Podróż Wielkanoc w Madrycie
Wielkanoc w roku 2008 wypadała bardzo wcześnie. Aż prosiło się o to, by uciec gdzieś na południe. W sukurs przyszedł Lot i promocja biletów do Hiszpanii. Dziś bilet za jedną osobę kosztuje więcej, niż zapłaciliśmy wówczas we dwoje. Do tego jeszcze atrakcyjny kurs euro wobec złotówki (wówczas niedoceniany) i decyzja zapadła. Wylecieliśmy do Madrytu w Wielki Czwartek.
Ponieważ pałac królewski i wszystkie główne muzea dogłębnie zwiedziliśmy podczas poprzedniego pobytu, zaplanowaliśmy też wypady do pobliskich miejscowości – Aranjuez, Chinchon i Alcala de Henares.
Podróż będzie sukcesywnie uzupełniana zdjęciami i linkami ;-).
Popołudniowy spacer po Madrycie Habsburgów 2008-03-20
Wielkanoc to w Hiszpanii duże wydarzenie turystyczne. W punkcie informacji turystycznej wydawane są broszury na temat procesji i innych efektownych obrzedów oraz wydarzeń związanych z nadchodzącymi świętami. A i sami planowaliśmy udział w jednym z nich - oczywioście bierny ;-).
Z hotelu wyruszyliśmy na miasto. Na początek tradycyjny spacer - Puerta del Sol, czyli geograficzny środek Madrytu. Na środku stoi brązowy pomnik Karola III , pierwszy, ale wcale nie ostatni z królewskich posągów w centrum. Tym niemniej dwa inne punkty na Sol są ważniejsze - kilometr zero, wskazany na chodniku, oraz rzeźba przedstawiająca herb miasta - niedźwiadka wspinającego się na drzewo morwowe. Następnie udaliśmy się na Plaza Mayor z pomnikiem konnym Filipa III Giambologny i okolice. Gdy wyszliśmy z Plaza Mayor w stronę kościoła San Isidoro okazało się, że okoliczne ulice są tłumnie obstawione publicznością oczekująca na jakieś wydarzenie. W San Isidoro oraz pobliskiej bazylice San Miguel w nawach stały gotowe przenośne figury Chrystusa i Marii. Zwiastowało to niewątpliwie procesję lub nawet drogę krzyżową. Ale opóźniało sie coraz bardziej a poza tym zaczęło już się ściemniać oraz ochładzać. No i żołądki łaknące iberyjskiej strawy dawały znać o sobie, więc ciekawość przegrała z bardziej przyziemnymi potrzebami. Na kolację zaszliśmy do pobliskiej tawerny - nomen omen - 'San Isidoro' i był to dobry wybór.
Dworzec Atocha - chwila zadumy 2008-03-21
Postanowiliśmy pojechać do Aranjuez. Pociągi odchodzą z dworca Atocha i jest to jedno z miejsc, gdzie rozpoczęła się historia hiszpańskich kolei. Pierwszą linię z Madrytu uruchomiono bowiem właśnie ze stacji Atocha do Aranjuez w 1851 r. Od końca XIX w. pociągi odchodziły z ceglano żeliwnej hali, dziś zamienionej na skupisko knajpek z ogrodem palmowym pośrodku. Przechodzi się z niej do współczesnego terminala, w którym arabscy terroryści 11 marca 2004 r. zamordowali 191 osób, w tym czworo naszych rodaków. Ich pamięci poświęcony jest pomnik, a właściwe to raczej miejsce upamiętnienia. Jakże inne od naszych ....
Odjeżdżaliśmy nowoczesnym pociągiem podmiejskim. Niestety, na żadnym z sąsiednich peronów nie było superszybkich pociągów AVE (odpowiednik francuskiej TGV), a więc nie mamy ich fotek :-(.
Było to nasze pierwsze w trakcie tego wyjazdu, ale nie ostatnie spotkania z dworcem i jego okolicami.
Aranjuez jest znane z królewskiego pałacu i ogrodów. Nam kojarzy się też – z racji nazwy – z cudownym gitarowym 'Concierto de Aranjuez' Joaquina Rodrigo.
Pałac królewski, czyli Palacio Real – oczywiście barokowy – miał akurat remontowane niektóre części fasady. Mimo, że mniejszy, wygląda ciekawiej niż madrycka rezydencja monarchy. Może dzięki ceglano – kamiennej fasadzie? Wewnątrz jest zakaz fotografowania. Ekspozycja jest dość ciekawa, aczkolwiek nie byliśmy pewni czy warta ceny biletu. Znaczna część pochodzi z czasów panowania Izabeli II, wspominanej m.in. w filmie Spielberga 'Amistad' oraz książce Arturo Pereza – Reverte – 'Fechmistrz'. Pięknie wyglądają ogrody, pełne fontann i altan. Mieliśmy okazje widzieć jak kwitną niektóre drzewa, a inne puszczają pąki liści.
