Otrzymane komentarze dla użytkownika silka007, strona 11
Przejdź do głównej strony użytkownika silka007
-
P.S. Zazdroszczę tego Los Llanos, mnie niestety nie było danym tam zajrzeć :-(
-
skończyłem, muszę przyznać że czytało się bardzo miło, ciekawie przedstawiłaś uroki tego wspaniałego kraju, nie koloryzując, nie tworzac mistyfikacji. Bardzo przyjemna lektura.
Gratuluję tak udanej i bogatej w spostrzeżenia ekspedycji. Wenezuela to naprawdę cudowne miejsce, pomimo przywar, o których wspominałem wcześniej
-
i ja przyłączam się do gratulacji, przytakując równocześnie smoczym słowom
-
mnie się udało złowić cztery :)
-
tym zdjęciem wprowadzil;em Cię do grona dzisięciotysięczników
-
ale jaki ładny:)
-
miejsce z wielu pocztówek wenezuelskich
-
Sam miałem sposobność być w Wenezueli, niedługo zresztą po Was, styczeń 2009
I stwierdzam jednoznacznie :
Wenezuela to kraj niesamowitych kontrastów, sprzeczności i hipokryzji. Dla ludzi z zewnątrz wiele rzeczy jest po prostu niie do pojęcia. Nawet pobyt tam nie pozwala tego ogarnąć.
To kraj cudownych widoków, niesamowitych spektakli dla oczu, zielonej, buchającej pełnią życia natury, a jednocześnie wszechobecnnego niebezpieczeństwa, republika drutu kolczastego i wieżyczek strzelniczych strzegących hoteli dla gringos. To kraj prostych miłych i uśmiechniętych ludzi, a jednocześnie przeciążony niesamowitą ilością szpiegów, agentów, krzewicieli idei chavezowskiej. To kraj idealnej natury, a jednocześnie chaosu organizacyjnego i myślowego. Z jednej strony znów chciałoby się tam pojechać, z drugiej nieobliczalność miejsca, wszechobecne zagrożenie każą unikać tych szerokości geograficznych.
Uwagi na gorąco :(po połowie niezwykle wciągającej lektury)
- Miałem podobne przejścia z liniami lotniczymi. Spóźniony lot Conviasy wstrzymał mnie na lotnisku aż 11 godzin.
- Szkoda,że nie odwiedziliście plaży El Yaque na Margaricie, moim zdaniem najpiękniejszej na tej wyspie.
- jakoś bałem się tego Caracas. Nie dość, że nic ciekawego do zobaczenia, to jeszcze niebezpiecznie
- Nas naszła ochota, i wląsniena miejscu wykupiliśmy sobie wyprawę do Canaimy w dowolnej opcji :)
- Też nie pojmuję tego dlaczego samolocik miast na pasie startowym w Canaimie, wolał lądować na pasie ziemi
- byłem w Canaimie w porze suchej, więc wody w rzece nie było zbyt wiele. Toteż na spiętrzeniach nie musieliśmy opuszczać łodzi
- trochę tego nie rozumiem : Wszyscy jesteśmy zachwyceni wodospadem. Szkoda, że nie możemy zostać tam dłużej, posiedzieć na górze i popatrzeć na wodę spadającą kilometr w dół. O, wielki Bum!. Z tego fragmentu wynika, że byliście na górze, na Ayuanthepui i mieliście okazję patrzeć w dół na wodę spadająca z wodospadu. To raczej nie możliwe, bo wejście na szczyt tej tepui zajmuje około 5-7 dni
- do poprawienia, pewne nieścisłości terminowe, otóż wodospad pod kurtyną którego się przechodzi to Salto Sapa, a nie Salto Hacha, który znajduje się przy lagunie.
