego od kobiety"
Owszem. Grupa kobiet ;-).
Przypomniała mi się historia którą ok. 87 roku opowiedział mi Bogdan. Otóż 8 marca jechał autobusem linii 111 z pracy do domu razem ze swoim kolegą (nie pamiętam imienia, nazwijmy go Iks ;-).
Ich uwagę przykuł jegomość w średnim wieku, dzierżący wiązkę tulipanów. Zapewne był nieco "strudzony" intensywnym świętowaniem Dnia Kobiet, toteż bukiet trzymał zdecydowanie oburącz, zaś jego głowa cokolwiek kolebała się nad kwiatkami. Od czasu do czasu odbijało mu się, i w najbliższym sąsiedztwie dawało się wyczuć aromat niezapomnianego "Szampanskoje igristoje", fachowo zmiksowanego z czystą wyborową. Pomimo tłoku obywatel ów siedział sam na podwójnym siedzeniu ikarusa, bo jakoś nikt nie zaryzykował aby się do niego dosiąść. Było to małostkowe, aczkolwiek w pełni uzasadnione. Kiedy autobus przejeżdżał przez most Poniatowskiego, osobnik beknął nieco głośniej, i cokolwiek ulało mu się z paszczy prosto w nadstawione kielichy tulipanów. Pokonał jednak chwilowy kryzys, i na rondzie Waszyngtona wysiadł z "jedynek". Bogdan z Iksem obserwowali go w napięciu.
Wyrzuci - powiedział Bogdan, widząc jak facet podchodzi do kosza na śmieci.
A gdzie tam - ze śmiechem odparł Iks. Rzeczywiście. Nieznajomy energicznie otrząsnął nad koszem tulipany - łamiąc co najmniej ze dwa - po czym chwiejnym krokiem ruszył w swoją stronę...
Bałem się, że może być to potraktowane jako kumoterstwo, ale takie przypadki miały miejsce na Kolumberze, przypadki zwrotu odznaki Odznakodawcom :-).
Tedy jestem uspokojony. Odznaka trafiła do właściwego adresata :-)