Ciekawy jest też ceglany budynek dworca, upamiętniający powstanie jednej z pierwszych w Hiszpanii linii kolejowej z Madrytu właśnie do Aranjuez.
Wielki Piątek w Madrycie 2008-03-21
Po powrocie z Aranjuez udaliśmy się na kolację, gdyż nasz lunch ograniczył się do kanapki. Tym razem w innej tawernie, również niedaleko Plaza Mayor. W pewnym momencie usłyszeliśmy orkiestrę dętą. Wybiegliśmy na ulicę i zauważyliśmy, że zaraz za nią postępuje procesja osób w czerwonych, szpiczastych kapturach. Na przedzie kroczyła trójka z krzyżem, kolejni nieśli chorągwie, a za nimi na platformach ciągnięta była figura Chrystusa. Jak łatwo się domyśleć była to droga krzyżowa, a jeden z zakapturzonych uczestników niósł krzyż. Obserwował to tłum gapiów, z nami włącznie, błyskających fleszami i przepychających się z kamerami i aparatami. Kto to widział, nie ma wątpliwości, że święta wielkanocne w Hiszpanii są wielką atrakcją dla turystów. Po kolacji, gdy wyszliśmy z lokalu mieliśmy „prawie” deja vu. Prawie, bo tym razem uczestnicy procesji nosili czarne szpiczaste kaptury, a na platformie zamiast posągu Chrystusa ciągnięto figurę Marii. Zauważyliśmy, że Hiszpanki biorące udział w drodze krzyżowej miały tzw. mantylki.
Spacer po Madrycie Burbonów 2008-03-22
Plany na druga połowę dnia mieliśmy jasno sprecyzowane - Pasja w Chinchon. W związku z tym pierwszą spędziliśmy na spacerze po Madrycie Burbonów, czyli głównie wzdłuż Paseo del Prado i w okolicy. W przewodnikach ta część miasta jest nazywana „Madrytem Burbońskim”. Nazwa ta nie jest ścisła, bo obecny król to także Burbon (a nawet Burbon – Parma), a zatem całe miasto jest „burbońskie”, tym niemniej nawiązuje do okresu rozbudowy tej części miasta od XVIII w. Od Plaza de Cibeles, do dworca Atocha ciągnie się Paseo del Prado, z całym szeregiem gmachów użyteczności publicznej. Pierwszym z nich jest Palacio Comunicaciones, czyli chyba najbardziej ozdobny budynek poczty w Europie. Na rondzie przed nim w fontannie Kybele ochładzają się kibice Realu po zwycięstwach królewskich, czyli ostatnio rzadziej ;-). Kolejne rondo – z fontanną Neptuna należy już do kibiców Atletico, czyli woda w fontannie jest jeszcze czystsza, bo i mniej okazji do kąpania się ;-).
Tym razem nie odwiedziliśmy ani Prado ani Muzeum Thyssena Bornemisza po drugiej stronie ronda, lecz udaliśmy się zobaczyć budynek parlamentu. Interesowały nas raczej w aspekcie historycznym, a nie architektonicznym, bo sam obiekt jest raczej nieciekawy. Lecz to w jego wnętrzu w 1981 r. pułkownik w śmiesznej czapce przerwał posiedzenie parlamentu i strzelał po suficie. Operetkowy zamach stanu skończył się na szczęście błyskawicznie. Wróciliśmy na Paseo del Prado i czekała nas miła niespodzianka. Od Prado aż do Centro de Arte Reina Sofia reprezentacyjna ulica Madrytu była sceną dla rzeźb Igora Mitoraja. Sponsorem wystawy był jeden z największych hiszpańskich banków – La Caixa. Nie byliśmy jedynymi zainteresowanymi :-).
Pasja w Chinchon 2008-03-22
W autobusie do Chinchon zajęliśmy jedne z ostatnich miejsc. Niestety, w miarę oddalania się od stolicy i zwiększania wysokości (miasteczko jest w górach) na niebie pojawiało się coraz więcej chmur. Gdy wysiedliśmy okazało się, że jest też zimniej.
