Komentarze
-
... bo my zdrowo zakręceni mamy to do siebie, upór jeszcze większy jak u osła...
-
Powiem Ci, że widziałam turystów na rowerach w Norwegii i to wcale niemało i nawet dziewczyny dawały radę.
Jak ich widziałam w akcji pod górę z tymi bagażami, to w odruchu miłości, chciałam ich z tymi rowerami na bagażnik zabrać, ale oni parli do przodu. Szacun wielki, przez duże SZ. -
... takie podobne góreczki miałem przyjemność "opłakiwać" gdzieś na pograniczu Luxemburga i Belgii. Nogi w butach z blokami ślizgały się do tyłu jak konikowi w podkowach, już myślałem o wspinaczce na bosaka. Gdzieś po 2km odpuściłem i wybrałem trasę alternatywną. Ciekawiej jest jak takiej nie ma wcale, prawda?...
-
sama byłam tak wykończona, że chyba aparatu nie miałam siły wyjąć, ale z ciekawości sprawdzę
-
... oczywiście ja tu dywaguję pod kątem "rureczki", a masz te wąskie i kręte gdzie starszy men-rowerzysta musi troszkę popłakać?...
-
na razie to pikuś, potem były takie wąskie serpentynki, podobno kiedyś jakiś Polak pomylił drogę i wjechał tam ciężarówką. Norwedzy zamknęli drogę i cały dzień biedaka ściągali.
-
... fajne wyzwanie...