Podróż Madera-last minute
W Polsce zimą mamy mróz ale mamy też świadomośc, że gdzieś jest ten raj, który pozwoli nam przypomniec sobie jaką radośc sprawia słońce i ciepły oddech oceanu.
Wyjeżdżamy dzień wcześniej pociągiem PKP eurocity do Warszawy. Pociąg miał opóźnienie więc nasz czas zaczął się dłużyc. Po godzinie 24 wreszcie dojechaliśmy i stamtąd od razu udaliśmy się na lotnisko.Wylot zaplanowany był na godzinę 6:50 ale był to nasz jedyny i najwłaściwszy dojazd :( Troszkę posiedzieliśmy i jak wiele innych osób zdrzemnęliśmy się na ławkach (na pierwszym piętrze były takie łaczone to można było przyjąc pozycję horyzontalną. Kiedy nasz czas powoli zbliżał się ku upragnionym godzinom odprawy okazało się .... no właśnie nie za bardzo wiedzieliśmy co ponieważ nie było żadnej informacji dlaczego samolotu nie ma? W takiej sytuacji postanowiliśmy uciąc sobie kolejną (nie pamiętam już którą) drzemkę. Po dwóch godzinach okazało się, że samolot przyjmie nas na pokład-hurraaa :)
Chyba to wszystko zajęło 10 godzin? Nie byłoby w tym nic szczególnego gdyby nie to, że właśnie przechodziłam jakieś choróbsko i zakatarzona i kichająca leciałam samolotem jeszcze 5 godzin. To wszystko, cała podróż od wyjścia z domu zajęła nam 19 godzin. Czyli mogę leciec na inny kontynent -dam radę :)
Zrekompensowała nam te wszystkie trudy pogoda. Może trochę wietrznie nas powitała ale za to słonecznie. Chmury przyszły nie wiadomo skąd i niedługo później zaczęło padac i tak jeszcze jeden dzień. Ale za to okazało się, że miasto, w którym jesteśmy jest położone bardzo blisko lotniska i siedząc na obiedzie mogliśmy już pierwszego dnia podziwiac przyloty i odloty samolotów-extra :))
Spacerowaliśmy w deszczu zwłaszcza, że było przyjemnie ciepło i deszcz chwilami lekko tylko dawał znac o sobie ale parę razy konkretnie nas zmoczył. I tak powstało kilka zdjęc z tych deszczowych i ładnych dni podczas naszego całego pobytu w Machico, ponieważ były dni kiedy organizowaliśmy sobie jak zawsze zresztą piesze (i nie tylko) wycieczki.
To było niemożliwe dojśc na koniec wyspy pieszo ale doszliśmy do Canical i pogoda była tego dnia równie łaskawa. Trochę więcej chmur spotkaliśmy w miarę wspinania sie w górę jednak to nie dało deszczu a krajobraz zrobił się o wiele ciekawszy.
Kiedy tak sobie szliśmy i rozmawialiśmy nagle za naszymi plecami usłyszeliśmy:,,Cieśc". Jak zawsze na ,,cześc" odpowiadam:,,Dzień dobry". Miły pan uśmiecha sie do nas. -,,Moja żona jest Polką, spytajcie ją". I krzyczy w kierunku żony. Na moje pytanie czy tutaj mieszkają pani odpowiada , że mieszkają w Anglii a pogoda? Pogoda dopiero jakieś parę dni temu się popsuła wcześniej wylegiwali się na plaży ( z przywiezionym piaskiem z Maroka do Machico ). Właśnie zapakowali wszystkie swoje rzeczy do samochodu i jadą na lotnisko byli tam od świąt. Szczęściarze :) To miłe spotkac w innym kraju rodaka.
Zaczerpnęliśmy oddechu i szliśmy dalej. Wspinaczka wycisnęła z nas wczorajsze kolacyjne wariactwa a widoki dodatkowo rekompensowały nasze wysiłki. Pieszo przeszliśmy również tunelem pozostawiając Machico w dole. Jednak najpiękniejszy widok, który mam w sercu to uginające się ramiona palm stojących na skraju drogi pod naporem wiatru, który na tej wysokości przypominał nam o sobie. Nie wiem dlaczego ten widok tak mnie zauroczył? Może brakowało mi już słońca i tej wszechobecnej zieleni?
