Otrzymane komentarze dla użytkownika slawannka, strona 96
Przejdź do głównej strony użytkownika slawannka
-
I te bougainville...
-
Skrzyżowanie?? Raczej - excusez le mot - "una curva pericolosa"...
-
Dziękuję za tak obszerne wyjaśnienie. Dobrze wiedzieć.
-
Cucunci to są owoce kaparów. Gdzieś o tym napisałam, ale nie pamiętam gdzie :) Kapary które jadamy to pączki, w zasadzie kapar nie powinien mieć owoców, bo to znaczy, że nie zebrano tego co najlepsze. Ale jednak czasami owoce kaparów dojrzewają, i te owoce to cucunci. U nas można dostać w słoiczkach, ale czy kapary czy cucunci w zalewie ani się umywają do tych, które są konserwowane w morskiej soli, ja teraz tylko takie kupuję.
Na Vulcano krążyłam koło cucunci na wagę, w końcu zapytałam, co się z tego robi. Sprzedawczyni dała mi do spróbowania, i to było doskonałe. A robi się super prosto - trzeba najpierw wymoczyć przez co najmniej dobę zmieniając wodę (ja tę wodę słoną ze smakiem kapara używam do zupy, zamiast soli), a potem się zalewa po prostu oliwą , tak żeby oliwa przykryła owoce. I się je jako przystawkę.
Ale Sycylijczycy uważają cucunci za odrzut (patrz powyżej), nie poważają tej potrawy za bardzo, bo cenią ogromnie swoje kapary (wszyscy się kłócą, które kapary są najlepsze). Dlatego też niełatwo dostać cucunci importowane (bo niby nie ma się czym chwalić).
-
no, raczej fumo rosa ;)
-
Sama nie wiem, Aniu, ale jakoś tak coś mnie powstrzymuje tym razem przed zbyt intensywnym przeżywaniem przedpodróży...
Poprzednim razem myślałam o wyjeździe tak strasznie intensywnie, że tuż przed wpadłam w ciemny dół, coś jakby depresję przedwyjazdową, z lękami, obawami i bez zwykłej radości, to minęło dopiero na promie z Milazzo, wcześniej nie czułam się szczęśliwa, jak zwykle kiedy gdzieś ruszam. Może dlatego teraz podświadomie nie chcę o tym myśleć za bardzo... To ma być radość, a nie stres...
A do tego - wciąż nie mam żadnych wiadomości na temat obozu wolontariackiego ani czy mnie przyjmą, ani też nic o terminach. Pewnie jak się zaczną konkrety, rezerwacje itp, to zacznę poważniej planować. Jakby z wolontariatem nic nie wyszło, to nie będzie to tragedia, bo pomysłów mam wiele :)
-
Sława, moja Malta za 4 tygodnie! Gdzie Twoja podróż z wyczekiwania podróży?
-
Fajnie zwiedza się z Tobą Wyspy Eolskie. Zostały mi jeszcze Filicudi i Alicudi. Pozdrawiam.
-
Sciara... i wszystko jasne.
-
Własnie, co to są te "cucunci"? Przyznam się, że nie kojarzę tego specjału...
-
I te bougainville...
-
Skrzyżowanie?? Raczej - excusez le mot - "una curva pericolosa"...
-
Dziękuję za tak obszerne wyjaśnienie. Dobrze wiedzieć.
-
Cucunci to są owoce kaparów. Gdzieś o tym napisałam, ale nie pamiętam gdzie :) Kapary które jadamy to pączki, w zasadzie kapar nie powinien mieć owoców, bo to znaczy, że nie zebrano tego co najlepsze. Ale jednak czasami owoce kaparów dojrzewają, i te owoce to cucunci. U nas można dostać w słoiczkach, ale czy kapary czy cucunci w zalewie ani się umywają do tych, które są konserwowane w morskiej soli, ja teraz tylko takie kupuję.
Na Vulcano krążyłam koło cucunci na wagę, w końcu zapytałam, co się z tego robi. Sprzedawczyni dała mi do spróbowania, i to było doskonałe. A robi się super prosto - trzeba najpierw wymoczyć przez co najmniej dobę zmieniając wodę (ja tę wodę słoną ze smakiem kapara używam do zupy, zamiast soli), a potem się zalewa po prostu oliwą , tak żeby oliwa przykryła owoce. I się je jako przystawkę.
Ale Sycylijczycy uważają cucunci za odrzut (patrz powyżej), nie poważają tej potrawy za bardzo, bo cenią ogromnie swoje kapary (wszyscy się kłócą, które kapary są najlepsze). Dlatego też niełatwo dostać cucunci importowane (bo niby nie ma się czym chwalić). -
no, raczej fumo rosa ;)
-
Sama nie wiem, Aniu, ale jakoś tak coś mnie powstrzymuje tym razem przed zbyt intensywnym przeżywaniem przedpodróży...
Poprzednim razem myślałam o wyjeździe tak strasznie intensywnie, że tuż przed wpadłam w ciemny dół, coś jakby depresję przedwyjazdową, z lękami, obawami i bez zwykłej radości, to minęło dopiero na promie z Milazzo, wcześniej nie czułam się szczęśliwa, jak zwykle kiedy gdzieś ruszam. Może dlatego teraz podświadomie nie chcę o tym myśleć za bardzo... To ma być radość, a nie stres...
A do tego - wciąż nie mam żadnych wiadomości na temat obozu wolontariackiego ani czy mnie przyjmą, ani też nic o terminach. Pewnie jak się zaczną konkrety, rezerwacje itp, to zacznę poważniej planować. Jakby z wolontariatem nic nie wyszło, to nie będzie to tragedia, bo pomysłów mam wiele :) -
Sława, moja Malta za 4 tygodnie! Gdzie Twoja podróż z wyczekiwania podróży?
-
Fajnie zwiedza się z Tobą Wyspy Eolskie. Zostały mi jeszcze Filicudi i Alicudi. Pozdrawiam.
-
Sciara... i wszystko jasne.
-
Własnie, co to są te "cucunci"? Przyznam się, że nie kojarzę tego specjału...