1987-08-19 - 1987-09-17

Podróż na rowerowym szlaku - Neapol-Paryż'87

Typ: Blog z podróży

wielokrotnie, w różnych miejscach, wspominałam o moich wyprawach rowerowych. Jeździłam prawie 15 lat na różne wycieczki rowerowe z AKTR Cyklista (Akademicki Klub Turystki Rowerowej). W sumie było to kilka wyjazdów po Europie, po Polsce i wiele weekendowych rajdów rowerowych.

Dziś wspominam te wyjazdy z dużym sentymentem. Opisałam jakiś czas temu wyjazd do Grecji, dziś opiszę moją "wyprawę życia" czyli przejazd z Neapolu do Paryża. 

O tej wyprawie, nasz Prezes Klubu zaczął wspominać jakoś pod koniec roku 1986. Potem były święta, a jak umilkły odgłosy noworocznych fajerwerków  trzeba było zabrać się do przygotowywania wyjazdu. 

Miała to być największa wyprawa organizowana dotychczas przez nasz Klub. 

Wcześniej, corocznie były wyjazdy do tzw. "demoludów" - Czechosłowacja, Węgry, Bułgaria, Rumunia, dużo wyjazdów po Polsce. Nigdy nie dostaliśmy zgody na wyjazd do NRD, a z kolei nasz "wielki brat" przeszdł samego siebie i zatwierdził nam wyjazd wyznaczając, na noclegi naszej rowerowej wyprawy, miejscowości oddalone od siebie średnio o około pięśćset kilometrów, więc nie skorzystaliśmy.

Grecja była pierwszą przymiarką do wyjazdu gdzieś dalej, czyli na tzw. zachód. Wyjazd był udany i wkrótce zorganizowano jego powtórkę.

Teraz przyszedł czas na Włochy.

Lista chętnych szybko się zapełniła. Dodam jeszcze, że w przygotowywaniu naszych wyjazdów brali udział wszyscy uczestnicy (w tej wyprawie było to 12 osób).

Gotowa była też trasa przejazdu ze szczegółowym opisem, co będziemy zwiedzać w miejscach atrakcyjnych turystycznie.

Najpierw były to pisma popierające naszą wyprawę podpisane przez Oddział PTTK i Almatur. Potem niemal równolegle załatwialiśmy wydanie paszportów na Milicji, składaliśmy wnioski wizowe do ambasad krajów  przez które mieliśmy jechać, wysyłaliśmy pisma do PKP o zgodę na zakup za złotówki biletów kolejowych na trasie Warszawa - Neapol i Paryż - Warszawa. Po zatwierdzeniu oficjalnie naszego wyjazdu w Oddziale Glównym PTTK,  mogliśmy też się starać o promesy, czyli przydział dewiz, po cenie bankowej, co było ważne (dostaliśmy po 145$ na osobę na dwa miesiące wyjazdu). W Urzędzie Celnym, z kolei, załatwialiśmy zgodę na dodatkowy wywóz żywności z kraju oraz warunkową odprawę celną na nasze rowery i sprzęt turystyczny, co ułatwiało nam przekraczanie granic. Stopniowo odbieraliśmy wizy ( to kilkanaście wyjazdów do Warszawy i spowrotem), załatwialiśmy jeszcze kilkaset innych spraw, których już nie pamiętam, aby zgrać wyjazd na tip-top,  i tak mniej więcej po pół roku, krótko przed terminem wyjazdu byliśmy gotowi. Tak było jeszcze w latach 80-tych, przygotowanie takiej wyprawy wymagało dużo samozaparcia i cierpliwości.

 

Dodam jeszcze, że podczas wszystkich moich wycieczek rowerowych prowadziłam coś o nazwie Książeczka Wycieczek Kolarskich. Dzięki nim mam teraz  doskonałą pamiatkę z wyjazdów, dokładne daty, odległości i przejechane miejscowości. Dlatego mogłam podać dawne daty przejazdu.

 

 

  • w pociągu

początek wyprawy miał miejsce w Pompejach. Pociągiem jechaliśmy z Polski do Neapolu, potem lokalnym pociągiem podjechaliśmy do Pompeji, po zwiedzeniu ruin i noclegu następnego dnia wyruszyliśmy w naszą najdłuższą podróż, której celem był Paryż. 

