Ocenione komentarze użytkownika arnold.layne, strona 267
Przejdź do głównej strony użytkownika arnold.layne
-
Piotrze, dziękuję za wizytę i sudeckie plusy. Nie mogę sobie odmówic przyjemności, aby na Twoim profilu nie przytoczyc zdarzenia opisanego przez Antoniego Kroha. Otóż był on - Kroh znaczy się - w gospodzie (albo w schronisku, w Czechach na jedno wychodzi;-), gdzieś w czeskich Karkonoszach(?). Położył na stole polski przewodnik turystyczny pt. "Sudety", co spotkało sie z żywiołową reakcją czeskiego staruszka. Czech nawrzeszczał na Kroha: ty "sudeciaku" - mając w pamięci niemieckie pretensje do tych terenów...
-
No fakt, trochę fleje były, takie co to nie zawsze się umyją po robocie ;-)
-
No jak ja patrzyłem ;-)
-
To się nazywa byc wywołanym do tablicy ;-)
Kubdu, odpowiadam:
1. Na biurku - przed panią z Dzielnicowej Rady Narodowej - położyłem zaproszenie na przysięgę oraz dowód osobisty. Nie wiem czy to było mocne ale wystarczyło ;-).
2. Z Jurkiem jakiś czas temu kontakty uległy rozluźnieniu, ale trafnie kombinujesz :-). O zostaniu trepem nigdy nawet nie pomyślał ;-). Na widok generała ani się nie wzrusza ani nie przeklina. SIarczyście przeklinał armię inny kolega, zgarnięty "w kamasze" wiosną 1979. Powinien był wyjśc wiosną 81', ale za czasami zdarzało mu się nieco "przedłużac" przepustki, tedy służył do zimy 81. No i w stanie wojennym szlaban, i odejście do cywila wiosną 1982. Odpękał całe 3 lata. Śmieliśmy się z niego, że zielony mundur dla niepoznaki nosi, bardziej pasowałby mu marynarski ;-)
3. Nic nie przywaliłaś sroga kobieto ;-). Podzieliłem podróż Emdżeja na dwa wieczory, ot co ;-)
-
Czar nie tyle pryśnie, co się rozpuści jak odwilż przyjdzie ;-)
Może raczej nie samokrytyka co stwierdzenie oczywistej oczywistości ;-)
-
...a Arnold? Arnold tfurczo i cynicznie wykorzystał Twoje słowa o "betonowym przywaleniu" ;-)). Cóż za szuja z niego :-)
-
Gęsiego, za panią matką :-))
-
No proszę, nawet człowieka w żółtej kamizelce zdybał ;-)
-
A jednak wypłynął, i cosik w stalowym dziobie dzierży, łup jakowyś ;-))
-
Trafiony zatopiony? ;-))
-
Piotrze, dziękuję za wizytę i sudeckie plusy. Nie mogę sobie odmówic przyjemności, aby na Twoim profilu nie przytoczyc zdarzenia opisanego przez Antoniego Kroha. Otóż był on - Kroh znaczy się - w gospodzie (albo w schronisku, w Czechach na jedno wychodzi;-), gdzieś w czeskich Karkonoszach(?). Położył na stole polski przewodnik turystyczny pt. "Sudety", co spotkało sie z żywiołową reakcją czeskiego staruszka. Czech nawrzeszczał na Kroha: ty "sudeciaku" - mając w pamięci niemieckie pretensje do tych terenów...
-
No fakt, trochę fleje były, takie co to nie zawsze się umyją po robocie ;-)
-
No jak ja patrzyłem ;-)
-
To się nazywa byc wywołanym do tablicy ;-)
Kubdu, odpowiadam:
1. Na biurku - przed panią z Dzielnicowej Rady Narodowej - położyłem zaproszenie na przysięgę oraz dowód osobisty. Nie wiem czy to było mocne ale wystarczyło ;-).
2. Z Jurkiem jakiś czas temu kontakty uległy rozluźnieniu, ale trafnie kombinujesz :-). O zostaniu trepem nigdy nawet nie pomyślał ;-). Na widok generała ani się nie wzrusza ani nie przeklina. SIarczyście przeklinał armię inny kolega, zgarnięty "w kamasze" wiosną 1979. Powinien był wyjśc wiosną 81', ale za czasami zdarzało mu się nieco "przedłużac" przepustki, tedy służył do zimy 81. No i w stanie wojennym szlaban, i odejście do cywila wiosną 1982. Odpękał całe 3 lata. Śmieliśmy się z niego, że zielony mundur dla niepoznaki nosi, bardziej pasowałby mu marynarski ;-)
3. Nic nie przywaliłaś sroga kobieto ;-). Podzieliłem podróż Emdżeja na dwa wieczory, ot co ;-)
-
Czar nie tyle pryśnie, co się rozpuści jak odwilż przyjdzie ;-)
Może raczej nie samokrytyka co stwierdzenie oczywistej oczywistości ;-) -
...a Arnold? Arnold tfurczo i cynicznie wykorzystał Twoje słowa o "betonowym przywaleniu" ;-)). Cóż za szuja z niego :-)
-
Gęsiego, za panią matką :-))
-
No proszę, nawet człowieka w żółtej kamizelce zdybał ;-)
-
A jednak wypłynął, i cosik w stalowym dziobie dzierży, łup jakowyś ;-))
-
Trafiony zatopiony? ;-))