Komentarze do podróży Snowdonia - Kraina Nadmiaru (rekonesans)...
-
...jeszcze nie obejrzałam wszystkiego do końca ale wyznam, że jest to znakomita kontra w stosunku do azjatyckiego szaleństwa ..pakuje walizki :)
-
po rekonesansie była kolejna wycieczka, ale (jak ze wszystkim:-) nie mogę się zabrać za jej opracowanie. może poczekam na rocznicę?:-D
-
niezły rekonesans :)
z natury unikam historii, ale te Twoje relacje jakoś tak z przyjemnością przyswajam :) -
ten pierwszy - bryn gwynant
-
;p
Kobieca natura ;)
A tak na serio, to dzieki serdeczne za linki, tylko ktory hostel jest tym ze slawnym widokiem ze slawnego Hobbitowego zdjecia ?
-
nienasycona!;-p
-
Nie wiem ktory to juz raz wracam do tej Twojej Krainy Nadmiaru ...
...i wiecznie mi malo :) -
@kielec: z trudami bym nie przesadzał. największa niedogodność to jednak pogoda, a na tą marudzenie, to taka mantra, która zmienia niewiele. może trochę poprawia samopoczucie;-)
@tender: no... ja mam w przeszłość jakieś dwie i pół godziny jazdy;-) i za dwa tygodnie znów się wybieram:-D
@dwakoty: a co robisz za dwa tygodnie?:-)
@milanello: zapraszam, choć z góry ostrzegam, że tu fotki trochę mniej widowiskowe! średnio dwieście deszczowych dni w roku do czegoś zobowiązuje!;-) -
zajrzę i tu, bo szykuje się na dłużej. Poprzednią galerią mnie zachęciłeś :)
-
W Walii rzeczywiście jest coś niezwykle urzekającego. Przez Snowdonię tylko przejeżdżałam, ale też mnie zdążyła usidlić i nie mogę doczekać się powrotu. Jako że wyraźnie preferujesz wyjazdy w cieplejsze rejony, tym bardziej doceniam poświęcenie :-)
-
porządny wypad, plus za trudy podróży i jej efekty
-
a spróbuj zapytać o drogę marcinie! to jest dopiero karkołomne!:-) ale za to dajesz wiele radości miejscowym;-)
-
Lektura dość karkołomna dla języka (a może językołomna? :) ) ze względu na walijskie nazewnictwo :) Ale jak zwykle - czysta przyjemność :)
-
zobaczysz że wrócimy!:-p mamy kilka miejsc, do których wracamy! krynki na podlasiu (mimo, że leżą zupełnie "nie po drodze"), i to: http://kolumber.pl/photos/show/260130 miejsce w czarnych górach. do miasta meksyk też wracałem juz trzy razy! i ciągle mi mało.
a jak mnie nie było, byłem też w kilku innych miejscach i teraz staram się to jakoś ogarnąć. przy czym zadnej egzotyki. no, może trochę. ale o tym za jakiś czas;-) -
P.S. Teraz juz wiem gdzie byles jak Cie nie bylo :-)
-
Wracamy, wracamy... My tez tak zawsze mowimy, ale do tej pory jeszcze w zasadzie nigdy specjalnie w żadne miejsce nie wróciliśmy. Mexico City byloby poniekad pewnym wyjątkiem, ale to bylo troche na tej zasadzie, ze jedna podroz tam skonczylismy a druga zaczelismy :-)
-
dzięki wielkie łubudu:-) jak dojdę w końcu co mnie tam tak ciągnie, nie omieszkam się podzielić. do tego czasu mam nadzieję jeszcze kilka razy tam zajrzeć. teraz czekam tylko na pogodę i wolne...
-
no... nam akurat też weekend zajęło objechanie tego kawałka walii, więc spoko, powinieneś się wyrobić;-) ze złych wiadomości- ja w weekend pracuję:-(
-
Może to ten wiatr, deszcze, może wieki historii, potężne mury i malownicze wzgórza, może i na wpół dzikie owce i owcze kupy ... wciągają. Fantastycznie. I jak zwykle u Ciebie poczytać to czysta przyjemność.