Otrzymane komentarze dla użytkownika slawannka, strona 625

Przejdź do głównej strony użytkownika slawannka

  1. annatexas
    annatexas (05.08.2009 17:30)
    Bylam, zwiedzalam Wloch ale glowne miasta Rome, Venezia, Florence. Zatrzymalismy sie kolo Orvietto w domu z kamienia na wsi i podrozowalismy. Ale teraz czas na poludnie Wloch i cudowne miejsce jak to.
    Co za przyroda i charakter wyspy!
    Gratuluje odwagi, ale jak tam sie jest to trzeba isc dalej do konca, prawda?
    Pozdrowienia z Texasu, dzis jest 45 stopni w sloncu... cieplo. Ale Texas jest na wysokosci Kairu.
    Te kaktusy sa dosc popularne w Texasie, rosna wszedzie gzie nic innego nie chce. Ale nie dotykac!
    Dzieki za zaproszenie.
    Anna
  2. slawannka
    slawannka (05.08.2009 14:05)
    Wiesz, ja nie chciałam się zagłębiać w te sprawy, bo to nie o to w końcu tu chodzi;).
    A dwa, różnych rzeczy i możliwości nie było i nie wiedzieliśmy wtedy że mogłoby być inaczej. Żyliśmy sobie takim życiem i innego nie znaliśmy...
  3. neilos
    neilos (05.08.2009 13:20)
    Sława,

    zapomniałaś wymienić dwie inne możliwości podróżowania w tamtych czasach..
    a mianowicie, trzeba było być NIESZEREGOWYM członkiem SZSP (Socjalistyczny Związek Studentów Polskich), czyli tzw. działaczem i załapać sie np. na taki wyjazd jak Zlot Młodziezy Swiata czy na tzw. studenckie praktyki zagraniczne....

    albo być kandydatem czy wręcz członkiem partii, o wtedy się miało przywileje, miało....

    ps.
    Napisałam " nieszerogowym" dużymi literami, by podkreślić, że prawie wszyscy w tych czasach należeli do SZSP, bo innej organizacji studenckiej po 68 nie było, po prostu...
  4. pt.janicki
    pt.janicki (05.08.2009 12:22)
    Napisałaś wystarczająco czytelnie. Zrozumiałem, że byłaś we Włoszech po ostatnim roku studiów i zrobieniu dyplomu. Najważniejsze, że jak zwykle napisałaś z zębem i do czytania...
  5. slawannka
    slawannka (05.08.2009 12:15)
    Widzę że napisalam mało czytelnie - po dyplomie na UW, nie robiłam dyplomu we Wloszech:)
  6. slawannka
    slawannka (05.08.2009 12:15)
    Opisz, opisz, warto!
    Ja będąc po ostatnim roku i dyplomie we Włoszech miałam propozycję pracy (u hrabiny!) i studiów podyplomowych, ale chciałam to załatwić legalnie, żeby nie robić problemów rodzinie. W Rzymie poszłam do ambasady i potknęłam się na pierwszym podejściu - my tego nie załatwiamy. A kto? Może ministerstwo oświaty w Warszawie? No, to dziękuję, do widzenia. I wróciłam do domu... I do dziś nie wiem, jak potoczyłyby się losy gdybym jednak nie wybrała mniej legalnej drogi...
    A dziś, Erasmus, chcesz, zależy ci, to jedziesz gdzie chcesz, żyć, studiować, pracować. Bajka!
    Żyliśmy, przeżyliśmy, to były lata naszej młodości, kochaliśmy się, szaleliśmy, pamiętamy i te dobre i piękne dni. Ale według mnie trzeba pamiętać wszystko...
  7. pt.janicki
    pt.janicki (05.08.2009 11:55)
    Oj, to były czasy... Nie chciałbym teraz ulegać spiskowej teorii dziejów świata ale...
    Krążyły w tym wspaniałym świecie mojej młodości, bo Ty Slawannko nadal w świecie młodości się poruszasz, głosy o doskonałym orientowaniu się służb PRLu na temat co kto robił za granicą. Nie bardzo chciałem w to wierzyć do momentu podróży powrotnej z praktyk w Finlandii, które odbywałem w czasie studiów na politechnice. Na promie z Helsinek do Gdańska podszedł do mnie steward - było to nad ranem, mało ludzi na pokładzie - i zaczęliśmy rozmawiać. Początkowo o przysłowiowej d... Maryni. W pewnym momencie mój rozmówca zaczął narzekać na fatalną pracę. Ja wyraziłem zdziwienie pamiętając ile zachodu kosztowało mnie zdobycie paszportu, a on ten "zachód" odwiedzał co parę dni. Tu się zaczęły pytania typu; a dlaczego miałem kłopoty, a bo trzeba było powiedzieć to i to itd. Później jeszcze były pytania co robiłem w Finlandii. Krótko mówiąc, zapaliła się kontrolka... Facet był dosyć młody. Jeśli rzeczywiście robił na dwa etaty to chyba jako stażysta, skoro nie poradził sobie ze studentem normalnie chlapiącym językiem na lewo i prawo. Dalsza rozmowa była o pogodzie. Zacząłem jednak być ostrożniejszym. Nie było to moje ostatnie spotkanie tego typu podczas tej podróży. Może kiedyś opiszę pozostałe. Może przy okazji wrzucania fotek z Finlandii do Retrokolumbera , jeśli uda mi się je zeskanować.
    Fajnie, że podobne historie brzmią teraz jak bajki o żelaznym wilku.
  8. slawannka
    slawannka (05.08.2009 9:53)
    No, ja wiedziałam że taka podróż mi się nie powtórzy co roku... Marzenia marzeniami, ale to było coś jedynego, a co do dokumentacji, to raczej była to kwestia wielkiego, ogromnego pecha...

    A co paszportu, to ja z kolei przez następnych kilka lat się bałam, bo kiedy oddawałam paszport po powrocie, zakwestionowano moje 3 dni w Wiedniu (mieliśmy wizę tranzytową na trzy dni, więc niby wszystko było w porządku, ale...). Zapytano mnie, a to dlaczego zatrzymałam się w Wiedniu, a co tam robiłam, a gdzie się zatrzymałam, a jakim prawem... Na pytanie moje, a dlaczego nie, skoro miałam tam wizę na trzy dni, pokazano mi punkt z przepisów dotyczących wykorzystania paszportu: "Paszport należy użyć jedynie do celu, dla którego został wydany...". I na do widzenia dowiedziałam się, że kiedy następnym razem będę się starać o paszport, żebym się nie dziwiła, jeśli będą z tym problemy...

    Więc kiedy po kilku latach jechałam po raz pierwszy do Włoch na stypendium, naprawdę bardzo się bałam... Jaka to była ulga, kiedy się jednak udało...
  9. voyager747
    voyager747 (05.08.2009 9:45)
    Dzięki za plusy i komentarze, będą się pojawiać nowe albumy ze starymi zdjęciami stopniowo.
  10. neilos
    neilos (05.08.2009 9:41)
    Sława,
    świetnie , że opisałaś taka wyprawę...

    To były inne czasy, kiepskie aparaty, filmy czasami zdobywało się spod lady, były drogie..
    Poza tym, byliśmy młodzi i wydawało nam się, że wieczni...
    i że takie przygody w tym samym towarzystwie powtarzać będziemy co roku, więc nie dbało się tak bardzo o ich dokumentację...

    W podobny sposób straciłam nieliczne zdjęcia z mojej ostatniej studenckiej wyprawy na Słowację ( Mała i Wielka Fatra i Nizne Tatry) w 1980...

    Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że przez następne osiem lat nie dostanę paszportu...