Podróż Jelenia Góra i okolice
To nie będzie przewodnik turystyczny okraszony wzorcowymi fotografiami… To nie będą dokładne informacje na temat Jeleniej Góry i okolic…
To będą subiektywne wspomnienia z niedawnego wypadu na ziemie owiane tajemnicą, wreszcie w Polsce doceniane, gdzie żyją duchy dawnych mieszkańców i znajdują się ich domostwa. Ich pałace. Cmentarze. Kościoły.
Po drodze z Krakowa przez Wrocław do celu podróży – Jeleniej Góry znalazł się Bolków. To stare miasto (szeroko opisane w przewodnikach czy Internecie) ma bogatą historię; zmieniała się jego nazwa, właściciele; powstawały opowieści (jak ta o upiorze duszącym dziewczynę), wreszcie – tu ponoć ma być ukryta Bursztynowa Komnata… Miasteczko ma swoje zabytki i ciekawe miejsca, lecz dla nas było tylko krótkim przystankiem z powodu zamku patrzącego z góry na ten ziemski padół…
Po przyjeździe do Sobieszowa, dzielnicy Jeleniej Góry, robimy plan na następny dzień - będzie to wyprawa na Chojnik, górę, na której stoi dawna siedziba rodu władającego pobliskimi Cieplicami, Schaffgotschów. Wcześniej był tam zamek myśliwski i piastowska warownia. Od dawna działa tam schronisko turystyczne. Wielki problem to kosze na śmieci - właściwie ich brak :(
Chojnik jest na tyle popularny, że przeczytamy o nim w przewodnikach turystycznych.
Do Jeleniej Góry należy kilka dzielnic, niegdyś osobnych miejscowości, w tym Cieplice - stare uzdrowisko, do którego zjeżdżali poeci, książęta, a nawet królowa. Wspomnijmy tylko Johanna Wolfganga Goethego, Wincentego Pola czy Marysieńkę Sobieską...
Współczesna Jelenia Góra dzieli się na:
1. Jagniątków,
2. Sobieszów,
3. Cieplice,
4. Czarne,
5. Stare Miasto,
6. Goduszyn,
7. Zabobrze,
8. Maciejową.
Zapraszam na spacer po Starym Mieście.
Miejsce ciekawe. Stąd można wyjść na karkonoskie szlaki, tu można przypomnieć sobie (zabrzmi banalnie) życie i twórczość Gerharta (Gerharda) Hauptmanna, ważnego pisarza, noblisty (1912), który o sobie mówił: "Jestem Ślązakiem".
Pisarz, związany też z kilkoma innymi miejscowościami śląskimi, mieszkał tutaj, z przerwami, przez blisko 40 lat.
Najsłynniejszą bodaj dla nas sztuką dramaturga są "Tkacze" (niem. "Die Weber") i nie jest przypadkowe, że właśnie życie tkaczy przedstawił pisarz: Jagniątków został założony w zamierzchłych czasach przez czeskich protestantów trudniących się tkactwem. Ślady po tej profesji i jej wykonawcach w tym rejonie są do odnalezienia także w innych miejscach.
Szklarska Poręba jest znana jako miejsce narciarskie, promowane szczególnie przez jedną z rozgłośni radiowych... bo i tereny narciarskie ma chyba niezłe...
Kiedy byłam w tej miejscowości jako ok. 3-letnie dziecko (przypomina mi to jeszcze fotografia z brunatnym niedźwiedziem z rozdziawioną paszczęką, który śnił mi się w nocy po przeżyciu, jakim było zrobienie owej fotki), to zamarzyłam, aby znów przyjechać... No i po n latach przyjechałam...
Najważniejsze miejsce w Szklarskiej Porębie dla mnie? Dom Wlastimila Hofmana!
Ten polski malarz (z matki Czeszki), współpracownik Jacka Malczewskiego, przybył po wojnie w Sudety, a namówił go do tego Jan Sztaudynger... Wkrótce artysta stał się słynny w okolicy. Do dziś wspominają go tam mieszkańcy.