Zatrzymaliśmy się na przystanku. Nie zeszliśmy dalej, w dół do serca miasta. Bez sił spoczeliśmy na murku i czekaliśmy na autobus. Czekaliśmy i czekaliśmy a ja- tak myślę- chyba sobie przysnęłam a kiedy otworzyłam oczy mój mężczyzna zabierał nasze ,,tobołki,, w kierunku samochodu zapakowanego w dwie sympatyczne portugalskie twarze, które odwiozły nas do Machico. Całą drogę uśmiechałam się jak szurnięta, tak się cieszyłam , że za chwilę ( i tak było jechali jak wariaci) będę mogła usiąśc w foteliku w barze :)
Sympatyczni ludzie, młodzi ludzie, którzy ulitowali się nad nami, bo szczerze mówiąc nie dałabym rady wrócic z powrotem pieszo. Wizja kilkugodzinnego marszu z powrotem nie wchodziła w grę; mieliśmy szczęście.
I tym miłym akcentem zakończyliśmy naszą wędrówkę ciesząc się i wspominając naszych wybawców nad szklaneczką Madery-Wasze zdrowie :)
Jak każdy, kto odwiedza wyspę chcieliśmy zobaczyc chatki kryte strzechą w kształcie litery A ładnie odmalowane, kolorowe, bajkowe. Jechaliśmy we mgle i zdjęcia są mgliste więc nie przesadzam z ich ilością.
Skończyło sie na deszczu i uciekaliśmy dalej wzdłuż wybrzeża do São Jorge ale upewniliśmy się, którędy jechac, ponieważ drogi chwilami nie są zbyt dobrze oznaczone. Starszy mężczyzna poprawiał mnie kilka razy kiedy próbowałam wymówic tą z pozoru prostą nazwę miasta.
Za Santaną mgła przykryła wszystko. To było niesamowite ale i straszne wrażenie. Chwilami nie wiedzieliśmy gdzie kończy się droga i trzeba było bardzo wolno jechac. Czasem bywało też tak, że mgła zataczała jakieś dziwne kręgi i dzięki temu mogliśmy zobaczyc drogowskaz do Sao Jorge. Kiedy wjechaliśmy na punkt widokowy mgła zaczęła ruszac z oceanu w naszą stronę. Przywodziło to na myśl scenę z filmu ,, Mgła'' i tak dosłownie się czułam, dośc dziwnie, wiedziałam, że balustrada chroni przed opadającym klifem ale nie było go widac, można by zaufac złudzeniu i ..... spaśc..... brr
Cały czas jechaliśmy we mgle ale i tak w pewnym momencie zdecydowaliśmy się na postój. Zupełnie też przypadkowo schodząc drogą w dół znalazłam otwór w skale i prowadzące doń schody. Niesamowity widok szkoda tylko, że za zasłoną chmur i deszczu gdyby nie to można by tam zostac.....
Niestety jadąc dalej nie nanosiłam na mapę żadnych notatek. Ciągle jechaliśmy wybrzeżem aż do części wschodniej za Porto Moniz gdzie wjechaliśmy w niesamowity spowity mgłą las, babajagowy iście czarodziejski.
W pewnym momencie wjechaliśmy w las bardziej przejrzysty i pomimo tego, że był wysoko położony zaczęły prześwitywac ledwo widoczne promienie słoneczne. W tym samym momencie poczuliśmy jakiś zapach, którego nie mogliśmy z niczym skojarzyc, na dodatek był coraz bardziej wyczuwalny. Wjechaliśmy w kolejny zakręt i wtedy wyszło słońce.......
Otworzyłam okno i poczułam wspaniały zapach liści laurowych. Niesamowite wrażenie-cały las pachniał i świeciło słońce. Zatrzymaliśmy się na chwilę i cieszyliśmy się, że właśnie tam jesteśmy.
