Kilka godzin na tej pięknej wyspie to zdecydowanie za mało. Jednak wystarczająco dużo aby zachęcić do ponownej, dłuższej, wizyty. Statek zacumował w porcie w Castries, stamtąd wykupiliśmy objazdową wycieczkę po zachodnim wybrzeżu, dojechaliśmy niedaleko za Soufriere, zobaczyliśmy wulkan i Pitons. Organizatorzy zapewnili drobny poczęstunek: banany z lokalnej plantacji, bananowy ketchup oraz 'cassava bread' czyli chleb z manioku. Na sam koniec napiliśmy się lokalnego piwa Piton.
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
można tam zamieszkać...
-
...taki duży statek i tak mało czasu na wyspie! Czy to jest sprawiedliwe ...:-) ...
-
Daj, daj! Z chęcią obejrzę :)
-
Zdjęc mam dużo, ale niestety fotograf ze mnie żaden i więcej w ogóle nie nadaje się do pokazania :( Może następnym razem będzie lepiej.
-
tak, też czuje niedosyt fotek, ale ciekawe miejsce
-
Szkoda, że tak mało fotek, bo wyspa jest piękna. Pozdrawiam.
-
piekna wyprawa na "moja" wyspe (od mojego imienia)
-
Banany z chili?
To dopiero wybuchowa mieszanka.
Chyba też nie przypadł by mi do gustu.... -
Według mnie smakował jak bananowy dzem z chili, nie przypadł mi do gustu, niestety. A mialam wielkie nadzieje, bo uwielbiam banany.
-
Piękna wyspa.
Chciałoby się obejrzeć więcej zdjęć.
Ciekawe jak smakuje bananowy ketchup?
Pozdrawiam-))