O Hofmanie ciekawie opowiada jego dawny przyjaciel (wówczas młody człowiek), a obecnie przewodnik po tym nieformalnym muzeum. W domu Hofmana obejrzymy jego obrazy i pamiątki po nim. Wysłuchamy arcyciekawych opowieści. Możemy zrobić zdjęcia. Panowie stoją, panie siedzą na krzesłach. Wstęp wolny, wypada jednak wspomóc starszego pana, opiekującego się schedą po malarzu...
W Internecie lub przewodnikach znajdziemy konkrety; do muzeum można iść ścieżką od Muzeum Ziemi (droga: Jelenia Góra - Szklarska Poręba, przed miastem). I warto też do owego Muzeum Ziemi wstąpić... :)
Idziemy dalej. Po drodze wchodzimy do Starej Chaty Walońskiej, zwiedzamy, oglądamy i jesteśmy pełni podziwu... Odtąd wszystko będzie 'stare walońskie', bo u nas tak zawsze: jak się coś przyczepi, to pół roku cytujemy; na nogach mamy 'stare walońskie buty', 'stare walońskie słońce' mocno grzeje, a 'starego walońskiego obiadu' dziś nie będzie i kropka!
Zadanie domowe dla czytających: Sprawdź w dostępnych Ci źródłach, co to jest Stara Chata Walońska, bo warto!
Wchodzimy do Karkonoskiego Parku Narodowego, aby dotrzeć do wodospadu Szklarki, drugiego co do wielkości w polskich Karkonoszach po wodospadzie Kamieńczyka. Droga jest piękna i tajemnicza: któ mógł tu zostawić te wielkie głazy? Ruchy górotwórcze, lodowce, erozje itp. to zbyt trywialne odpowiedzi.
Niedaleko granicy z Polską leży czeskie miasto Harrachow, znane ze skoczni narciarskich oraz miejsc do biegania na nartach. Znajduje się też tutaj huta szkła i inne miejsca związane ze szklarstwem.
Przejeżdżamy granicę w Jakuszycach i jesteśmy w Republice Czeskiej, zagłębiu doskonałych kredek i ołówków, co wykorzystuje (zawsze) jedno z Powsinóżąt...
Dziś jedziemy do Kowar, ale po drodze mijamy Miłków - jak się okazuje, to obowiązkowy przystanek dla miłośników zabytków i ruin!
Ponoć w tej starej miejscowości znajduje się pałac (obecnie hotel) w parku ze starym drzewostanem. Ale tuż przy drodze widzimy ruiny kościoła - jak przewodnik podaje - św. Jadwigi (myślę, że Jadwigi Śląskiej, wszak to Jej tereny! To Ona dała wolną rękę cystersom, aby rozbudowywali tę część świata, na długo przed królową Jadwigą pomagała potrzebującym... Jej atrybutem w przedstawieniach postaci jest trzymany w ręku budynek kościoła...).
Ruiny robią wrażenie: w środku budowli rosną drzewa, nie ma dachu, okna są pozbawione szyb, patrzą na świat pustymi oczodołami... Wokół rozciąga się cmentarz... Jakże malowniczy... Oprócz 'nowych' (czyt.: stosunkowo nowych) nagrobków z polskimi (w wersji wschodniej) nazwiskami widać alejkę zbudowaną z połamanych, przyniesionych oraz będących na swoim miejscu nagrobkami z nazwiskami niemieckimi...
Cisza, spokój (mimo ulicy przelotowej w bliskim sąsiedztwie) i mała niespodzianka: przez cmentarz przejeżdżają na rowerach (nie popieram!) chłopcy w wieku nastoletnim :) Najstarszy woła do mnie: "Dzień dobry!!!" :)
Jesteśmy w Kowarach. To tam, na terenie fabryki dywanów (byłej? czy jeszcze czynnej? świat tak szybko się zmienia...), o której Powsinoga uczyła się na geografii w podstawówce, znajduje się Park Miniatur Zabytków Dolnego Śląska, założony przez pasjonata, p. Mariana Piaseckiego, który znany jest też z pomysłu introdukowania muflonów na tamtym terenie.
W Parku znajdują się miniatury znaczących budowli z Dolnego Śląska i pogranicza Łużyc, o których informuje strona internetowa: http://www.park-miniatur.com
Spacerujemy z kompetentną przewodniczką - to jest już wliczone w bilet wstępu (ceny są zróżnicowane, a osoby do 1 metra wysokości wchodzą darmo :) ). W czasie deszczu zwiedzający otrzymują firmowy parasol.
