Otrzymane komentarze dla użytkownika slawannka, strona 74
Przejdź do głównej strony użytkownika slawannka
-
dla mnie to bardzo pozytywne, że mimo 70 lat jeszcze im się chce coś robić, choć nie wiem, jak odczytać to co pisałaś, ze nie bardzo wiedziały po co przyjeżdżają
-
zejście to by mi się kojarzyło po dyżurze :)
-
o tak znam to z Sycylii :)
-
no cóż, surowy :)
-
fajne :)
-
piękna, kolorowa
-
a cóż to za smakołyk?
-
popatrz na relację znad naszego morza..., od razu będzie Ci lepiej :)
-
...i wszystko stało się jasne...ale nie białe...
-
Dodaj do tego silne przeziębienie z wysoką gorączką na Linozie (może grypa?), oderwana rączka od walizki, rozwalony plecak, pożyczony przez Angelo, zerwany przez wiatr i wykąpany w morzu kapelusz (całkiem stracił fason, a taki był ładny...), wiatr w oczy na Schodach Tureckich, silne fale uniemożliwiające pływanie i stracona przez to wycieczka łodzią do Lo Zingaro, zgnieciona na proch śliczna muszelka z głębin morza, zafarbowane jakąś dziwną żółtą ziemią białe ulubione spodenki, chłodne wieczory i poranki (coś tam jeszcze było z pecha, ale nie pamiętam...)
ale:
nie otarłam tym razem nóg ani razu, nie spiekłam się słońcem, czyli bilans jest na plus ;)
-
dla mnie to bardzo pozytywne, że mimo 70 lat jeszcze im się chce coś robić, choć nie wiem, jak odczytać to co pisałaś, ze nie bardzo wiedziały po co przyjeżdżają
-
zejście to by mi się kojarzyło po dyżurze :)
-
o tak znam to z Sycylii :)
-
no cóż, surowy :)
-
fajne :)
-
piękna, kolorowa
-
a cóż to za smakołyk?
-
popatrz na relację znad naszego morza..., od razu będzie Ci lepiej :)
-
...i wszystko stało się jasne...ale nie białe...
-
Dodaj do tego silne przeziębienie z wysoką gorączką na Linozie (może grypa?), oderwana rączka od walizki, rozwalony plecak, pożyczony przez Angelo, zerwany przez wiatr i wykąpany w morzu kapelusz (całkiem stracił fason, a taki był ładny...), wiatr w oczy na Schodach Tureckich, silne fale uniemożliwiające pływanie i stracona przez to wycieczka łodzią do Lo Zingaro, zgnieciona na proch śliczna muszelka z głębin morza, zafarbowane jakąś dziwną żółtą ziemią białe ulubione spodenki, chłodne wieczory i poranki (coś tam jeszcze było z pecha, ale nie pamiętam...)
ale:
nie otarłam tym razem nóg ani razu, nie spiekłam się słońcem, czyli bilans jest na plus ;)