Kilka godzin na tej pięknej wyspie to zdecydowanie za mało. Jednak wystarczająco dużo aby zachęcić do ponownej, dłuższej, wizyty. Statek zacumował w porcie w Castries, stamtąd wykupiliśmy objazdową wycieczkę po zachodnim wybrzeżu, dojechaliśmy niedaleko za Soufriere, zobaczyliśmy wulkan i Pitons. Organizatorzy zapewnili drobny poczęstunek: banany z lokalnej plantacji, bananowy ketchup oraz 'cassava bread' czyli chleb z manioku. Na sam koniec napiliśmy się lokalnego piwa Piton.