Podróż Przystanki Beneluksu
Beneluks (Benelux), ta nazwa dotyczy regionu obejmującego trzy państwa: Królestwo Belgii, Królestwo Niderlandów, Wielkie Księstwo Luksemburga oraz Unię Celną pomiędzy tymi państwami podpisaną w 1944 roku (ma obowiązywać do 2010 roku z możliwością przedłużenia). Każde z nich jest monarchią konstytucyjną, ale ważniejsze chyba jest to, że każde jest bogatym państwem o wzajemnie uzupełniających się gospodarkach.
Bądźmy szczerzy, z punktu widzenia turysty odwiedzającego państwa Beneluksu informacje gospodarcze i finansowe nie są istotne. Zresztą zamożność jest tu widoczna bez zaglądania do statystyk. Tę widać tu było „od zawsze” i widać ją nadal. To przecież z niej wzięły się liczne, piękne budowle sakralne i świeckie, dziś wspaniałe zabytki, którymi zachwycamy się podczas wizyt w miastach regionu.
Amsterdam sprawia kłopot wszystkim, którzy podchodzą bardzo formalistycznie do przepisów prawa. Konstytucja Królestwa Niderlandów ulokowała w tym mieście stolicę państwa. Cóż to jednak za stolica, w której nie rezyduje król, jego urzędy i przedstawicielstwa innych państw. Dla nich siedzibą jest Haga. Dywagacje, dlaczego pragmatyczni Holendrzy tak sobie komplikują życie, lepiej zostawić im samym.
Odwiedzający Amsterdam mogą się zachwycić siecią kanałów i ulic ciągnących się wzdłuż nich, zdumieć ilością rowerów widocznych po prostu wszędzie. A propos rowerów, zaskoczyła mnie rzecz następująca – nie widziałem roweru stojącego na ulicy, który nie byłby zabezpieczony przed kradzieżą. Wspominam o tym dlatego, że przed laty słyszałem, iż w całej Holandii nie zobaczy się roweru przymocowanego łańcuchem do jakiegoś stałego uchwytu. Cóż, czasy się zmieniają i z nimi obyczaje... Jeszcze jedna rzecz rzuca się w oczy w starej części Amsterdamu. Znakomita większość malowniczych kamieniczek ma górne części fasad nachylone w kierunku ulicy. Taki sposób budowania umożliwiał wciąganie towarów z chodnika do magazynów na górnych piętrach bez narażenia na uszkodzenie elewacji frontowych.
Nazwa drugiego co do wielkości miasta Belgii dobrze wpada w ucho. Antwerpia jest stolicą regionu o tej samej nazwie leżącego we Flandrii. Ponad tysiąc lat
o mieście nad Skaldą nie dało się zapomnieć w Europie. Normalne w historii okresy szybkiego rozwoju (w okresie od XIV do XVI wieku miasto było uważane za najbogatsze na naszym kontynencie) i cofania się na tej drodze (w wyniku walk religijnych od końca XVI do początków wieku XIX) były udziałem całej aglomeracji i jej mieszkańców.
Dawna Antwerpia to miasto Rubensa, złotników i szlifierzy diamentów. Te ostatnie określenia nadal są aktualne. Poza tym obecna Antwerpia to centrum przemysłowe, handlowe, finansowe i naukowe. To siedziba wielu banków, towarzystw ubezpieczeniowych, spółek akcyjnych, giełdy itd. Nie ma na świecie wielu miast, które były gospodarzami igrzysk olimpijskich. Antwerpii było dane je zorganizować w 1920 roku, a w roku 1993 była Europejską Stolicą Kultury.
Nie wiem ile czasu potrzeba aby chociaż pobieżnie rozejrzeć się po mieście tej wielkości i tak bogatym w atrakcje godne zobaczenia. Z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że dwie i pół godziny wystarczają na zaparkowanie samochodu (udało się w pobliżu rynku), na obejście tego rynku dookoła, podejście pod katedrę (była już zamknięta) i pokontemplowanie jej wspaniałej architektury, zjedzenie olbrzymiej porcji frytek, zrobienie zdjęć i powrót do samochodu. No i oczywiście na powiedzenie sobie: byliśmy w Antwerpii.
Katedra Najświętszej Marii Panny w Antwerpii jest jedną z najwyższych budowli sakralnych na świecie. Jest to największy i najbardziej znaczący kościół gotycki w Belgii.
Północna wieża ma 123 metry wysokości, natomiast południowa zaledwie 65,3 metrów. Wytłumaczenie tak dużej różnicy jest podobno tylko jedno: pieniądze, a właściwie to, że w pewnym momencie się skończyły.
