Komentarze
-
...to znaczy kotkowi, nie kierowcy...
-
...i jak autobus hamował to oba oczka mu się świeciły!...
-
pamietam :), jak mama mnie do żlobka woziła.
Lubiłam siedzieć na tym silniku, bo czasem pan kierowca miał takiego kotka, co mrugał raz prawym raz lewym oczkiem, w zalezności który kierunkowskarz wrzucił.
Ha!, ale wspomnienia -
...nasze stare jelcze "ogórki" też miały takie maski silnika w kabinie...