Podróż W sercu rosyjskiego buddyzmu
PUBLIKACJA TA JEST CZĘŚCIĄ WIĘKSZEJ WYPRAWY, DOSTĘPNEJ TUTAJ:
LINK
„Kilkoro pielgrzymów okrążało kompleks świątynny korytarzem pełnym młynków modlitewnych. Małe młyneczki i wielkie, wypełnione mantrami cylindry warkotały i piszczały pod ich palcami. Powrót Buriatów do wiary kojarzył się nie tyle z burzliwym odrodzeniem, ile z ponownym uznaniem własnej tożsamości. W jednej ze świątyń mężczyzna uczył córeczkę się modlić. Stanął w gąszczu świec przed posągiem uśmiechniętego Buddy i pomógł dziewczynce złożyć ręce na piersiach, mrucząc w nieskończoność: Om mani padme hum*. Samotny mnich bił w cymbały.” Colin Thubron - „Po Syberii”
Czytając powyższy opis ma się wrażenie, że mowa o świątyni na Dalekim Wschodzie gdzieś w Azji, a nie w Rosji. Nic jednak mylnego. 40 km na zachód od Ułan Ude, u podnóża gór Chamar Daban w Buriacji leży mała miejscowość Iwołgińsk, gdzie bije serce buddyzmu w Rosji. Jest nim Dacan Iwołgiński, czyli kompleks świątynno-klasztorny buddyzmu tybetańskiego (lamaizmu), zwany w języku tybetańskim „Koło Poznania Przynoszące Szczęście i Pełną Radość”.
*Om mani padme hum – mantra, której dosłowne tłumaczenie brzmi: „Oddaj cześć klejnotowi w lotosie” zaś inne, bardziej literackie „Bądź pozdrowiony, klejnocie w kwiecie lotosu”. Mantra składa się z 6 sylab (Om-Ma-Ni-Pad-Me-Hum) która każda odpowiada jednemu z 6 złych uczuć, przeszkadzających w drodze do oświecenia. Osoba która powtarza mantrę słyszy dźwięki sylab, które wnikają i uspokajają człowieka.
Buddyzm w Rosji pojawił się w XVIII wieku wraz z przybyciem Kałmuków na tereny dolnej Wołgi, na północ od Kaukazu. Zamieszkują tam do dzisiaj i jest to jedyne miejsce w Europie gdzie żyją buddyści w większej liczbie. W azjatyckiej części Rosji buddyzm także pojawił się w XVIII wieku wraz z podbojem Tuwy, Buriacji i Kraju Zabajkalskiego, regionów leżących na północ od Mongolii. To właśnie z Mongolii dotarł tam buddyzm tybetański, czyli inaczej lamaizm. Ta wersja buddyzmu szybko zdobywała wiernych, między innymi dlatego, że wchłonęła niektóre elementy szamanizmu, dotychczas głównej religii narodów żyjących na północ od Mongolii. Do czasu wybuchu rewolucji październikowej, wokół jeziora Bajkał i na wschód od niego, w Zabajkalu, było około 50 świątyń (dacanów) i szkół przyklasztornych (duganów) i przeszło 16 tysięcy buddyjskich mnichów lamaistycznych (lamów). Po rewolucji, budynki zburzono lub zamknięto, a mnichów objęły represje. Najgorsze były te z lat 30-tych XX wieku i lat II wojny światowej, kiedy wszystkich lamów oskarżano o bycie „japońskimi szpiegami” i wypędzono ich z ZSRR.
Z uwagi na ciężkie losy buddyzmu w Związku Radzickim, tym bardziej ciekawie wygląda historia dacanu iwołgińskiego. Powstał on w 1945 roku, na co zgodę wyraził sam Józef Stalin, który w ten sposób chciał uhonorować Buriatów za ich bohaterstwo w czasie II wojny światowej, szczególnie podczas jej ostatniego etapu. Wybudowany został mały dacan, który był jedyną buddyjską świątynią w całym ZSRR i wyjątkiem w agresywnej polityce antyreligijnej Stalina. W latach 70-tych XX wieku kompleks rozbudowano tworząc nowe świątynie, ale także pozostałe budynki: największą w Rosji bibliotekę buddyjską, muzeum sztuki buriackiej, domy mieszkalne lamów a także powstały w 1991 roku buddyjski instytut Daszi Czainhorlin, który jest jedną z dwóch tego typu szkół w Rosji, kształcącą lamów. Mieści się tu także siedziba rosyjskiego zwierzchnika lamaizmu – Chambo Lamy. Gościł on w 1992 roku dalajlamę, który przybył tam po raz pierwszy od upadku ZSRR, aby rozbudzić na nowo religijność wśród Buriatów – głównych wyznawców buddyzmu w Rosji. W dacanie iwołgińskim powstał mały hotelik dla przybywających z daleka wiernych i turystów.
