Komentarze
-
Nie, tutaj niestety nie :-)
-
tzn. tez tam dotarliscie?
-
Musze przyznac, ze mnie tez zaskoczyla taka symbioza turystow i mnichow :-)
-
zupelnie nie zrazali sie tym, chyba juz przyzwyczajeni :-)
-
to musi być stresujące, jak turyści zaglądają do miski :) Chociaż mnisi to siła spokoju...
-
tak, bez problemu. Wejscie na stolowke bylo prosto z dworu. I powiem Ci, ze bylo tam mnostwo turystow :-). Mozna obserwowac cala ceremonie "karmienia", tzn. jak mnisi z calego klasztoru sciagaja przed godz. 12 na sygnal gongu do stolowki, ustawiaja sie parami w nieskonczenie dluga kolejke do stolow, gdzie wydawane bylo jedzenie (wielkie kotly z ryzem widoczne na sasiednim zdjeciu). Wydaje mi sie, ze ten klasztor (chyba najwiekszy w okolicy) jest calkiem nastawiony na turystow, a mnisi znosza wszystko ze stoickim spokojem.
To chyba nie inaczej niz to, o czuym pisalas w relacji z Laosu -
Na jakiej zasadzie zwiedza się takie klasztory? Tak po prostu mogliście wejść na "stołówkę"?