 Historia miasta jest dosyć bogata, więc podkleję link: Pompeje

Ale pierwszy postój mieliśmy w Neapolu. Ktoś powiedział "zobaczyć Neapol i umrzeć", ja nie umarłam, w ogóle niewiele pamiętam z samego Neapolu, najbardziej byłam  oszołomiona ruchem ulicznym i życiem miasta. Jazda naszymi rowerami po zatłoczonych ulicach wymagała nie lada akrobacji i cieszyłam się jak z stamtąd wyjechaliśmy. 

 Neapol

  • ruiny
  • amfiteatr
  • ruinki
  • ulica
  • uliczka
  • na kempingu
  • w Neapolu
  • w Neapolu
  • Neapol
Dwa dni później dojechaliśmy do Monte Cassino. Pamiętam, że rowery zostawiliśmy gdzieś w mieście a na słynną górę wjechaliśmy auto stopem. Pozwiedzaliśmy co było do zwiedzenia i zjechaliśmy na dół. 
  • Monte Cassino
  • Monte Cassino
  • Monte Cassino
  • Monte Cassino
  • popołudniowa sjesta
Castel Gandolfo było kolejnym celem naszej wycieczki. Był sierpień więc wiedzieliśmy, że Papież właśnie tam przebywa na letnim wypoczynku a w środy miały być audiencje. Od rana czekaliśmy niecierpliwie, wiadomo Papieża Polaka trzeba było zobaczyć na żywo. Wrażenia i emocje niesamowite. 
  • Castel Gandolfo
  • Castel Gandolfo
  • Castel Gandolfo
Włochy

Rzym 1987-08-24

 Do Rzymu wjechaliśmy wczesnym rankiem, chcieliśmy w ten sposób uniknąć wielkiego ruchu samochodów. I się udało, ulice były prawie puste, więc bez problemu dotarliśmy na kemping. W Rzymie spędziliśmy kilka dni, min. udało nam się po raz drugi wejść na niedzielną audiencję w Watykanie.

 

Rzym 

  • w Watykanie
  • w Watykanie
  • w Watykanie
  • w Watykanie
  • w Watykanie
  • w Watykanie
  • Rzym
  • w Rzymie
  • ulica
  • w Rzymie
  • w Rzymie
  • w Rzymie
  • w Rzymie
  • w Rzymie
  • w Rzymie
  • w Rzymie
  • w Rzymie
  • w Rzymie
  • w Rzymie
  • wieczorna imprezka
Włochy

Asyż 1987-08-28

Jadąc ciągle na północ dotarliśmy do Ayżu, zwiedzilismy Bazylikę , miasteczko i pojechaliśmy dalej. Wjechaliśmy już w góry więc jazda nie była taka łatwa, coraz częściej pchaliśmy rowery.

Asyż 

Zanim dotarliśmy do Florencji zatrzymaliśmy się w Arezzo. Po południu załapaliśmy sie na turniej rycerski na rynku, bardzo piękna impreza. Nocleg mieliśmy w jakimś domu pielgrzyma, a siostry zakonne ugościły nas wielkimi porcjami spagetti. Rano, po obfitym śniadaniu, podziękowaliśmy za gościnę i pojechaliśmy dalej.

  • Asyż1
  • Asyż2
  • Asyż3
  • Asyż4

 Florencja to kolejny punkt wyjazdu.  Właściwie wiele nie pamiętam, tylko tyle co na zdjęciach i jakiś nocleg na dziko.

 Florencja

  • Florencja
  • Florencja
  • Florencja
  • 8260739 - Florencja
  • Florencja
  • Florencja
  • Florencja
Włochy

Bolonia 1987-09-06

 Przejazd Florencja - Bolonia dał nam się nieźle we znaki. Trasa górska przez Apeniny, dużo podjazdów, pierwsze większe problemy techniczne z rowerami. Dużo czasu straconego na naprawy.  Spaliśmy gdzieś w górach i dopiero następnego dnia dojechaliśmy do Bolonii.

 Bolonia 

Potem szybki przejazd przez Ravennę, Ferrarę, Rowigo i dojechaliśmy pod Wenecję. 