Wewnątrz świątyń bezwzględnie nie wolno robić zdjęć ani filmować, jednakże poniższy opis świetnie oddaje klimat tego miejsca:
„Na końcu świątyni, z zastępującego ołtarz i zajmującego całą ścianę regału, gapiły się dwa rzędy gipsowych figur. Bodhisattwowie, uczniowie i wcielenia Buddy zajmowali swoje lotosowe trony jak sędziowie w jakimś kosmicznym trybunale. Cuchnący zjełczałym tłuszczem ze świec, siedzieli opasani szarfami, w koronach z mąki wymieszanej z wodą. Pielgrzymi zostawiali im cukierki i herbatniki. […] Przystrojone kwiatami i świecidełkami postaci wyglądały jak ekspozycja z witryny sklepowej. Niebieski Budda medycyny tybetańskiej, siedmiooka Tara, czyli bodhisattwa współczucia, Śmiejący się Budda, otoczony wianuszkiem niemowląt. Stłoczona za ich plecami widownia z setek maleńkich Buddów rozpościerała się na ścianie jak święta tapeta. A pośrodku, w mandali z pawich piór, wielki pojedynczy Budda o słodkim obliczu słał na dół uśmiech ustami wywiniętymi niczym płatki kwiatu.” Colin Thubron - „Po Syberii”
Zwiedzając kompleks Dacanu Iwołgińskiego, podobnie jak inne świątynie lamaistyczne, wierni jak i turyści powinni pamiętać, aby zwiedzać go zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Wszędzie po drodze, na tej trasie, mija się młynki modlitewne, które (jeśli jest się buddystą) należy przekręcić. Tak samo wokół stup i wewnątrz świątyń - chodzi się tylko w jednym kierunku, zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Nie powinno się cofać ani chodzić chaotycznie po świątyniach. Wszystko to ma swoje znaczenie w filozofii buddyjskiej, którą należy uszanować, jeśli nawet jej się nie zna i nie rozumie. Złamanie tego "kodu" jest bardzo źle widziane przez buddystów, a i nam zwiedzającym przynieść może pecha.
Na terenie dacanu iwołgińskiego leży niezwykła świątynia, która jest nie tylko piękna, ale też związana jest z nią bardzo ciekawa, zupełnie niecodzienna historia.
Świątynia zbudowana jest w stylu koreańskim dla uczczenia dwunastego Chambo Lamy, Dashi-Dorzho Itigelowa. W 1927 roku powiedział on swoim uczniom aby pochowali jego ciało po śmierci, a potem sprawdzili to po 30 latach. Według opowieści, Itigelow siedział w pozycji lotosu, intonując modlitwę śmierci, jednak umarł w połowie medytacji. Mnisi wypełnili wytyczne swojego byłego mistrza i po 30 latach odkopali ciało Itigelowa, ale ku ich zdumieniu ciało nie miało żadnych typowych oznak rozpadu i rozkładu. Wręcz przeciwnie, Itigelow wyglądał jakby był martwy zaledwie kilka godzin, zamiast trzech dekad. Ciało zakopano, a w 1973 roku powtórzono ekshumację i wynik był taki sam – jakby ciało w ogóle się nie zestarzało. Obawiając się radzieckiej reakcji na taki "cud", mnisi pochowali ciało w nieoznaczonym grobie. Historia Itigelowa nie została zapomniana i była w tajemnicy przekazywana przez lata. Doczekała się ujawnienia dopiero 11 września 2002 roku, kiedy ciało Itigelowa zostało ekshumowane i przeniesione w końcu do Dacanu Iwołgińskiego, siedziby Chambo Lamy, gdzie zostało dokładnie zbadane przez mnichów, jak i przez naukowców i patologów. Po wnikliwych badaniach wydano oficjalne oświadczenie, gdzie stwierdzono, że ciało wygląda tak, jakby jego właściciel zmarł zaledwie 36 godzin temu, jest bardzo dobrze zachowane, bez jakichkolwiek oznak rozkładu, z całymi mięśniami i z wewnętrzną tkanką, stawami miękkimi i skórą. Interesującą rzeczą jest także to, że ciało nigdy nie zostało zabalsamowane lub zmumifikowane. Mnisi buddyjscy zaczęli traktować go niczym żywą osobę witając się z nim uściskiem dłoni, a co niektórzy twierdzili, że Itigelow nadal żyje, ale jest w stanie hibernacji i nirwany. 23 kwietnia 2003 roku konferencja buddystów uznała ciało Dashi-Dorzo Itigelowa za jedne z najświętszych obiektów buddyjskich w Rosji.