Istotnym elementem rynku jest stojąca na przeciwko ratusza fontanna. Jest to także ilustracja legendy o powstaniu nazwy miasta. Legenda mówi o olbrzymie Druon Antigoon żyjącym przed wiekami nad Skaldą, który pobierał myto od każdego kto się przez rzekę przeprawiał. Temu, kto od opłaty się uchylał Antigoon rękę ucinał i wyrzucał ją do rzeki. Dopiero rzymski żołnierz Silvius Brabo ośmielił się przeciwstawić olbrzymowi i w walce go pokonał; odciął mu rękę i wrzucił do Skaldy.
W języku holenderskim “rzucić rękę” znaczy “hand werpen” i stąd miałaby pochodzić nazwa miasta: AntWerpen. Podobno nazwa całej prowincji: Brabancja (część Flandrii, której stolicą była ongiś Bruksela) pochodzi także od imienia rzymianina Brabo. Jak było, tak było. W każdym razie fontanna charakteryzuje się tym, że „wyrasta” wprost z bruku na rynku i nie ma typowego basenu zbierającego wodę. Tym samym zachęca do podejścia. Jeśli wiatru nie ma, nie ma też atrakcji. Jeśli wiatr jest, to atrakcja polega na zmoczeniu oglądającego przez wodę, której strumienie lecą na wszystkie strony i jeszcze są miotane przez wiatr.
Brugia (nid. Brugge, fr. Bruges) – miasto leżące w północnej części Belgii – to dobre miejsce dla zapoznania się ze średniowiecznym wyglądem bogatego miasta. Zachowany z tego czasu układ ulic, placów i budowli poprzetykanych wąskimi kanałami to łakomy kąsek dla turystów chcących zrobić użytek ze swoich aparatów fotograficznych i kamer.
W Brugii można, nawet należy zobaczyć:
- Dzielnica Markt i Burg w jej pierwotnym układzie
- Katedra Św. Salwatora (St-Sauver) z XII w.
- Kościół Notre Dame z XIII i XVI w. ze 122 metrową wieżą kościelną – najwyższą ceglaną budowlą w Europie. (w środku rzeźba Michała Anioła Madonna z Dzieciątkiem)
- Bazylika Świętej Krwi (Heilig-Bloed Basiliek) z XII w.
- "Grote Markt" - hale targowe ( XIII-XIV i 1561-66 ) oraz wieża (beffroi) z XIII-XV, XIX w.
- Musée Gruuthuse (ze wspaniałą kolekcją sztuki użytkowej (rzeźby, koronki, gobeliny, meble), jak i przedmiotów życia codziennego (zastawy stołowe, broń itp.) zgromadzoną przez bogatą rodzinę w jej pałacu z XV w.
Przede wszystkim należy jednak spróbować chłonąć atmosferę miasta, chociażby zajrzeć do licznych przybytków sztuki kulinarnej – nie ma przeciwwskazań do skosztowania w nich czegoś smakowitego - usiąść w którejś z piwiarni serwującej świetne belgijskie piwo. Po zapoznaniu się z którymś z gatunków, po wyjściu ponownym na brugijskie uliczki chłonięcie ich atmosfery przebiega zdecydowanieintensywniej. Można odbyć przejażdżkę dorożką, można rowerem (to zdecydowanie przed spróbowaniem piwa), można popłynąć łódką i spojrzeć na Brugię niczym na Wenecję – nie jest to naciągane porównanie!
Brugia słynie z produkcji koronek. Ominięcie choćby jednego sklepu z misternymi wyrobami jest błędem. Do ich kupna trudno namawiać. Nie są tanie niestety.
Zakamarki to zgodnie ze „Słownikiem języka polskiego”: „...małe, trudno dostępne miejsca w jakimś pomieszczeniu, mieście, lesie itp. ...”, ale też „...głęboko ukryte lub ukrywane sfery życia, psychiki itp. ...”. Czy zatem zgodnie ze słownikowym opisem zakamarkiem może być cała ulica, albo plac, w końcu przecież dostępne bardzo łatwo, a wobec istnienia tanich linii lotniczych, nawet za kilkanaście złotych!
Może to drugie określenie będzie tu bardziej adekwatne. Może zakamarkiem trzeba nazwać przypomnienie sobie, na przykład w momencie patrzenia na zdjęcie, wrażeń doznanych w chwili jego robienia, słów wypowiedzianych do bliskiej osoby pokazanej na zdjęciu, albo chociaż obecnej przy jego robieniu. Może w końcu cały przebieg, ba, cały kontekst odbytej podróży, z której zdjęcia, czasem fotografie, czasem zwykłe fotki awansowały do roli pamiątek obok biletów do muzeum i do metra?