Włochy

Wenecja 1987-09-08

 Nocowaliśmy na przedmieściach miasta u jakiegoś gospodarza. Tam też zostawiliśmy rowery a do samej Wenecji pojechaliśmy autobusem. Dodam tylko, że wenecja tak mnie zauroczyła swoim wyglądem, że postanowiłam zrezygnować z jakichś lodów i kupiłam kolorowe slajdy do aparatu i była to dobra decyzja.

Więcej o pobycie w Wenecji pisałam już w osobnej  podróży Wenecja

 

 

  • Wenecja
  • Wenecja
Włochy

Werona 1987-09-11

 W Weronie zatrzymaliśmy się na krótkie zwiedzanie miasta i wypiliśmy kawę ze  spotkaną na ulicy Polką, która tam mieszkała.

 Werona 

  • Werona
  • Werona
  • Werona
  • Werona
Włochy

Genua 1987-09-15

 Kilka dni jechaliśmy do Genui - trasą Parma i La Spezia. Znowu były góry, znowu były podjazdy i psuły się rowery.

Z samej Genui pamiętam tylko epizod z parku, gdy szykowalismy sobie posiłek w jakimś parku podeszła do nas policja i przyczepili sie do naszego kuchennego noża. Okazało się, że był duży i zaczęli nas podejrzewać o jakieś próby zamachu... 

Genua 

Monako

Monako 1987-09-17

Kilka dni jechaliśmy wzdłuż wybrzeża, mijaliśmy nadmorskie kurorty, trasa bardzo ładna. 

Był to dziwny przejazd, bo ciągle ktoś się z wycieczki gubił, odnajdywał dzień czy dwa później.

I tak dojechaliśmy do Monaco. Po południu i wieczorem kręciliśmy się po mieście i jego kasynach.

Nocleg na plaży.

Monako 

  • Monaco1
  • Monaco2
  • Monaco3
  • Monaco4
  • Monaco5
  • Monaco6
  • Monaco7

do Marsylii jechaliśmy min. przez Niceę.

W Nicei odnaleźlismy jednego z naszych uczestników wycieczki, Pawła, który zagubił sie w Asyżu. Radość nasza była wielka. Okazało się, że przez całą trasę jechaliśmy "obok" siebie i dopiero tutaj sie spotkaliśmy.

W Cannes zjedliśmy śniadanie przed pałacem filmowym i udało nam się zwiedzić piracką łajbę na której Polański  kręcił film Piraci. 

W Saint Tropez zatrzymaliśmy się przed posterunkiem słynnego żandarma, pospacerowaliśmy nadmorskim bulwarem i pojechaliśmy. 

Cała nadmorska trasa  przepiękna, żywcem wyjęta z filmów których akcja toczy się na południu Francji.

Do Marsylii dojechaliśmy pod wieczór, więc miasto w wieczornej iluminacji bardzo nam się podobało. 

Marsylia 

  • San Remo
  • Cannes
  • Cannes
  • Cannes
  • Cannes
  • Cannes
  • Cannes
  • Cannes
  • Saint Tropez

Przejazd do Awinionu był już dla nas bardzo ciężki, a przynajmniej dla mnie. Dawało znać o sobie zmęczenie, coraz częściej dochodziło do nieporozumień, najgorzej było z rowerami i częściami zamiennymi. Nie mogliśmy np. dokupić opon, bo w tamtejszych sklepach nie było rozmiaru 27 cali. Były mniejsze czy większe, naszych nie. Ciągłe "łapanie gum" było męczące i wręcz uniemożliwiało dalszą jazdę. Mieliśmy około 2 tygodnie czasu aby dojechać do Paryża, skąd mieliśmy wykupione bilety do Polski. Kończyły sie nam pieniądze....

I co zrobi pomysłowy Polak za granicą? Akurat trwało winobranie,  jechać raczej nie mogliśmy, więc zdecydowaliśmy popracować kilka dni u jakiegoś gospodarza, trochę podreperować nasz budżet, podjechać do Paryża pociągiem a potem do domu.

I to byl dobry pomysł.

 

Avignion 

  • Avignion1
  • Avignion2
  • Avignion3
  • Avignion4

 do Paryża przyjechaliśmy rano, cały dzień zwiedzaliśmy miasto, wieczorem pojechaliśmy do Polski.

