Otrzymane komentarze dla użytkownika saltus, strona 152
Przejdź do głównej strony użytkownika saltus
-
rewelka ;)
-
ale jak szliśmy przez wysokie góry to przez kilka dni nie widzieliśmy żadnych ludzi, czasem tylko w tle ich słychać było, oni jak indianie z ukrycia obserwowali. A aparat naprawiłam dopiero jak dotarliśmy do cywilizacji :-) Odległe czasy, inna rzeczywistość :-)
-
nie rozumiem... im ciekawsza jazda, tym bardziej chce [mi] się robić zdjęcia. no, oczywiście pod warunkiem, że ten w kogo celujesz obiektywem nie celuje w ciebie kałachem:-)
-
jak oni nadążają takie wypracowania tworzyć i jeszcze się nawzajem czytać, musieli się rozgrzać do czerwoności :-)
-
oczywiście, że nie, ale aparat po kąpieli długo nie pociągnął, zresztą mieliśmy potem taką jazdę, że nie bardzo się dało robić zdjęcia
-
zgadza się... może niektórzy zostaną? szczególnie, że od obrzucania się błotem przeszli do konkretów. jest nadzieja:-)
-
ależ tam jatka na podróży śladami Kennedych, aż wióry lecą :-) dawno tak nie było, epistoły większe od samej podróży :-)
-
to miałaś tylko jeden film?:-)
-
ten aparat, którym wtedy robiłam, to był taki ruski wynalazek, który dzielił klatkę na dwie i takim sposobem na jednym filmie można było zrobić 72 kadry,oczywiście kosztem jakości, co widać. Jak wpadł do rzeki (razem ze mną podczas przeprawy) to zamókł i się posklejał, ale jeszcze parę zdjęć mi się nim udało zrobić. Gniotsja, nie łamiotsja :-)
-
na pocieszenie powiem ci, że moje zdjęcia z "pierwszego" meksyku (2003) wyglądają podobnie. a aparatu nie myłem w rzece. jeden koleś zdziwił się nawet, że przywiozłem "przedwojenne" fotki:-)
-
rewelka ;)
-
ale jak szliśmy przez wysokie góry to przez kilka dni nie widzieliśmy żadnych ludzi, czasem tylko w tle ich słychać było, oni jak indianie z ukrycia obserwowali. A aparat naprawiłam dopiero jak dotarliśmy do cywilizacji :-) Odległe czasy, inna rzeczywistość :-)
-
nie rozumiem... im ciekawsza jazda, tym bardziej chce [mi] się robić zdjęcia. no, oczywiście pod warunkiem, że ten w kogo celujesz obiektywem nie celuje w ciebie kałachem:-)
-
jak oni nadążają takie wypracowania tworzyć i jeszcze się nawzajem czytać, musieli się rozgrzać do czerwoności :-)
-
oczywiście, że nie, ale aparat po kąpieli długo nie pociągnął, zresztą mieliśmy potem taką jazdę, że nie bardzo się dało robić zdjęcia
-
zgadza się... może niektórzy zostaną? szczególnie, że od obrzucania się błotem przeszli do konkretów. jest nadzieja:-)
-
ależ tam jatka na podróży śladami Kennedych, aż wióry lecą :-) dawno tak nie było, epistoły większe od samej podróży :-)
-
to miałaś tylko jeden film?:-)
-
ten aparat, którym wtedy robiłam, to był taki ruski wynalazek, który dzielił klatkę na dwie i takim sposobem na jednym filmie można było zrobić 72 kadry,oczywiście kosztem jakości, co widać. Jak wpadł do rzeki (razem ze mną podczas przeprawy) to zamókł i się posklejał, ale jeszcze parę zdjęć mi się nim udało zrobić. Gniotsja, nie łamiotsja :-)
-
na pocieszenie powiem ci, że moje zdjęcia z "pierwszego" meksyku (2003) wyglądają podobnie. a aparatu nie myłem w rzece. jeden koleś zdziwił się nawet, że przywiozłem "przedwojenne" fotki:-)