Odtąd słońce prowadziło nas do końca naszej podróży aż do Cabo Girao ale wcześniej na trasie do Faja de Ovelha, gdzie zapominając o mapie zgubiliśmy drogę. Wszystko przez grę świateł i cieni :))
Do Cabo Girão dotarliśmy o zachodzie słońca i były to jego ostatnie rozmazane ślady na niebie. Byłam zła jak nie wiem co, że nie udało nam sie wcześniej pojawic na górze. Było kilku zapaleńców z aparatami ale zaskoczyło mnie to jak niewiele osób ( turystów ) można spotkac o tej porze roku. Zupełnie inaczej niż latem kiedy jeden na drugiego warczy aby się odsunął od widoku, bo on też chce zrobic zdjęcie.
Dzień przed odlotem postanowiliśmy pożegnac się z tym pięknym miastem a tak naprawdę pojechaliśmy na targ hodowców po nasiona i cebulki.
Zakupy się udały jedna z cebulek już się przyjęła i rośnie bardzo ładnie a reszta?
Zobaczymy. To wyspa kwiatów i wspaniałych roślin i moje nasionka muszą dac plon :)
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
Jest i to duża , zwłaszcza zimą ale......
Nigdy nie zapomnę lasów wawrzynowych, prastarych , których w Europie możemy znaleźc niewiele.
My zatrzymaliśmy się w Machico a tam , jak na Teneryfie jest sztuczna plaża (jak prawdziwa z żółtym piaskiem) i szum oceanu, który kołysał nas do snu.
Poza tym kuchnia Madery jest fantastyczna a po niej kanaryjska wydała mi się pozbawiona życia.
Takich batatów i umiejętnie przyrządzonych ryb nigdy nie jadłam :D -
uwielbiam plaże,a Madera to raczej chyba nie najlepsze miejsce na plażowanie.....ale poświęciłabym plaże dla takich widoków,kolorów; zwłaszcza tej soczystej zieleni! macie rację,jest trochę szkocko....może przez te mgły,i tą wilgoć....czy mi się wydaje,czy faktycznie tam była wilgoć w powietrzu?
-
dziękuję za wspólnie przeżytą przygodę na Maderze :)
-
Ech...
-
dzięki Marta za reklamę :)
-
dziękuję za wspólne podróżowanie :)
było bardzo miło chociaż chwilami padało nie poddaliśmy się i wspólnymi siłami sobie tutaj piszemy wszystkie serdeczne słowa :D
życzę wielu podróży i wpadnijcie na Maderę :)) -
"Kobieto swojego mężczyzny"... :-))))) ...piękne zdjęcia. Maderą jestem oczarowany i choć nie będzie to last minute :-), bo są już inne plany, to na Maderę dla takich widoków pojadę na pewno. Pozdrawiam serdecznie :-))
-
Zobacz u Voy'a ma 2 maderskie podróże :)
Dziękuję za Twoją obecnośc i plusowanie :) -
Normalnie zakręciliście mnie tą Maderą ... biorę się za nadrabianie zaleglości
-
dziękuję po stokroc :D
-
Kolejna interesująco opowiedziana i ciekawie pokazana relacja z Madery :-) Aż chce się lecieć tam znowu :-)
-
Jest jak rajski ogród: tysiące roślin i pachnących kwiatów :))
Dziękuję Kubdu :) -
Jest fascynująca i w słońcu i we mgle.
-
dla kotów warto :)
będzie więcej :D ale w innym miejscu :) -
Na razie tylko koty ;-), ale ja tu jeszcze wrócę :-)
-
jakbym nie pamiętała daj znac :)
-
spoko, mam cyfrową tv z nagrywarką, poszukam i zaprogramuję sobie
-
nie pamiętam czy 1 stycznia w każdym razie przed naszym wyjazdem miał byc program,
już wiem- szłam wtedy do pracy i nie mogłam obejrzec :( miał byc wówczas program o Maderze.
Jeszcze powtórzą. Wszystko powtarzają :) -
a było coś o Maderze na travelu ?
-
a ja oglądam do tego travel'a :)
wciągnęło mnie strasznie i kiedy jest program np. z miejsca, w którym byłam nie mogę oczu oderwac :) -
też tak miałem, zacząłem przeglądać na google earth miejsca, do których nie dotarliśmy i znowu planować jak tam dojechać :)
-
i zauroczyc się tym niezwykłym skrawkiem ziemi a im bardziej staje sie to wspomnienie odległe tym bardziej tęskno ale czekają nowe miejsca :)
-
co oznacza, że można w ostatniej chwili spędzić super wakacje :)
-
teraz to jest już sporo tych kuszeń :) niektórzy ulegają pokusom w końcu ):
-
Uffff... kolejne kuszenie Maderą :)
-
Zdjęcia, mimo prześladującego was deszczu, bardzo ładne i interesujące. To miło spotykać na trasach życzliwych ludzi, gotowych zawsze nam pomagać. Życzę dalszych udanych wojaży.
