Komentarze
-
Poprawka - zdjęcia mi pokazały, że się pomyliłam - cytryny są z Ginostry!
-
dziękuję za wyjaśnienia ;o)
ale popatrz jakie cwaniaczki.... pewnie tu zagladają po cichutku i patrzą co się dzieje, jak już wszystko będzie wyjaśnione to się zaczną odzywać ;o) -
Takie bardziej sucharki z migdałami, ale w cenie super ciasta, więc mam nadzieję, że sucharki będą super ;)
Nie, to nie lawa, choć oczywiście pochodzi z wulkanu. To obsydian - błyszczący, bardzo ostry, kiedyś używany do produkcji narzędzi i broni, wówczas najbardziej ostry kamień jaki znano. Te kamyczki wyłowiłam z piasku w miejscowości Porticello na Lipari, tam gdzie wydobywano pumeks. -
A te czarne to lawa...może...?
-
Ciasto z migdałami?
-
Hehe, no pewnie że myśleć, zobacz, ile tu cudów! Nie ma tak łatwo, żebym wszystko wyjawiła!!!
-
Ej gdzie wszyscy jesteście?!!! Pomocy! Mecz się juz skończył! Wracać na Kolumbera! Myśleć tu razem ze mna!
-
Sława staram się jak mogę, a Tobie mało! I kolejne pytania! ;o)))
-
PUMEX! A te czarne?
-
Pumeks?
-
Sól?
-
To nie kamyki z wulkanu... Akurat z wulkanu nie mam kamyków. A więc, co to takiego?
-
Ten "zwykły" serek jest pyszny! A kamyki z wulkanu?
-
Tak, ten ser to taki zwykły serek, Galbanino. Ciasteczka, a bardziej grube paluchy paprykowe.
Poproszę o jeszcze, bo tu ciekawsze rzeczy są :) -
Czy po lewej w zielonym opakowaniu jest taki ser żólty, ale trochę o smaku naszego oscypka co się go z takiej woskowej skorupki obiera? Treccine czyli warkocz? Ciasteczka w kształcie warkocza?
-
Brava, Ania! Malvasia, słodkie wino - specjał z wysp Eolskich.
Te cytryny są nie tylko duże, ale PACHNĄ!!! Nieprawdopodobnie!
Ale tu jest jeszcze dużo zagadek do odgadnięcia! -
Takie duże cytryny czekały na nas na Sycylii w mieszkaniu, które wynajmowaliśmy.
-
Wino Malvasia!!!!!! Wino z Vulcano!!!!!
-
Dodam jeszcze, czego tu nie ma: brak kawy, która od razu powędrowała do słoika, w ilości kilograma.
-
Jeszcze, jeszcze :)
Wino też - to nie byle jakie wino, więc poproszę, jak się nazywa...
Cytryny są z Lipari, przejechały cały archipelag, nie wiem czy widać ich wielkość. Dostałam je od właścicielki B&B Lauricella, wcześniej wisiały na drzewie obok :) -
smacznego.
-
Są cytryny, są suszone ostre papryczki i wino, ktorego nazwę napisałaś na blogu, ale znaleźć tego nie mogę ;o)))
-
Ja na razie nie zdradzę, może jakiś znawca się znajdzie i odgadnie...
-
...na pewno nie z wodą?...
...chyba, że sądząc po kolorze, dosyć ognistą!... -
To każdy widzi, a z czym? ;)
-
...widzę flaszkę!...
-
Dowiozłam, tak. Po dowiezieniu jednak amaretti zostały naruszone (te z prawej). Wszystko inne czeka na niedzielę, kiedy odbędzie się rodzinna uroczystość :)
Proponuję konkurs (bez nagród!) - co tu jest? -
...i to wszystko, Sławanko, dowiozłaś nienaruszone?...