Komentarze
-
:>
-
migdałowo-niebieskie szlaczki...
A ja znam super herbaciarnię w Kaliszu, dają tam lody z szarlotką (szarlotka gorąca, lody zimne, wszystko pachnące i ... ach...) -
Do herbaciarni się wpraszam i Sławannkę zabieram, co Ty na to Piotrze? A didaskalia smakowite. I skoro scenariusz podeptany ... róbmy szlaczki !
-
...no rzeczywiście, w Łodzi jest fajna herbaciarnia "Niebieskie migdały"...
-
nie mam! Niebieskie migdały, to jest to!
-
...a nie masz?
...widocznie nie wszystkie kartki scenariusza rozsypanego przez Kubdu zostały dokładnie przydeptane! -
szlaczki szlaczkami, ale dlaczego ja mam coś przeciwko niebieskim migdałom????
-
...dorzucam pod rozwagę kilka didaskaliów:
...w klasie panuje pozornie senna atmosfera o posmaku niebieskich migdałów; jednocześnie daje się wyczuć wzbierającą wenę twórczą...
...Sławanka przygotowuje się do łupania włoskich orzechów i rozrzucania łupin na podłodze na znak protestu przeciwko niebieskim migdałom;
...Żabka dyskretnie acz z dumą zerka na puste miejsce po kijankowym ogonie, symbol jej wejścia do świata dorosłych (biedne dziecko nie wie co ją tam czeka);
...Rebelka klecząc w kącie z dumą powiewa trzymanym w ręce ogonem dopiero co urwanym Kijance - Żabci (chwilowy brak Plastusiów do masakrowania poskutkował wejściem Żabci w świat dorosłych czekający na kolejną ofiarę);
...stary belfer siedzacy za katedrą zaciekle temperując ołówki marsową miną spod wąsa usiłuje zakamuflować chorobliwą chęć stawiania plusów wszytskim, czy tego chcą, czy nie chcą;
...Kubdu po odsączeniu łez i wykręceniu bibuły wreszcie zza pazuchy wyciąga oczekiwany przez wszystkich dalszy ciąg scenariusza i... ten, który miał wreszcie spowodować ruszenie akcji, rozysypuje się po zaatramentowanej, zaolejonej podłodze:
...zgroza na moment przejmuje wszystkich;
...po chwili wszyscy rzucają się do pdokładnego przydeptywania każdej kartki;
...nad głowami wszystkich pojawia się myśl: "...róbmy szlaczki..." -
Poprawka, Kubdu, smar w klasie, nie tylko na korytarzu!
A ja w pończochach nie chcę, nie będę, za nic!
Janickiego wąs CZARNY...? -
Ale to naprawdę prosi się o scenariusz. Na razie mam aktorów I klasa - Sławannka w pończochach sterczy na korytarzu cała w atramencie i smarze, Rebelka klęczy za karę za niezdrowe ciągoty do masakrowania Plastusiów, myszy grasują na Żabci, Piotr w czarnych zarękawkach z czarnym wąsem i groźnym spojrzeniem Wielebnego próbuje zrobić tu jakiś porządek wołając : Per aspera ad astra ! A kubdu ryczy, bibułą łzy odsącza, bo Piotr kazali korytarz smarować,bo się na nią uwziął.
-
Kurka wodna ! Piotrze, jestem maksymalnie stremowana.
-
...czyli w sumie jednak tworzymy jakąś historię, ...trzeba wołać Kubdu, ona jest niezła w pisaniu różnych scenariszy...
-
piotrze, wygląda więc na to, że sobie tak wzajemnie sympatycznie imputujemy to i owo, albowiem to nie ja sfociłam myszkę na żabie (ciekawie to brzmi, więc żałuję).
miło, że i ty nie gardzisz od czasu do czasu rozrywką w postaci opowiadania neistworzonych hostorii ;) ha! -
Rebelko, imputowanie, że ten przezywa koleżanki może być opowiadaniem "neistworzonych hostorii" (czy łączy się to jakoś z hohookazjami) i ja ze zrozumiałych zwględów siem w to nie wmieszam!
...w kwestii myszek, to przypominam, że sama uwieczniłaś stworka przypominającego myszkę chodzącego po Chinskiej_Zabie, a dokładnie po... (zainteresowani sami sprawdzą po czym), a działo się to w dość interesującym miejscu na globusie... -
bosh... co ja z nimi mam.
jedna zdolna, ale rozkojarzona i wszystko się jej miesza, piórnik z plastusiem, wszystko w atramencie i w smarze, w dodatku kłamie, ten jak zwykle wszystko wie i podpowiada, w dodatku przezywa koleżanki i twierdzi, że to łacina, tamta z kolei zmyśla i opowiada neistworzone hostorie, rysuje po ławkach i przynosi do klasy żywe myszki...!
mam globusa!
ps. kubdu droga, mylisz się! miałam swojego własego plastusia!
(a nawet kilku, bo ciągle coś im odpadało albo gumka myszka gniotła im łapki)
-
Kubdu, bo Piotr coś się ostatnio ode mnie zaraził i zrobił się nieco ... milczący...;)
-
Piotr, dokładnie o to chodziło! Choć tej nazwy w życiu chyba nie słyszałam. Ale w mojej szkole nauczyciele takie mieli, a w urzędach oczywiście też takie było.
Masz rację, piórnik był Tosi!