Na szczęście w Kolumberze nie ma obowiązku zachwycania się zdjęciami, nie ma także obowiązku odczuwania tych samych emocji, które towarzyszyły ich wykonawcy. A jeśli się pojawią? To tylko plus dla całego przedsięwzięcia!
Gandawa (flam. Gent, fr. Gand) – miasto w północno-zachodniej części Belgii, w regionie Flandrii, stolica prowincji Flandria Wschodnia. Jeśli nie „od zawsze” to na pewno od wielu wieków jest to jedno z ważniejszych miast Belgii. Widać to kiedy spaceruje się ulicami centrum, w którym znajdują się wspaniałe zabytkowe budowle:
- Katedra św. Bawona (XIII-XVI w.) – we wnętrzu cenne dzieła sztuki, m.in. jedno z najbardziej znanych dzieł malarstwa zachodniego, uznawane za najwybitniejsze dzieło gotyckiego malarstwa flamandzkiego – Ołtarz Baranka Mistycznego Huberta i Jana van Eyck
- Romańsko-gotycki kościół św. Mikołaja (przykład architektury gotyckiej znad Skaldy)
- Ratusz gotycko-klasycystyczny z XVI i XVIII wieku
- Zamek hrabiów Flandrii Gravensteen z IX-XII wieku, przebudowany w XVI wieku.
- Het Groot Vleeshuis – hala mięsna z XV wieku
- sukiennice – początek budowy XV wiek i dzwonnica – belfort z XIV wieku
i oczywiście także wiele innych rozmieszczonych poza centrum.
To czym Gandawa zaskakuje? To może być:
· Graslei i Korenlei – ulice tworzące właściwie jeden deptak nad kanałem, pełen zabytkowych budynków, niegdyś siedzib cechów i gildii.
Widok przypomina Wenecję. W końcu Gandawa leży na 26 wysepkach, w miejscu, gdzie zbiegają się dwie rzeki: Skalda i Leie (Lys). Nie ma jednak sensu stresować mieszkańców ani miasta nad Morzem Śródziemnym, ani innych na północy Europy porównując je ze sobą i mieszając ich nazwy. Lepiej usiąść nad brzegiem ulicy-kanału i choćby zadumać się nad historią miasta.
W najnowszej historii Gandawy pewnym zaskoczeniem może być także udział w niej Polaków, a konkretnie udział trzech dywizjonów Polskich Sił Powietrznych. Chodzi o 302 Dywizjon "Poznański", 308 "Krakowski" i 317 "Wileński", tworzące razem 131 Skrzydło Myśliwskie. Na początku stycznia 1945 roku skutecznie przeciwstawiły się planom hitlerowskiej Luftwaffe zniszczenia w ramach operacji „Bodenplatte” pobliskiego lotniska. Jeszcze jeden polski akcent w historii Gandawy to udział w walkach o jej wyzwolenie, w dniach 11-14 września 1944, Pierwszej Dywizji Pancernej generała Stanisława Maczka. Mówi o tym tablica pamiątkowa wmurowana w głównym holu gandawskiego ratusza
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
Piotrze, zainteresowałem się ponownie Twoją relacją z Beneluxu, bo sam jestem świeżo po powrocie z tamtych stron - konkretnie z Holandii, gdzie byliśmy na wystawie obrazów Hieronima Boscha w s'Hertogenbosch. Na razie wybieram i "oprawiam" fotki coby je na Kolumbera wrzucić ku pożytkowi wspólnemu ;-).
-
...ale miło, że Cię, Travelko, zainteresowała ... :-) ...
-
pamiętam początki na tym portalu i tą podróż! nie wiedziałam, że to Pana ;)
-
...dzięki, Marcinie! Myślę, że jest jeszcze parę podróży przed nami ... :-) ...
-
Było super, choć to "tylko" Bene, ale i na Lux przyjdzie czas czego i Tobie i mnie (kiedyś tam) życzę:)
-
...zgadza się, Marcinie! Lux trzeba będzie kiedyś dołożyć ... :-) ...
-
Jak zawsze u Ciebie Piotrze, relacja u Ciebie ciekawa, zgrabnie napisana, z informacjami jak i wrażeniami no i wieloma ładnymi zdjęciami:) Z przyjemnością zapoznałem się z Twoją podróżą jak i z nieznanymi mi krajami Beneluksu (Bene, bo Luxu tu nie było;) :) Pozdrawiam!