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
Odpowiadając na pytanie, nie miałem takiego wrażenia:) Nie jest on także taki nowy, wybudowany został jak pisałem za czasów Stalina. A w tamtych czasach przecież turystów nie było żadnych, a w późniejszych latach ZSRR także turystyka prawie że nie istniała, więc nie możliwe jest to o czym piszesz. Te miejsce jest najważniejszym centrum buddyzmu Rosji, jeździł tam Dalajlama, ma swój duży wkład naukowy i religijny w Rosji i jest to prawdziwe miejsce, które tłumnie odwiedzane jest przez pielgrzymów z całej Rosji a dopiero od niedawna przez białych, prawosławnych Rosjan.
-
Kolejna świetna podróż. Niesamowita historia buddyzmu i szczególnie ta Itigelowa. Świetne zdjęcia i masa informacji o rzeczach o których nie miałem pojęcia (nawet nie przypuszczałem że w Rosji był i jest buddyzm). Kolejny raz opowiadasz nam w niezwykle ciekawy sposób o czymś zupełnie nieznanym.
Cofam się wstecz do publikowanych przez Ciebie podróży i jestem coraz bardziej zachwycony. Jest też plus oglądania Twoich podróży z poślizgiem bo mogę się dowiedzieć jeszcze więcej z wyjaśnień i komentarzy.
Pozdrawiam -
niezwykle barwne i ciekawe miejsce pokazałes i opisałeś :)
-
Kolejny raz zauroczyłeś mnie porcją ciekawych informacji,szczególnie tymi o Chambo Lamie i cieszącymi oko zdjęciami.pozdrawiam;)
-
Dzięki Twojej podróży radośniej się żyje, świątynie są jak obrazki wyciągnięte z bajki.
-
Smoku, cieszę się, że zagościłeś w mej galerii:) Odpowiadając na pytanie, tak, podróż tam, była częścią większej wyprawy:) Szerzej o tym napisałem w komentarzach na dole strony do poprzedniej galerii, z Irkucka:
http://kolumber.pl/g/145186-Irkuck%20-%20syberyjska%20per%C5%82a%20architektury
-
I nie sposob nie zauwazyc, ze temat Tomka Wilmowskiego wrocil i tu... :-)
-
Podpisuje sie pod pooprzednimi komentarzami :-)
Czy podroz do Iwolginska byla sama w sobie celem, czy tez czescia jakies wiekszej calosci? Przyznam, ze miejsce to jest samo w sobie egzotyczne i ciekaw jestem rowniez i kulisow samej podrozy.
-
Ciekawy opis i wspaniałe zdjęcia. Dzięki za przybliżenie tego mało znanego zakątka świata.
-
zastanawiam sie co sklonilo Ciebie do tej podrozy? duze brawo za pokazanie nam miejsc calkiem nieznanych a niezwykle ciekawych - zdjecia poetycko barwne dodaja uroku wszelkiim komentarzom. Dziekuje
-
Bardzo ciekawie opisujesz swoją podróż, a zdjęcia niezwykle ją okraszają, to zupełnie nowe dla mnie miejsca.
-
Ale zazdroszczę tej podróży :) Na mapie zobaczyłem, że odwiedziłeś Karakorum, jako fanatyk gór czekam więc na relację z tego miejsca :) pozdrawiam :)
-
bardzo ciekawa i kolorowa podróż
-
Drzewa nie mam na zdjęciach... Z tego co pamiętam, to tam na miejscu, zbyt dużo opisu nie było. Dlatego tekst powstał w oparciu o wiele różnych stron internetowych, przewodnik oraz książkę. Wszystkiego po trochu. Po kilku dniach powstała taka oto kompilacja. Pozdrawiam!
-
Świetne miejsce, naprawdę warto je odwiedzić! Zdjęcia fajnie oddają oczopląs kolorów który tam jest :-) Trochę żal, że nie można fotografować w środku. A gdzie zgubiłeś drzewo, pod którym budda doznał oświecenia? ;-) Skąd brałeś te wszystkie informacje? Książka czy z tego co "na miejscu"? :-) Pozdrawiam!
-
Na mojej mapie w profilu mniej więcej widać miejsca, choć nie wszystko jeszcze można było dodać:) Koniec z Rosją, teraz kolejne galerie będą z Mongolii:) Już teraz serdecznie zapraszam:)
-
Ciekawe miejsce.Co masz jeszcze w zanadrzu?
-
Zupełnie niezwykłe :)
-
Marcinie, z wielką przyjemnością oglądam kolejne etapy Twojej podróży i czekam na następne....
-
nie przeczytałem tej książki, choć od małego zawsze mnie interesowała cała seria:) Może czas nadrobić zaległości?:) Jeśli Tomek był w Buriacji, a z tego co zauważyłem, 11 rozdział jest zatytułowany "Wśród Buriatów" to na pewno była to bardzo podobna świątynia, czyli w takim stylu tybetańsko-syberyjskim:)
-
...pewnie bardzo podobnie wyglądała świątynia buddyjska znajdująca się syberyjskiej ziemi opisana w "Tajemniczej wyprawie Tomka" ... :-) ...
Pięknie opisane.
Pozdrawiam-)