A w mojej pierwszej szkole - wtedy co kaligrafia - to było niemalże na wsi - podłogi były smarowane jakimś straszliwym olejem, pojęcia nie mam dlaczego. To było czarne i strasznie brudzące i wciąż obrywałam w domu za brudne kolana na białych POŃCZOCHACH (pończochy to było straszne!). Raz nakłamałam mamie, że te brudne kolana to przez to, że mi pani kazała klęczeć za karę - była awantura w szkole i skończyła się awanturą w domu, bo to była nieprawda, ale tylko w tym sensie, że pani nigdy MI nie kazała klęczeć, ale innym tak... -
Kubdu, ale nawrzucałaś tematów! Zatem po kolei...
...nie wykluczam, że Rebelka chciała zostawić sobie pewien margines na wypadek gdybym wykazał się dalszymi wiadomościami na temat Plastusia z tosinego piórnika...
...nie wiem, czy chciałabyś mówić tatuś o kimś, do kogo niesforna młodzież "wyraża się" wielebny (znam też inną trawestację tego słowa, ale nie bardzo wiem czy wyraża ona uznanie dla kogoś nią nazwanego, czy ma go zdyskredytować :-)...), oczywiście ściskam Cię i to mocno! Jestem też wdzięczny historii, że Łódź takim dużym miastem jest, szacunek dla Babci łodzianki, może nic złego na mój temat nie obiło się jej o uszy...
...a swoja drogą, nie myślałaś o pisaniu scenariuszy telenowel? ...jestem do dyspozycji!
...bibuła na huśtawce - Sławance chodzi o tak zwany osuszacz wahliwy (nazwa jest zapewne nadana przez autora "zwisu męskiego"), czyli w dawnych czasach przedłużenie ręki każdego ważnego urzędnika stawiającego podpis pod decyzją, na której zależało nieważnemu petentowi... -
Piotrze, liczyłam na to, że albo po uszach za tatusia dostanę, albo mnie mocno uściskasz. A Ty nic ? Dzwonię do mamy czy aby w ... roku po Łodzi się nie szwędała. A, na pewno, moja babcia stamtąd była.
-
Rebelce o plastelinie i plastelinowych stworkach to chyba mama opowiadała, ale chwali się, że wie i śmiało oceny stawia. Ale to w starym systemie piątka, czy szóstka się nie należała Wielebnemu.
-
Sławannko, ano to było przecież całkiem niedawno. Gumka myszka w piórniku była, ale teraz inne myszki po ławkach grasują. Bibuła - no skoro pióra, atrament w kałamarzu, to i bibuła musiała być (ale przyznam, że zapomniałam). Ale bibuła na huśtawce ... ? Do huśtawek słabość mam do tej pory, ale z bibuła nic nie kojarzę.
-
a marchewka w dolinie PRZYWIDZEŃ :P
-
ale myszka była w piórniku!
-
Rebelska, przywołuję Cię do porządku! WIELEBNY Janicki! :P
-
janicki, siadaj, piątka!!
-
...plastusiowy był pamiętnik, a piórnik to mieszkanie Plastusia...
-
no patrz, a ja myślałam, że ludzie tak normalnie tyle nie żyją:)
Gumka myszka i plastusiowy piórnik (czy plastusiowy Pamiętnik?) i kleksy, i bibuła w każdym zeszycie. I taka bibuła na huśtawce, ale jak to się nazywało? -
...łaciną, owszem posługiwałem się; zacząłem od ministrantury i bardzo proszę przemiłe koleżanki o niepytanie do czego doszedłem...
...a co do stalówek, to u nas w klasie najwyższym uznaniem cieszyły się te z krzyżykiem... -
Sławannko, skoro i ja kaligrafowałam i kałamarz był,i ławki skośne pamiętam , i pióro ze stalówką w drewnianym piórniku z Plastusiem nosiłam to Piotr, skoro twierdzi, co twierdzi to chyba gęsim struganym pisał na pergaminie po łacinie.
-
Co tam szlaczki, ja to jeszcze miałam w szkole KALIGRAFIĘ!!! Uwierzycie? Sama nie wierzę! I pisałam piórem ze stalówką, a w szkolnej ławce były kałamarze z atramentem! Normalnie, prehistoria!
-
to ja już nic nie rozumiem...
-
Tatuś ? Tato nie wraca ranki i wieczory
We łzach go czekam i trwodze.
Tatko, wreszcie ! -
Kubdu prawdę gada, myśmy też mieli zadawane do domu - zrobić szlaczek, a szkołę kończyłem jak Kubdu jeszcze na świecie nie było...
-
Żaba, masz szczęście żeś chińska. Co tu kumkasz ? Za moich czasów zerówki nie było. A trenowana w pierwszej klasie kaligrafia i szlaczki na dobre tylko mi wyszły. Musisz wierzyć na słowo.
-
swoją drogą Kubdu, poziom szkoły musiał być wysoki, skoro w zerówce zaczynaliście od takich rzeczy ;)
-
ale czemu by? czemu strach? ja w te szlaczki mamę wrabiałam, ona się realizowała, ja spijałam śmietankię :]
-
Takie różniste te one. Przypomniały mi się szlaczki, jakie w podstawówce malowaliśmy w zeszytach. Pamiętacie ? Teraz to strach zeszyt pierwszoklasisty otwierać.
-
no takie o, jak widać!
-
...znaczy jakie i gdzie?