Można też obejrzeć 'miejsca towarzyszące' - np. zobaczyć, jak wykonuje się modele.
To miejsce edukacyjne, miłe, potrzebne tym, którzy nie są w stanie w czasie jednego, pięciodniowego wyjazdu, obejrzeć wszystkiego, co ważne w zakresie dolnośląskich zabytków.
Co można zobaczyć w Karpaczu? Zapewne wiele miejsc, ale jedno z nich jest ciekawe: Muzeum Zabawek.
Jest raczej niewielkie, ale zbiory zgromadzone na tak małej powierzchni i tak są imponujące. Zobaczymy tam lalki europejskie i egzotyczne, zabawki ze słomy (cokolwiek to oznacza :) ), misie, domki dla lalek z pełnym (nieraz mikroskopijnym) wyposażeniem etc. Poznamy etapy 'rozwoju' lalczynych twarzy - z czego w danych czasach je wykonywano. Zobaczymy i swojskie, i wysublimowane buzie lalek. Lalki do posadzenia w centralnym miejscu w domu :), do zabawy, przytulania, gry w teatrze...
A wszystko znajduje się w gablotach. Należy skorzystać z opisów w wystawionych dla zwiedzających przewodnikach.
O świątyni / kościele Wang (Vang) słyszeli chyba w Polsce wszyscy...
Ten drewniany kościółek zbudowano na przełomie XII i XIII w. w Norwegii (w miejscowości Vang), bez gwoździ ale z użyciem drewnianych złączy ciesielskich; w XIX w. został przeniesiony na ziemie dzisiejszej Polski, do Karpacza (historia tego przeniesienia jest ciekawa; można ją znaleźć w przewodnikach).
Obecnie służy ewangelikom, ale ponoć udziela się tam także ślubów katolickich, na prośbę zainteresowanych. I jeszcze jedno: kościółka nie udało się ponownie złożyć bez gwoździ... Vivat dawni rzemieślnicy!!!
Krzeszów. Wieś bogata w zabytki historyczne. Związana z książętami śląskimi, benedyktynami, Niemcami, Żydami, benedyktynkami...
Od 1945 roku w Polsce. Losy miejscowości nadgranicznych są arcyciekawe...
Znów Kamienna Góra, ale tym razem funeralna...
Gdzieś tu jest cmentarz żydowski... Ale gdzie?
- Przepraszam panią, czy wie pani, gdzie tu znajduje się cmentarz żydowski? - pytam kobietę w mniej niż średnim wieku.
- Cmentarz żydowski... żydowski... A, to tam, gdzie widać te krzyże!
Zatem najpierw obejrzymy cmentarz komunalny czy też katolicki. Na żydowski przyjdzie czas. Sam się znajdzie.
Książ to obecnie część Wałbrzycha. Znajduje się tam Perła Dolnego Śląska - zamek, w którym m.in. mieszkała księżna Daisy. Powsinoga lubi Pszczynę, gdzie często przebywała księżna, Powsinoga chciała poznać Książ. Poznała i polubiła.
Zamek jest bogato opisany w przewodnikach. Warto go zwiedzić. A nawet zakraść się po zamknięciu, żeby skorzystać z toalety - da się, Powsinoga zaręcza. Bo chęć skorzystania nie wybiera godzin otwarcia i zamknięcia, prawda... Poza tym - to takie ekscytujące: błąkanie się po wymarłych korytarzach, zaglądaniu do sal lustrzanych i koncertowych (nazewnictwo własne). Oczywiście po spełnieniu powinności!
:)
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
Co niektore okolice pamietam z dawnych czasow, lub powinienem pamietac :-)
-
z przyjemnoscia obejrzałam twoją relację, bo i miejsca cudne, i szlaki ciekawe....
-
No, więc skończyłam przed Sylwestrem. :)
-
Dzięki za miłe słowa... Końca nie widać, niestety... Nie uda mi się chyba do Sylwestra. :)
-
A dla mnie ten rejon Polski to istna terra incognita. Wprawdzie od paru lat wybieram się w Sudety, ale póki co nie udało mi się dotrzeć dalej niż do Wrocławia. Może w przyszłym roku. W każdym razie dziękuję za opis i zdjęcia z podróży, które zachęcają do odwiedzenia tych miejsc.