Paryż 

Dużo już zapomniałam, zdjęć mało, bo tak się kiedyś fociło i były duże problemy z zakupem negatywów. Ale takie niedobitki wspomnień Wam opowiedziałam.

  • Paryż
  • Paryż
  • Paryż
  • Paryż
  • Paryż
  • Paryż
  • Paryż
  • Paryż
  • Paryż
  • Paryż
  • Paryż
  • Paryż

Zaloguj się, aby skomentować tę podróż

Komentarze

  1. iwonka55h
    iwonka55h (15.07.2018 9:20) +3
    dzięki Piotrze,.myślę, że każda duża wyprawa wymaga wielu przygotowań, ale dziś jest znacznie łatwiej.
  2. pt.janicki
    pt.janicki (14.07.2018 23:31) +3
    ...może trafi się ktoś, zapewne młody, kto czytając pierwszy punkt podróży czyli "zamiast wstępu" zdziwi się dlaczego nie przygotowywaliście się, Iwonko, według procedury opisanej przez Grzegorza -

    http://kolumber.pl/g/151248-Deszczowe%20Dolomiti%20Bellunesi

    - i wytłumaczenie tej rozbieżności takiem młodemu zajęłoby by chyba tyle czasu, ile pochłonęły Wasze przygotowania ... :-) ...
  3. treize
    treize (23.06.2018 0:02) +3
    Iwona,wspaniała wyprawa.Nie mogę wyjść z podziwu :)))
    Należy Ci się złoty kolumberowy medal !!!!

    Natomiast ja ,zwariowany paryski bzik, z wielką przyjemnością obejrzałam zdjęcia mojego ukochanego miasta sprzed lat :)
    Pierwszy raz przyjechałam do Paryża w 1993 r - na 2 miesiące,potem wpadałam co 2 - 3 lata na krótko, a od 2015 r
    nie mogę żyć bez tego miasta.Chłonę je wszystkimi zmysłami i pstrykam zdjęcia,które niestety nie mogę wrzucić na Kolumbera ;) ( problem techniczny, czy moja nieumiejętność? )



  4. iwonka55h
    iwonka55h (16.06.2018 22:38) +2
    na tej wyprawie to ja już byłam po studiach, ale Klub był studencki. W tamtych czasach przynależność do takiego klubu ułatwiała załatwianie wszelkich formalności związanych z wyjazdem, prywatnie nie mielibyśmy szans....
  5. avill
    avill (15.06.2018 22:40) +3
    Zazdroszczę wspomnień, w czasach studenckich nawet nie mierzyłam o takich podróżach.
    Super wyprawa.
  6. marek55
    marek55 (13.06.2018 15:13) +3
    O takich wyprawach to się książki pisze, a nie ogranicza do tak lakonicznego opisu. Ogromnie zazdroszczę! Gratuluję silnej woli!
  7. hooltayka
    hooltayka (05.06.2018 20:11) +3
    Masz rację,przygotowanie takiej wyprawy w tamtych latach to było niezłe wyzwanie.
    Dzisiaj wszystko jest łatwe.
    Dobrze,że zostały Ci piękne wspomnienia...
  8. iwonka55h
    iwonka55h (05.06.2018 19:06) +3
    dziękuje Irenko za dobre słowo. Przygotowanie w tamtych czasach takiej wyprawy to kawał dobrej roboty, masa papierkowej roboty, formalności i chodzenia po urzędach. Dzisiaj jest o wiele łatwiej, jest internet, chociaż zgranie takiej trasy też wymaga czasu i zachodu.
    Ale najważniejsze są wspomnienia z takiego wyjazdu - są bezcenne....
  9. hooltayka
    hooltayka (05.06.2018 18:48) +3
    Ależ fajny,sentymentalny powrót do przeszłości.
    Wyobrażam sobie,ile trudu kosztowała was taka rowerowa wyprawa w tamtych czasach.
    Długa trasa,ale same piękne miejsca.Jestem pełna podziwu dla Waszej kondycji-)
    Zdjęcia to prawdziwe wykopaliska,ale pewnie mają dla Ciebie ogromną wartość.
    Z przyjemnością poczytałam i obejrzałam te wyblakłe starocie,one tyle mówią...
    Pozdrawiam-)