-
Ładna, ciekawa relacja, choć ze zdziwieniem stwierdzam, że ją odkurzyłam nieco. Też mam w planach, ale chciałabym tematycznie np śladami malarzy. Zdjęcia piękne, niektóre pozwoliłam sobie ocenić. A zakamarki? Każdy ma swoją definicję. Wspomnienia to to co wyławiamy z zakamarków pamięci, bo w niej gromadzimy wszystko, a jeśli chcemy o czymś pamiętać, bo miłe, ładne i wzbudza emocje to właśnie wspomnienia:) Pozdrawiam w Nowym Roku i życzę wielu podróży, ktore zachowają się w pamięci jako wspomnienia:)
-
wstyd ale nie trafiłam na tę podróż. Pięknie opisana + fantastyczne zdjęcia = Rewelacja:)
-
Ciekawa relacja,nie byłem w żadnym z tych miejsc ani krajów.
-
Bardzo podoba mi się Twoja definicja zakamarków. Trzymając się tej nomenklatury to w Twojej podróży same zakamarki mamy. Bardzo lubię te miasta w Beneluksie. Zobaczyć je z perspektywy Twojego obiektywu, okraszone ciekawym opisem i komentarzami bezcenne. Doczekać się nie mogłem opisu do Manneken pis czy też żeńskiego odpowiednika a tu niespodzianka. Mam nadzieję, że nie zamieszczenie tego zdjęcia było celowym posunięciem autora a nie ingerencja np cenzora/admina z kolumbera...
Tak na poważnie to przyjemnie było spędzić ostatnią godzinę czytając i oglądając Twoją podróż.
Wybieram się do Beneluksu znowu na wiosnę bo oprócz odwiedzonych przez Ciebie miast chciałem odwiedzić Keukenhof.
Pozdrawiam -
bardzo przyjemnie było zatrzymać się na Przystankach Beneluksu! :)
-
...po tej podróży, przepięknej zresztą zostanę jakiś czas w Europie...nie mam ochoty na egzotykę...widać jestem dzieckiem tej kultury i ona mnie najbardziej fascynuje :)
-
...będzie mi bardzo miło, Aniu!...
-
...ogromnie mnie zaciekawiłeś tą podróżą ...bardzo podobają mi się zdjęcia ... wrócę tu jeszcze :)
-
Lubie w Amsterdamie to co u nas jest zakazane...
-
Po przeszło roku przerwy z przyjemnością wróciłem do już raz ocenianego albumu i znalazłem sporo pominiętych poprzednio perełek :-)
-
Piotrze, u Ciebie jak zwykle ciekawie. Pozdrawiam
-
Wciągająca lektura, ale niestety proza życia wzywa do obowiązków. Wkrótce tu na pewno powrócę.
-
Bardzo ciekawe przystanki, opisy i zdjęcia, a Brugii aż zazdroszczę
-
dla mnie (historyka i latarnisty ;-) ) wspaniałe miejsce do zwiedzania... cieszę się z nowych zdjęć, które dopiero teraz obaczyłem :)))
-
Cieszę się z ciągu dalszego, który oczekiwałem. Nasza belgijska trasa była trochę inna, ale trzy flamandzkie hiciory takie same :-)
-
Wiesz Piotrze, czym najbardziej zaskoczyła mnie Gandawa?
Gdy zobaczyłem miniaturki - pomyślałem: Gdańsk! :D
..a to Gandawa :)
:D :P -
ależ zachęcająca podróż... aż chce się tam być znowu (a byłam baaaardzo dawno)
-
przejrzałem Twoją relację głównie dla Belgii, a znalezł w niej, co szukałem czyli Antwerpię i Brugię. Planuję tam skoczyć w niedługim czasie, choć wpierw Rumunia mi w głowie siedzi. Belgia jest następna.
Relacja ciekawa, z masą faktów -
Jestem ciekaw dalszej trasy ...
-
cdn ...myślę
-
bardzo przyjemnie w tym beneluksie z wami ;)
-
Opis wciągający i zachęcający ;-)
Zaraz zobaczymy zdjęcia :-) -
ja jeszcze tam nie byłam ale Twoje zdjęcia Piotrze są miłą zachętą do podróży.
-
Miła wycieczka, znowu spacerowałam po Amsterdamie. :) :)
-
Rozumiem, że będzie więcej przystanków? Z taką nadzieją stawiam plusa:)