Otrzymane komentarze dla użytkownika traveluk, strona 105
Przejdź do głównej strony użytkownika traveluk
-
-
owoc persymony inaczej jablko orientu
-
Dziadek pewnie nie wie, że jest na zdjęciu i w Polsce go ktoś ogląda.
Studiując zasady publikacji zdjęć w necie ( na portalach gdzie się sprzedaje zdjęcia) też się można sporo dowiedzieć.
-
dokladnie, to jest zdjecie zrobione w miejscu publicznym, nikt nie portretowal, nikt nie pozowal... nie ma nikt prawa egzekwawac praw autorskich...studiujac prawo , mozna wiele sie wiele fajnyc rzeczy dowiedziec.
-
ja staram się wybierać do publikacji takie zdjęcia, gdzie istnieje małe prawdopodobieństwo, że "modele" się przeciwstawią czy to z racji nieszkodliwej tematyki, czy też z racji tego, że się nigdy nie dowiedzą :-)
Myślę, że ten dziadek na zdjęciu też nie będzie miał okazji do przeżywania dylematu czy mu się to podoba czy nie :-)
-
Podejrzewam, że jakby się odezwał prawnik takiej osoby sfotografowanej bez pytania i poprosił Cię o usunięcie takiego zdjęcia, to pewnie nie byłoby dyskusji.
Zależy to też pewnie od tego ile postaci widać na zdjęciu, czy można rozpoznać twarz itp.
Jeśli ktoś pozuje do portretu i bierze za to pieniądze, to inna sprawa.
-
ale to nie jest model,nikt nie pozowal... bo wlasciwie nikt nie jest w stanie stwierdzic, kto jest modelem na zdjeciu..czy pani w tle, czy panienki "na dymie"za nia, niekoniecznie dziadek jest glownym bohaterem fotki.
-
duchy ;-)
-
zabijcie mnie, ale do konca nie wiem, z tego co probowalem wyciagnac od tubylcow, to pewnego rodzaju forma oczyszczania przed wejsciem do swiatyni, przed modlitowa. W Japonii, przed kazda swiatynia, znajduja sie mniejsze lub wieksze , jakby to nazwac zbiorniki z woda i kazdy przychodzacy obmywa dlonie...przed dalszym wejsciem do wlasciwej swiatyni.
-
A co na przyklad z korespondencjami wojennymi, gdzie pokazywane są ofiary działań wojennych, ludzie przeżywający dramatyczne chwile, czy ktoś ich pyta o zgodę, czy zakłada, że się nie dowiedzą lub nie będą mieli okazji zaprotestowac? Przecież oglądamy to na codzień i chyba są przyjęte jakieś zasady.
-
owoc persymony inaczej jablko orientu
-
Dziadek pewnie nie wie, że jest na zdjęciu i w Polsce go ktoś ogląda.
Studiując zasady publikacji zdjęć w necie ( na portalach gdzie się sprzedaje zdjęcia) też się można sporo dowiedzieć. -
dokladnie, to jest zdjecie zrobione w miejscu publicznym, nikt nie portretowal, nikt nie pozowal... nie ma nikt prawa egzekwawac praw autorskich...studiujac prawo , mozna wiele sie wiele fajnyc rzeczy dowiedziec.
-
ja staram się wybierać do publikacji takie zdjęcia, gdzie istnieje małe prawdopodobieństwo, że "modele" się przeciwstawią czy to z racji nieszkodliwej tematyki, czy też z racji tego, że się nigdy nie dowiedzą :-)
Myślę, że ten dziadek na zdjęciu też nie będzie miał okazji do przeżywania dylematu czy mu się to podoba czy nie :-) -
Podejrzewam, że jakby się odezwał prawnik takiej osoby sfotografowanej bez pytania i poprosił Cię o usunięcie takiego zdjęcia, to pewnie nie byłoby dyskusji.
Zależy to też pewnie od tego ile postaci widać na zdjęciu, czy można rozpoznać twarz itp.
