2010-07-09 - 2011-07-16

Podróż Włochy, Chorwacja, BiH

Opisywane miejsca: Bergamo, Werona, Modena, Florencja, Piza, Zadar, Split, Medjugorje, Mostar, Sarajewo, Trogir, Parma (4776 km)
Typ: Plan podróży
Przylot z Okecia Do Bergamo. W planie natychmiastowa dalsza podróż pociągiem do Verony. Na miejscu okazuje się, że jest strajk na kolei. Dostaję od kogos radę, aby spróbować szczęścia na sąsiednim dworcu autobusowym. Nic z tego. Tam też strajkują. Nolens volens - dzień w Bergamo. Miasto interesujące, nawet bardzo, ale wiem, że do Bergamo nie raz przyjdzie mi zawitać -  wolałbym więc uderzyć gdzie indziej. Nocleg w plenerze pod murami alta citta - nawet spoko :-)
Rano szybka ewakuacja i pierwszym pociągiem przejazd do Verony. Ta urzekła całkowicie, cudowna wczesnorenesansowa starówka. Szkoda tylko, że wczorajszy strajk wymusił tempo i po ledwie 4 godzinach z kawałkiem jestem z powrotem w regionalu Trenitalii. 

Kolejny przystanek to Modena. Miasto z około 30 km arkad regularne renesansowe budownictwo, interesująca katedra. I obezwładniająca gorącz sprawiająca, że - mimo niewątpliwych uroków miejsca -  jestem juz myślami w kolejnym klimatyzowanym pociągu.

 

 Z dwoma przesiadkami (w Bolognii i Prato) dojechałem wczoraj na 20.00 do Florencji. Tam mam zarezerwowane dwa kolejne noclegi. W kebabowni u Turka zaopatruję sie w kilka piwek i wieczór spędzam na meczu o 3 miejsca na Mundialu. Potem jeszcze konwersacja z dwójką Amerykanów z mojego pokoju i czas na sen. 

Dziasiaj było całodniowe zwiedzanie Florencji, pięknie lecz zbyt tłoczno. Niedziela w lipcu to nie jest dobry dzień na kameralne zwiedzanie tego wspaniałego miasta...

Wieczorem oglądam zwycięstwo Hiszpanów w finale afrykańskiego mundialu. 

 

 

 

Włochy

Krzywa... 2010-07-12

Poranne "wykańczanie" Florencji. W południe przejazd do Pizy. Na wieczór wylot do Zadaru

Ryanair 47 euro RT (powrotny). Drogo jak na mnie, ale co tam...

Transfer z lotniska w Zadarze na dworzec autobusowy z wizją nocnej jazdy do Splitu. 

 

Szybki przejazd do Spiltu, około 2:30 byłem na miejscu. Nocne zwiedzanie starówki ulokowanej we wnętrzy antycznej świątyni Dioklecjana było przeżyciem zgoła fantastycznym. Świetnie oświetlone -  a jednocześnie względnie puste o tej egzotycznej porze - zaułki zdawały się ściągać z powiek przemożne pragnienie snu.

Około 4:30 nie dałem jednak rady i wybrałem sie na godzinną drzemkę na ławeczce w pobliskim porcie. Po krótkiej drzemce trzeba było sie skierowac w kierunku dworca autobusowego. Kolejny etap podróży zbliżał sie nieubłagalnie... 

Imponujący transfer porannym busikiem do BiH. Początkowo trasa niemal na styku z Adriatykiem, by po chwilowym przymknięciu powiek zbudzić się wisząc wysoko nad nim. Kręte serpentyny mozolnie wyrywały kolejne metry, by po dłuższej walce zwycięsko pozostawić w niewidocznej dali błękitna toń morza. Krajobraz, początkowo uwikłany w monotonną opowieść złożoną z surowej kompozycji kosodrzewiny i wapiennej skały, przerodził się w łan kukurydzy. W tych okolicznościach, pośród kolb zgoła niekarabinowych, bez zasieków i drutów kolczastych, pojawiła się niepostrzeżenie granica z Bośnią. Jedynym elementem odprawy granicznej było czujne spojrzenie strażniczki, paszporty mogły nadal drzemać niezakłóconym snem w przyciasnych przestrzeniach kieszeni. Jeszcze chwila i kolejny etap podróży został osiągnięty. 

Po jakimś tam czasie duchowej podróży, skróconym znacznie przez upał i niewyspanie przyszło się przemieścić do Mostaru. Autobus uciekł sprzed nosa, rozkładów brak, ponoć jeżdża często, ale...

Kobieta która czeka ze mną, zostaje podwieziona i proponuje mi przejazd w kierunku Mostaru. Z miejsca podwiezienia po około 20 min jadę już docelowym autobusem.