-
:))
-
rzeczywiście ale to zdjęcie takie średnie :(
-
:)) na forum:Turcja ją ostatnio widziałem
-
o matko moja Maderka ?
Tak za nią tęsknię :( -
wiesz, że jak na forum gazety byłem to tam ta Twoja Madera jest w polecanych ? :)
-
i to jak, Emirates przez Dubaj, eh... :)
-
no to poleci po całości :D
-
tak, czytam na forum o lataniu: lecę pierwszy raz, nie wiem co i jak, dokąd: do Australii :))
-
od razu na głęboką wodę :)
-
do takiej Australii dolecieć... :)
-
tak i mimo wszystko łatwiej było to przetrawic bo coś się działo.
Co innego leciec tak z 12 godzin :) -
ale to tylko dlatego, że musiałaś do warszawy jeszcze dojechać :) Mnie taka podróż od wyjścia z domu zajmowała 7 godzin :))
-
Dziękuję za tak miłą ocenę :)
Mnie również zafascynowała i ciagle wracam myślami do dnia kiedy pierwszy raz zobaczyłam ten przepiękny kawałek ziemii.
Muszę powiedziec, że chwilami miałam skojarzenia ze Szkocją , jak Ty :)) Najwidoczniej coś w tym jest.
Jeśli chodzi o te 19 godzin to miałam na myśli wyloty na inne kontynenty, które bardzo często zajmują więcej niż np. 3 godziny lotu na wyspy greckie (nie mam na myśli tych najbliższych kierunków typu Egipt) a ponieważ mi od wyjścia z domu do przylotu na Maderę zajęło to właśnie tyle ile mniej więcej taka długa wyprawa :) -
Rzeczywiście Madera na topie :) Niedawno podróżowałem po Portugalii i przyznam że mnie zafascynowała, zarówno kulturowo, krajobrazowo, ale i cenowo. Odtąd zamierzam częściej ku krajowi z krańca Eurpoy kierować swe kroki. Również na Azory i Maderę, którą wpierw Voyager a teraz Ty tak ciekawie pokazaliście. Kraina wiecznej wiosny jest niesamowicie fascynująca, piękne szkockie góry, klify, urokliwe o śródziemnomorskim charakterze miasteczka.
Szkoda tylko, że i pogoda Cię spotkała jakby szkocka trochę.
P.S. Nie rozumiem jednego :
" Czyli mogę leciec na inny kontynent -dam radę :)"
Z tego co mi wiadomo Madera, jako część Portugalii zaliczana jest w poczet Europy, więc naszego, a nie innego kontynentu.
Pozdrawiam
-
ostatnio Madera na topie :)
-
Fajnie prawda ?
Jeszcze muszę Agi zdjęcia zobaczyc a Tobie z całego serca życzę takiej wyprawy jak nasza :))
Pozdrawiam i dziękuję :D -
Madersko się od nowego roku na kolumberku zrobiło ale to dobrze!!! Ładnie tam!!!
-
pewnie po latach :)
-
środkowa część wyspy została do eksploracji :)
-
dokładnie tak samo myślę :)
-
w jeden dzień to faktycznie więcej się nie da :) My ostatnio jeździliśmy 4 dni, a w styczniu 2 :) Cieszę się, że Ci się udało tam polecieć, każdemu polecam.
-
Dziękuję, jestem szczęśliwa, że mogłam tam byc.
Mimo wszystko uważam, że dużo widziałam a samochód mieliśmy tylko jeden dzień.
Ten wypad był spontanicznym posunięciem bo prawdę mówiąc nie mieliśmy w planach wyjazdu wiec rozumiecie- cięcia budżetowe? :)) -
fajnie móc w trakcie naszej szarej zimy zobaczyć trochę niebieskiego nieba i kolorowej roślinności ....
Pozdrawiam-)