Otrzymane komentarze dla użytkownika entourager, strona 63
Przejdź do głównej strony użytkownika entourager
-
Niewątpliwie ten problem to trudny orzech do zgryzienia.
-
...kontynuując parafrazę:
"...zmieniają się przy stole gracze
a [ktoś] niezmiennie swoje skacze...",
co z Twojego zdjęcia jednoznacznie wynika... :-) ...
-
Coś musi być na rzeczy, wszak do rzucania o ścianę używa się właśnie grochu. Zresztą już sama nazwa to sugeruje. Co można by zrobić ścianie takim ... fistaszkiem?
-
Aniu, cierpliwości, cierpliwości. Doczekasz się. Jak zauważyłaś łatwiej mimo wszystko wyselekcjonować zdjęcia i je tutaj wstawić, niż własne wspomnienie i wrażenia ubrać w słowa. Birma pozwoliła mi odrobinę przekroczyć granicę zbyt dużej nieśmiałości i skrępowania jakie mam gdy fotografuję ludzi. Nie potrafię wchodzić z obiektywem w świat ich problemów czy radości - tak już mam. Ale gdy jesteś w wielu momentach proszona o uwiecznienie ich, o zdjęcie na pamiątkę, gdy są szczęśliwi, że to właśnie on/ona cię sobą zainteresował, a ty uważasz ich za godnych uwiecznienia.... fotopgrafowanie ludzi staje się łatwiejsze - także tych którzy nie proszą, ale też nie mają nic przeciwko temu. Dwa razy zdarzyło mi się, że po zrobieniu zdjęcia ktoś zapytał czy nie mam jakiegoś suvenira, ale nie był z tym pytaniem nachalny.
Oczywiście nagromadzenie muzealnych gadżetów jest w Birmie większe niż w Europie. Gdy mieszka się w dużym mieście można by pomyśleć 'u nas tak było 50 lat temu, a może i 80'. Ale to nie prawda. U nas, w Polsce też można spotkać perełki. Zacząłem na to zwracać uwagę. Wystarczy zboczyć z głównych dróg i przejechać kilka wsi. Spotkanie traktora 'nowego inaczej' lub zakładu wulkanizacyjnego na poziomie birmańskim nie jest problemem. Oczywiście skala powszechności jest inna.
-
Wcześniej poczytałam a teraz pooglądałam. Dużo ciekawych scen dokumentujących życie codzienne i ma się wrażenie, że ludzie nie odganiają się od obiektywu tak jak na Kubie. Może inaczej, za kilka peso można mieć portret. Ulice to niezłe muzeum techniki. Widok riksz i dorożek przypomina mi pewne slajdowisko i obrazek ulicy w Bangladeszu zakorkowanej dorożkami i ten magiczny dźwięk kilku tysięcy dzwoneczków. To było zjawiskowe i prelegent potrafił się tym podzielić.
Czekam na kolejne słowa i obrazy opisujące dalsze losy Twojej wyprawy.
-
moze w originale, ale tu nie widac :)
-
++++
-
fajne ujecie. I nie pomyslalbym, ze to Birma
-
jak ja tu bylem, to mnisi przerwali nauke (turysci byli dla nich ciekawsi :-) i ustawiali sie malowniczo w oknach...
-
dobra dobra, ale pikseloza straszna
-
Niewątpliwie ten problem to trudny orzech do zgryzienia.
-
...kontynuując parafrazę:
"...zmieniają się przy stole gracze
a [ktoś] niezmiennie swoje skacze...",
co z Twojego zdjęcia jednoznacznie wynika... :-) ... -
Coś musi być na rzeczy, wszak do rzucania o ścianę używa się właśnie grochu. Zresztą już sama nazwa to sugeruje. Co można by zrobić ścianie takim ... fistaszkiem?
-
Aniu, cierpliwości, cierpliwości. Doczekasz się. Jak zauważyłaś łatwiej mimo wszystko wyselekcjonować zdjęcia i je tutaj wstawić, niż własne wspomnienie i wrażenia ubrać w słowa. Birma pozwoliła mi odrobinę przekroczyć granicę zbyt dużej nieśmiałości i skrępowania jakie mam gdy fotografuję ludzi. Nie potrafię wchodzić z obiektywem w świat ich problemów czy radości - tak już mam. Ale gdy jesteś w wielu momentach proszona o uwiecznienie ich, o zdjęcie na pamiątkę, gdy są szczęśliwi, że to właśnie on/ona cię sobą zainteresował, a ty uważasz ich za godnych uwiecznienia.... fotopgrafowanie ludzi staje się łatwiejsze - także tych którzy nie proszą, ale też nie mają nic przeciwko temu. Dwa razy zdarzyło mi się, że po zrobieniu zdjęcia ktoś zapytał czy nie mam jakiegoś suvenira, ale nie był z tym pytaniem nachalny.
Oczywiście nagromadzenie muzealnych gadżetów jest w Birmie większe niż w Europie. Gdy mieszka się w dużym mieście można by pomyśleć 'u nas tak było 50 lat temu, a może i 80'. Ale to nie prawda. U nas, w Polsce też można spotkać perełki. Zacząłem na to zwracać uwagę. Wystarczy zboczyć z głównych dróg i przejechać kilka wsi. Spotkanie traktora 'nowego inaczej' lub zakładu wulkanizacyjnego na poziomie birmańskim nie jest problemem. Oczywiście skala powszechności jest inna. -
Wcześniej poczytałam a teraz pooglądałam. Dużo ciekawych scen dokumentujących życie codzienne i ma się wrażenie, że ludzie nie odganiają się od obiektywu tak jak na Kubie. Może inaczej, za kilka peso można mieć portret. Ulice to niezłe muzeum techniki. Widok riksz i dorożek przypomina mi pewne slajdowisko i obrazek ulicy w Bangladeszu zakorkowanej dorożkami i ten magiczny dźwięk kilku tysięcy dzwoneczków. To było zjawiskowe i prelegent potrafił się tym podzielić.
Czekam na kolejne słowa i obrazy opisujące dalsze losy Twojej wyprawy.
-
moze w originale, ale tu nie widac :)
-
++++
-
fajne ujecie. I nie pomyslalbym, ze to Birma
-
jak ja tu bylem, to mnisi przerwali nauke (turysci byli dla nich ciekawsi :-) i ustawiali sie malowniczo w oknach...
-
dobra dobra, ale pikseloza straszna