Owoc opuncji, moje pokrzepienie i moje cierpienie...

Komentarze

2. 
   slawannka (29.07.2009 13:02)

   tia, ale ta studnia to dwie godziny drogi później:)
3. 
   bkrystina (29.07.2009 12:57) +1

   rozumiem że wody w studni to sporo ubyło, taka byłaś spragniona
4. 
   slawannka (19.06.2009 21:18) +1

   Taki znów harcerz to ja nie jestem:) A do tego, ja nie podejrzewałam że tam będę sama na świecie! Ja i opuncja, i jedna samotna studnia na całej wyspie:)
5. 
   zfiesz (19.06.2009 21:13) +2

   łe... ja myślałem (czytając relację), że jakąś wielozadaniową maczetę ze sobą wozisz:-)
6. 
   slawannka (19.06.2009 21:10) +1

   a ja jadłam plastikową łyżką i kroiłam plastikowym nożem i byłam dumna jak paw że wzięłam nóż i łyżkę! O lemonce i chili nie pomyślałam:)
7. 
   zfiesz (19.06.2009 21:05) +1

   wiem że są słodkie! objadłem się tunas w meksyku. z chili i sokiem z lemonki (jak wszystko:-)
8. 
   slawannka (19.06.2009 21:03)

   Ona była taka słodka i soczysta, a ja taka spragniona i głodna, że wszystko jej wybaczam (dzisiaj, ale wtedy i kilkanaście dni po tym nie byłam taka wyrozumiała!)
9. 
   zfiesz (19.06.2009 21:02) +1

   plus za złośliwość (dla opuncji!:-)