-
oooo,znane rejony,hmmm...milo powspominac...
-
Powsinóżko, może próbuj do nich czule przemawiać przed wrzuceniem...
-
Ciekawe, że jedno zdjęcie gra ze mną w kotka i myszkę 5-6 razy. W końcu się udaje.
-
Nie jest. :)
-
...rozumiem, że koniec tej podróży jeszcze bliskim nie jest...
(a co nie chcą wchodzić?) -
Bądźcie cierpliwi... (jesteście od sierpnia :) )
Niestety, wrzucam i wrzucam zdjęcia... i nic...
Ponieważ męczy mnie kaszel i gorączka, zarzucam swą działalność na jakiś czas - może będę za godzinę, a może jutro...
:)
Ta podróż ma koniec, zapewniam. :) -
......i fanie i miło,że Cię to bardzo cieszy:))))
-
:)))
-
Powsinóżko, nawet tak nie myśl! Przydajesz się zawsze!!!!
-
Bardzo mnie to cieszy. Naprawdę.
Do czegoś / na coś się tu jednak przydałam. :) -
.....z wielką przyjemnością odwiedzilem moje rodzinne strony widziane Twoim obiektywem:))))))))
-
Ufff... ale się napracowałam, a gdzie tam koniec tej 5-dniowej wyprawy na rubieże :)
-
Pozdrawiam ;}
-
:(
-
...Powsinóżko, ale na jeleniogórskie Monte Cassino chyba nie dotarłaś; ...zresztą chyba już ta nazwa nie funkcjonuje...
-
Dino zauważył......i się wpisał.............. :)
-
:))
-
Scena z "Misia":
"Z Jeleeeniej"? Tu zdumiona mina Barei, kreującego polskiego sklepikarza w Londynie ;-))
Powsinogo, Jeleeenia?? Powinno byc: Jasna. Ty wiesz, kto tam stąpał ;-)) -
:))))))))))
Nawet Dino nie zauważył, że kabelek od lampy jest kaputto. -
a kto powiedział, że podróż kończy się po przestąpieniu progu domu?
PS ja bym powiesiła lampki choinkowe na tych rogach. niech wszyscy widzą ;) -
Wiecie, byłam tam tylko pięć dni... ale dokładać będę chyba przez dwa tygodnie...
-
na razie mój ulubiony jest jagniątków ;)
-
Powsinóżko, nie omieszkam pochwalić gorąco Twojej woli zachęcania, tak trzymać!:)
-
...na Dolnym Śląsku nie można się nudzić...
-
Będę zachęcać dalej :)
-
Bardzo przyjemna wycieczka zachęcająca do zwiedzenia tego miasta :)
-
Ciepnąć chwilowo można, to czasem na Kolumbera działa zbawiennie. Ale na nie za długo. Sprzątaniem, nie warto, co z tego będziemy mieli. Gotowaniem lepiej, jeśli coś dobrego, zawsze można się podzielić...
Piszesz o duchach, to może wywołałaś jakiegoś złego ducha i się panoszy...?
Ja wrzucam tu mojego pozytywnego plusa z nadzieją, że pomoże, i że będę mogła zobaczyć i przeczytać więcej:) -
Będzie. Ale ciągle mi coś zjada tytuły zdjęć, opisy itd. Albo nie przesyła fotografii... Może to znak, żeby ciepnąć i zająć się gotowaniem czy sprzątaniem?...
-
i będzie więcej?? :)
-
:))) - dla wszystkich
(Też się dziwiłam... jak chodzi o te inne kontynenty :) -
Powsinóżko, fajnie że jesteś! Stawiam plusa na podróż nie czekając na jej dokończenie. Wiem, że się zachwycę!
-
Kolumberki są jak błyskawica, wystarczy pomyśleć, i już zrobione:)
-
już poprawione
-
Powsinóżko kochana, z mapy wynika, że odwiedziłaś zachodnie wybrzeże Afryki...?!?!?
-
Ciąg dalszy nastąpi...