Podróż styczeń w Canterbury i Londynie
Canterbury to siedziba arcybiskupstwa; leży w hrabstwie Kent. Z Londynu dojeżdżamy autostradą M2 a później drogą A2. Jak dla mnie nazwa miasta nierozerwalnie łączy się z tytułem zbioru opowiadań z XIV w. autorstwa Geoffreya Chaucera"Opowieści kanterberyjskie". Jeśli ktoś czytał "Dekamerona" Boccaccia, to od razu zauważy podobieństwo obu utworów. "Opowieści..." to literacki obraz codziennego życia w XIV w. Około 30 pielgrzymów-narratorów m.in. Młynarz, Kucharz, Żeglarz, Kupiec, Mnich, Medyk, odbywa pielgrzymkę z Londynu do grobu św. Tomasza z Canterbury. Dla urozmaicenia drogi opowiadają o znanych sobie ludziach, biesiadach, kłótniach. Jest to album obrazków z życia średniowiecznej Anglii a także jak na tamte czasy kryminał czy powieść sensacyjna. Trudno nie przypomnieć tych opowieści, gdy wchodzi się na teren opactwa.
Canterbury robi wrażenie. Niewielkie miasteczko, około 40 tys, mieszkańców, w ścisłym centrum kilka uliczek a dookoła wieki historii. Już przy samym wjeździe witają nas ruiny zamku z XI/ XII wieku. Atmosfera jest tym bardziej niesamowita, że zaczyna sypać śnieg, który później ogranicza widoczność prawie do zera. A oglądać jest tu co :) Poczynając od gotyckiej katedry, siedziby Arcybiskupa Canterbury, miejsca pochówku króla Henryka IV, aż po pub z XV wieku, w którym podobno od tamtego czasu niewiele się zmieniło. Warto wejść do ogrodów katedralnych, a przy odrobinie szczęścia można zwiedzić krypty z XI w. Wstęp , o ile pamiętam, około 8 funtów.
Bardzo mnie zaskoczył koszt utrzymania katedry - jak podano w ulotce, utrzymanie tej wspaniałej budowli kosztuje 12 000 funtów dziennie. Nie ma żadnej państwowej pomocy finansowej.
Katedra wraz z opactwem św. Augystyna i kościołem św. Marcina znajduje się na światowej liście zabytków kultury.
Powrót do Londynu nie był sympatyczny - wiało i sypało śniegiem jak licho. W radiu podawali komunikaty o zamykaniu kolejnych dróg i autostrad. Udało nam się zdążyć przed blokadą, ale widoki były mrożące krew w żyłach.Śnieg i błyskawice - rzadko sie to zdarza. No i nieprzyjemna sytuacja - stłuczka. Nieprzyzwyczajony do jazdy po sniegu Anglik stuknął w samochód wypożyczony przez syna. Do dziś nie załatwił odszkodowania - koszt wyprawy do Canterbury zwiększył się o 600 funtów :( c* est la vie .
Mieliśmy trochę czasu przed innymi zaplanowanymi zajęciami, więc zahaczyliśmy o Muzeum Historii Naturalnej. Taką wyprawę polecam każdemu. Już sam budynek z zewnątrz, swoją wielkością oraz zdobieniami robi ogromne wrażenie. Prace nad budynkiem rozpoczęły się w 1873 roku, a zakończono budowę w 1880. Tylko 7 lat, aż wierzyc się nie chce. Patrząc na ogrom budowli i mnóstwo zdobień, mam wrażenie że musiała tu nastąpić ingerencja sił wyższych. Oficjalne otwarcie nastąpiło w 1881 roku.
Muzeum Historii Naturalnej mieści się w wiktoriańskim gmachu przy Exhibition Road w dzielnicy South Kensington. Znajduje sie tu ponad 70 mln eksponatów z różnych dziedzin nauki i życia, przede wszystkim związane są z ekologią, geologią, paleontologią, mineralogią i zoologią.
Od razu w wejściu widzimy ogromny, kilkunastometrowy szkielet diplodoka, wykonany z jakieś sztucznej masy.
Bardzo ciekawe jest też to, że w calym natłoku ozdób odnajdujemy motywy roślinne i zwierzęce - są tu małpki skaczące po drzewach, skradające się drapieżniki , jaszczurki - to wszystko na ścianach, kolumnach, poręczach i sufitach.
Na pierwym piętrze znajduje się ogromna i bardzo ciekawie opisana sekwoja, której pień ma średnicę 6 metrów. Można dowiedzieć się jakie ważne wydarzenia historyczne przypadają na poszczególne fazy jej wzrostu. Jak już wejdziemy szerokimi schodami na piętro, rozciągnie się przed nami niesamowity widok na parter galerii.
"Najciekawszą częścią muzeum jest część poświęcona Ziemi, zwiedzający mogą poznać jej historię, zobaczyć jak działają wulkany czy też w specjalnym symulatorze osobiście przeżyć trzęsienie Ziemi. Ciekawa jest także strefa dotycząca życia dinozaurów, gdzie można zobaczyć naturalnej wielkości, elektronicznie poruszające się gady. "
Wstęp do muzeum jest bezpłatny.
Słynne muzeum odwiedza corocznie 3,8 miliona turystów. Od roku 2004 do tej pory skradziono osiem eksponatów Byłam tam tylko raz i z ręką na sercu - nic nie wyniosłam. A byłoby co - kolekcja kamieni szlachetnych jest powalająca.
Hi hi hi, jest też gabinet luster - przednia zabawa dla starych i młodych :)
Można tu wypić niezłą kawę.
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
W te filmy ponoć mocno ingerowała cenzura. Hihihi. A jaka jest dopuszczalna górna granica wieku oglądających? :) Ja jednak zdecydowanie wolę książki niż ich adaptacje
-
Przypomnial mi sie tu tryptyk Pasoliniego, "Arabian Nights", "Decameron" i "Canterbury Tales". Bardzo polecam jako uzupelnienie lektury ... :-)
-
Zachęcająco opisałaś Canterbury :-) . A w V&A Museum, sąsiednim do NHM byliście? Pozdrawiam
-
hi hi hi , dziękuję . A łowisz ryby?
-
dziękuję bardzo . Powtórzę dzieciakom, to się ucieszą :) A ciąg dalszy nastapi, tylko nie tak od razu. Zapraszam .
-
Chciałabym móc kiedyś rodzicom podarować taki prezent. Czekam na kontynuację:)