Otrzymane komentarze dla użytkownika zfiesz, strona 123
Przejdź do głównej strony użytkownika zfiesz
-
rozumiem że trudno w to uwierzyć, ale na tych cholernych wyspach naprawdę można znudzić się (ok... czuć chwilowy przesyt) widokami, bo gdzie nie spojrzysz tam jakieś "zapierające dech w piersiach widoki". do tego poranne wstawanie, sporo zrobionych kilometrów, moje marudzenie...
-
ale ja to wszystko wiem kochana! znaczy to o skarbie, bo jeśli chodzi o skarpetki mogę się albo domyślać, albo grzebać gdzieś w odmętach pamięci:-)
-
jakieś związane z dziedzictwem kulturowym i - zgadłaś - o ile pamietam, współfinansowane przez brukselę:-)
-
a widzisz! to że się nie wędziliśmy (po dziesięciu minutach w tym muzeum pachnieliśmy lepiej niż krakowska sucha) nie znaczy, że nie mieliśmy się jak grzać (pomijam psiworki i siebie nawzajem:-) w każdym schronisku była albo kominek, albo opalana torfem "koza" albo piec z ekranem. wierz mi, że wieczór po zimnym i wietrznym dniu przed takim "telewizorem" może się równać jednynie z dobrą kąpielą w wannie pełnej piany...
-
hmmm... tu bym akurat dyskutował, bo mnie te poroża strasznie się nie widzą. a w połączeniu z drewnianymi kasetonami i boazerią, kojarzą mi się z leśniczówką...
-
i jak wrażenia? bo ja miałem ochotę się skusić, ale w końcu jakoś tak nie wyszło:-)
-
nie bedę udawał oryginała... wiekszość zdjęć wodziłkowskiej molenny jakie widziałem, były robione właśnie z tej perspekywy:-) tylko jak widzisz, niebo nie dopisało:-(
żeby daleko nie szukać: http://kolumber.pl/photos/show/153638 (ale to już chyba jekieś późno-sierpniowe:-)
-
to był koniec października, więc stawiam na wrzosy...
-
hmmm... chyba będę się upierał przy jednej:-)
-
antonówka!... ja wysiadam:-)
-
rozumiem że trudno w to uwierzyć, ale na tych cholernych wyspach naprawdę można znudzić się (ok... czuć chwilowy przesyt) widokami, bo gdzie nie spojrzysz tam jakieś "zapierające dech w piersiach widoki". do tego poranne wstawanie, sporo zrobionych kilometrów, moje marudzenie...
-
ale ja to wszystko wiem kochana! znaczy to o skarbie, bo jeśli chodzi o skarpetki mogę się albo domyślać, albo grzebać gdzieś w odmętach pamięci:-)
-
jakieś związane z dziedzictwem kulturowym i - zgadłaś - o ile pamietam, współfinansowane przez brukselę:-)
-
a widzisz! to że się nie wędziliśmy (po dziesięciu minutach w tym muzeum pachnieliśmy lepiej niż krakowska sucha) nie znaczy, że nie mieliśmy się jak grzać (pomijam psiworki i siebie nawzajem:-) w każdym schronisku była albo kominek, albo opalana torfem "koza" albo piec z ekranem. wierz mi, że wieczór po zimnym i wietrznym dniu przed takim "telewizorem" może się równać jednynie z dobrą kąpielą w wannie pełnej piany...
-
hmmm... tu bym akurat dyskutował, bo mnie te poroża strasznie się nie widzą. a w połączeniu z drewnianymi kasetonami i boazerią, kojarzą mi się z leśniczówką...
-
i jak wrażenia? bo ja miałem ochotę się skusić, ale w końcu jakoś tak nie wyszło:-)
-
nie bedę udawał oryginała... wiekszość zdjęć wodziłkowskiej molenny jakie widziałem, były robione właśnie z tej perspekywy:-) tylko jak widzisz, niebo nie dopisało:-(
żeby daleko nie szukać: http://kolumber.pl/photos/show/153638 (ale to już chyba jekieś późno-sierpniowe:-) -
to był koniec października, więc stawiam na wrzosy...
-
hmmm... chyba będę się upierał przy jednej:-)
-
antonówka!... ja wysiadam:-)