Jeśli ktoś pozuje do portretu i bierze za to pieniądze, to inna sprawa. -
ale to nie jest model,nikt nie pozowal... bo wlasciwie nikt nie jest w stanie stwierdzic, kto jest modelem na zdjeciu..czy pani w tle, czy panienki "na dymie"za nia, niekoniecznie dziadek jest glownym bohaterem fotki.
-
duchy ;-)
-
zabijcie mnie, ale do konca nie wiem, z tego co probowalem wyciagnac od tubylcow, to pewnego rodzaju forma oczyszczania przed wejsciem do swiatyni, przed modlitowa. W Japonii, przed kazda swiatynia, znajduja sie mniejsze lub wieksze , jakby to nazwac zbiorniki z woda i kazdy przychodzacy obmywa dlonie...przed dalszym wejsciem do wlasciwej swiatyni.
-
A co na przyklad z korespondencjami wojennymi, gdzie pokazywane są ofiary działań wojennych, ludzie przeżywający dramatyczne chwile, czy ktoś ich pyta o zgodę, czy zakłada, że się nie dowiedzą lub nie będą mieli okazji zaprotestowac? Przecież oglądamy to na codzień i chyba są przyjęte jakieś zasady.
Oczywiscie nikt z kazdym zdjeciem nie biega do sadu bo po prostu nie ma na to czasu ale zdarzaja sie sytuacje kiedy np bogata gwiazda (stac ja na najlepsze kancelarie adwokackie w przeciwienstwie do bosego dziecka biegajacego gdzies tam w Afryce) podaje kogos (najczesciej magazyn,ktory cos publikuje np oszczerstwo itp) do sadu. Konczy sie to sporymi odszkodowaniami a najczesciej ugoda stron o ktorej czesto publicznie nie slyszymy a za ktora tez kryja sie spore pieniadze.
traveluk mowi: "studiujac prawo" hm! w sadzie zazwyczaj spotykaja sie adwokaci dwoch, przeciwnych stron, wszyscy oni studiowali prawo:) ktos jednak zawsze wygrywa :)
no pewnie, ze jesli bedziemy pytac "czy mozna" to ludzie zaczynaja pozowac i zachowywac sie nienaturalnie a przeciez najlepsze i najciekawsze zdjecia to te wlasnie niepozowane...czasem mozna po prostu powiedziec i zapytac PO ZROBIENIU zdjec czy ktos ma cos przeciwko i jesli ma to po prostu nie publikujemy zdjecia (nie mysle, ze ktokolwiek na zdjeciu traveluk'a mialby); zgadzam sie tez z nim ze przeciez na ulicy trudno jest kazdego gonic i pytac o zgode ale tu voyager ma swietne rozwiazanie: twarz nie musi byc przeciez rozpoznawalna :)
a do tak zwanego portretu (jesli np zalezy nam na wyrazie twarzy)powinnismy miec jednak zawsze zgode (w koncu jest to przeciez uchwycenie czyichs emocji, pewnej dozy intymnosci, elementu osobistego, prywatnego). Tu ktos mi podpowiada ze taka zgode powinnismy miec nawet na pismie /oczywiscie zalezy gdzie chcemy takie zdjecie przedstawiac i zalezy do jakiej grupy fotografikow chcemy sie zaliczac :)/
czy traveluk slyszal o przetragu na prawo do zrobienia zdjec dzieciom Jolie-Pitt?? Jakos nikt nie opublikowal zdjec zrobionych po cichu i z ukrycia! Zaplacono miliony (nikt zreszta nie byl tym zbulwersowany bo cala kwota zostala przekazana na cele charytatywne, na pomoc tym ktorzy jej potrzebuja!)...zdjecia pozowane
ze zdjeciami to troche tak jak z pokazaniem czyjejs twarzy w telewizji ale mysle ze traveluk o tym wie /czasem twarz bywa rozmazana/zakryta a czasem nie/ :)