Biorę się niezwłocznie za drugą część lektury, wciąga niesamowicie. Raz , że z miejsc bliskich sercu, dwa interesująco i z humorem opisana :)
-
fajnie mieliście. w porze deszczowej wody była masa. U mnie w porze suchej zdecydowanie mniej
-
jak wyżej
-
P.S. Zazdroszczę tego Los Llanos, mnie niestety nie było danym tam zajrzeć :-(
-
skończyłem, muszę przyznać że czytało się bardzo miło, ciekawie przedstawiłaś uroki tego wspaniałego kraju, nie koloryzując, nie tworzac mistyfikacji. Bardzo przyjemna lektura.
Gratuluję tak udanej i bogatej w spostrzeżenia ekspedycji. Wenezuela to naprawdę cudowne miejsce, pomimo przywar, o których wspominałem wcześniej -
i ja przyłączam się do gratulacji, przytakując równocześnie smoczym słowom
-
mnie się udało złowić cztery :)
-
tym zdjęciem wprowadzil;em Cię do grona dzisięciotysięczników
-
ale jaki ładny:)
-
miejsce z wielu pocztówek wenezuelskich
-
Sam miałem sposobność być w Wenezueli, niedługo zresztą po Was, styczeń 2009
I stwierdzam jednoznacznie :
Wenezuela to kraj niesamowitych kontrastów, sprzeczności i hipokryzji. Dla ludzi z zewnątrz wiele rzeczy jest po prostu niie do pojęcia. Nawet pobyt tam nie pozwala tego ogarnąć.
To kraj cudownych widoków, niesamowitych spektakli dla oczu, zielonej, buchającej pełnią życia natury, a jednocześnie wszechobecnnego niebezpieczeństwa, republika drutu kolczastego i wieżyczek strzelniczych strzegących hoteli dla gringos. To kraj prostych miłych i uśmiechniętych ludzi, a jednocześnie przeciążony niesamowitą ilością szpiegów, agentów, krzewicieli idei chavezowskiej. To kraj idealnej natury, a jednocześnie chaosu organizacyjnego i myślowego. Z jednej strony znów chciałoby się tam pojechać, z drugiej nieobliczalność miejsca, wszechobecne zagrożenie każą unikać tych szerokości geograficznych.
Uwagi na gorąco :(po połowie niezwykle wciągającej lektury)
- Miałem podobne przejścia z liniami lotniczymi. Spóźniony lot Conviasy wstrzymał mnie na lotnisku aż 11 godzin.
- Szkoda,że nie odwiedziliście plaży El Yaque na Margaricie, moim zdaniem najpiękniejszej na tej wyspie.
- jakoś bałem się tego Caracas. Nie dość, że nic ciekawego do zobaczenia, to jeszcze niebezpiecznie
- Nas naszła ochota, i wląsniena miejscu wykupiliśmy sobie wyprawę do Canaimy w dowolnej opcji :)
- Też nie pojmuję tego dlaczego samolocik miast na pasie startowym w Canaimie, wolał lądować na pasie ziemi
- byłem w Canaimie w porze suchej, więc wody w rzece nie było zbyt wiele. Toteż na spiętrzeniach nie musieliśmy opuszczać łodzi
- trochę tego nie rozumiem : Wszyscy jesteśmy zachwyceni wodospadem. Szkoda, że nie możemy zostać tam dłużej, posiedzieć na górze i popatrzeć na wodę spadającą kilometr w dół. O, wielki Bum!. Z tego fragmentu wynika, że byliście na górze, na Ayuanthepui i mieliście okazję patrzeć w dół na wodę spadająca z wodospadu. To raczej nie możliwe, bo wejście na szczyt tej tepui zajmuje około 5-7 dni
- do poprawienia, pewne nieścisłości terminowe, otóż wodospad pod kurtyną którego się przechodzi to Salto Sapa, a nie Salto Hacha, który znajduje się przy lagunie.
Biorę się niezwłocznie za drugą część lektury, wciąga niesamowicie. Raz , że z miejsc bliskich sercu, dwa interesująco i z humorem opisana :) -
fajnie mieliście. w porze deszczowej wody była masa. U mnie w porze suchej zdecydowanie mniej
-
jak wyżej