Mostar wita koszmarem blokowisk. Ale jak to drzewiej mawiano Finis coronat opus - tak i tutaj starówka oszołomiła mnie swym pięknem. Niestety nie mogłem zneleźć żadnego hostelu, panie w licznym punktach informacji turystycznej próbowały mnie przekonaż, że najblizszy to 2 km od centrum i w ogóle to one nie wiedzą co to hostel, za to mają dla mnie piękny pokój za 20 EUR. Poszedłem w stragany i knajpy i zacząłem negocjować. Skończyło się na 25 EUR za apartament (sypialnia z klimą, salon z lodówką i aneksem kuchennym oraz łazienka) na dwie doby. Trochę przerost formy jak na 1 osobę, no ale co tam... Jak już płacić, to za coś...

Przyszedł czas na posiłek. Cevapi z piwkiem było fantastyczne. 

Wieczór w Mostarze okazał się jeszcze bardziej uroczy niż dzień. Lovely place!!! 

 

 

 

  • Mostar

Dzień się zaczął szalenie ciekawym transferem kolejowym. Trasa Mostar - Sarajewo to bezwzględnie piękny odcinek. Błogość widoczków za oknem pociągu psuły jedynie niezliczone tablice informujące o niebezpieczeństwie związanym z terenem zaminowanym... Smutna twarz Bałkanów też wciąż istnieje...

Samo Sarajewo to bardzo ciekawe, spokojne miejsce. Widać rzeczywiście olbrzymi tygiel kulturowy. Orient, secesja, socrealizm... Wszystkiego po trochu. Widać tez bardzo duży ruch turystyczny w ścisłym centrum, jednak tuż poza nim jest dużo swobodniej. Nie zabrakło oczywiście cevapów i sarejewsko piwo :-)

Miałem nadzieję, na ponowną rozkosz podziwiania widoczków przez okno, tymczasem pociąg nie chciał przyjechać. Ostatecznie dotarł z 2 godzinami opóźnienia, co oznaczało, że niemal po odjeździe zapadł zmrok, a wraz z nim noc okryła szczelną zasłoną bajeczne widoczki.

Kolejny wieczór w Mostarze upewnił mnie, że to jedne z bardziej cudownych miasteczek, jakie miałem okazję widzieć. 

 

 

Przed południem, po solidnym wyspaniu i najedzeniu, złapałem autobus do Splitu. Przejazd wzdłuż Adriatyku był atrakcja samą w sobie. A sam Split za dnia równie piękny jak w nocy, choć temperatura raczej z tych nieznośnych...
Chorwacja

Trogir 2010-07-15

Szybko wyniosłem się do Trogiru. Miasto piękne - zdecydowanie godne  noszonego wyróżnienia UNESCO. Po zwiedzaniu i karmieniu ducha, przyszła również kolej na ciało. Zakupiłem jakieś jedzonko i kilka piwek oraz udałem się na wybrzeże. Kąpiel była przednia.

Ostatecznie przeniosłem się na pobliską wysepkę, gdzie dokończyłem konsumpcje i wygodnie się wyspałem w oliwnym gaju. 

Rano udałem się na plażę, zażyłem ożeźwiającej kąpieli, zjadłem śniadanko i poszedłem na autobus.

Zadar okazał się nie mniej urokliwy, jednak upał nie sprzyjał zwiedzaniu, więc po zjedzeniu pysznego calzone udałem się nad Adriatyk. Skoki z nadbrzeża do wody i kąpiel w morzu były wspaniałym dopełnieniem dnia.

 Czas płynął jednak nieubłagalnie i trzeba było wrócić na dworzec autobusowy a stamtąd dojechać na lotnisko 

Przepiękny przelot, najpierw nad Istrią i jej cudnymi wyspami, potem południowym obrzeżem Alp. Cudownie.

Po wylądowaniu w pizie 15 minutowym spacerem docieram do centrum. Dokonują małem aprowizacji i jadę pociągiem do Via Reggio (Taki niby nasz Sopot). Istotnie przyjemne miejsce. Ostatecznie docieram na plażę, rozkładam sobie leżak, wypijam butelczynę piwa i ululany szumem morze zasypiam.

 Rankiem wczesna pobudka by się doczłapać na pociąg o 6:20 

Przejazd pociągiem do Parmy. Całkiem sympatyczna mieścina, śliczna katedra i babtysterium. Nie brak również innych zabytków. 
Powrót do Bergamo, z dworca kolejowego prosto na lotnisku. Samolot miał 4h opóźnienia, ale w końcu poleciał do Poznania. Dalej nocnym autobusem na dworzec PKP i pociągiem do Wawy.

Zaloguj się, aby skomentować tę podróż

Komentarze

  1. remigiusz3
    remigiusz3 (13.08.2010 0:02)
    będzie c.d. zdjecia itd. Na razie duuużo pracy a za tydzień kolejny wyjazd - Serbia i Rumunia, tak więc na razie będą opóźnienia :-(
  2. slawannka
    slawannka (30.07.2010 17:10)
    No, ciekawie się zapowiada, mam nadzieję, ze będzie więcej, no i zdjęcia...?