Chinchon słynie z XVI-wiecznego kulistego Plaza Mayor, służącego też od 500 lat jako arena corridy oraz z Pasji odgrywanej co roku w Wielką Sobotę. Dlatego tez tego dnia nie tylko trudno znaleźć jest miejsce w jednej z licznych tawern i restauracji, ale mają one chyba na ten dzień wydrukowane specjalne menu, z cenami rzecz jasna wyższymi od codziennych. Z początku mieliśmy jeszcze trochę słońca, ale z czasem chmury zakryły niebo a później zaczęło padać. Zapisaliśmy się na listę rezerwacji do jednego z lokali po czym udaliśmy się do punktu informacji turystycznej. Tam dostaliśmy bardzo złą radę – aby na dwie godziny przed początkiem Pasji zająć miejscówkę z dobrym widokiem na budynek Ayuntamiento, gdzie misterium rozpocznie się scenami z Ostatniej Wieczerzy. Wróciliśmy do naszego lokalu, gdzie kelnerka wyczytująca z listy rezerwacji nazwiska poszła na skróty – zamiast odczytać nasze polskie nazwisko (nie łatwe do wymówienia przez cudzoziemców), wybrała hispanizowaną wersję mojego imienia. Zatem udało się i zjedliśmy bardzo dobry obiad w mieszanym – hiszpańsko – międzynarodowym towarzystwie. Do czasu godziny „O” obeszliśmy miasto, w międzyczasie zmoczone deszczem. Dwie godziny przed czasem zajęliśmy wskazaną „miejscówkę” – czyli miejsce „siedzące” pod podcieniami na schodach (na własnej gazecie). Czas dłużył nam się strasznie, było coraz ciemniej i zimniej. Na zmianę chodziliśmy do baru na gorącą herbatę. Osób przybywało coraz więcej.
Wreszcie parę minut po 20 na palcu zgasły światła, na fasadzie górującego nad placem Iglesia de la Piedad pojawił sie świetlisty krzyż i spiker zapowiedział po hiszpańsku początek Pasji. Wszystkie reflektory skierowano na drugie piętro budynku Ayuntamiento, gdzie wokół stołu zasiedli Chrystus z uczniami. I to była właściwie jedyna szansa na zrobienie jakiś w miarę fotek, gdyż wydarzenie było dość statyczne, a oświetlenie dobre. Chwile potem zrozumieliśmy, że nasze poświęcenie związane z miejscówką poszło na marne. Chrystus udał się bowiem na „Górę Oliwną” ulicami miasta, a my i tłum zaraz za nim. Dalszy ciąg wydarzeń jest znany – pojmanie, sąd, Ecce Homo i droga krzyżowa. Jej ostatni etap miał miejsce znów na Plaza Mayor. U szczytu placu uformowano górę z trzema krzyżami. Do nich przytwierdzono Chrystusa i obu łotrów. Nie wiem jak przygotowano aktorów, bo było już naprawdę późno (ok. 22.30) i temperatura spadła znacznie poniżej 10 stopni. Nieuchronnie zbliżała się również godzina odjazdu ostatniego autobusu do Madrytu a co za tym idzie nie doczekaliśmy do Zmartwychwstania. Ale Pasja robi naprawdę wrażenie i nie żałowaliśmy wieczornego chłodu (no może poza zbytecznym trzymaniem „miejscówki”).
Wielkanoc w Madrycie 2008-03-23
W niedzielę wielkanocną w Madrycie odbywa się tylko jedna procesja - ale za to jaka :-). Bębniarzy zauważyliśmy już na przeciwko ratusza. Na czele szedł chorąży ze sztandarem. Za nim grupy osób obu płci i z każdej grupy wiekowej, grające na różnego rodzaju bębnach, werblach , kołatkach czy grzechotkach. Pośrodku szedł młody chłopak z trąbka sygnałówką. To on wygrywanymi sygnałami wskazywał, co będą dalej bębnić. Procesja ulicami miasta przeszła (a my wraz z nią) na Plaza Mayor, gdzie ustawiła się w dwie stojące naprzeciwko siebie grupy. Koncert trwał jeszcze około godzinę i trudno było przedrzeć się do pierwszego rzędu publiczności, by ich sfocić. Przestrzeń pomiędzy nami a bębniarzami wypełniało kilkunastu zawodowych fotografów i kamerzystów, utrwalających wydarzenie dla mediów.
Po zakończeniu udaliśmy się w stronę katedry Nuestra Senora de Almudena. Budowano ją od 1879 do 1993 roku. W połowie zmieniono plany i neogotyk (widoczny z zewnątrz tyko w prezbiterium)zamieniono na neobarok, by zharmonizować ze stojącym vis a vis Pałacem Królewskim. W efekcie z zewnątrz katedra jest nieciekawa. Wnętrze jest natomiast interesujące. Biały wapień filarów i ścian kontrastuje z polichromiami w prezbiterium, kolorowymi witrażami i sufitem.
Pałac (również obejrzany przez nas poprzednim razem) wygląda jak każdy typowy barokowy pałac europejski, aczkolwiek projektował go wybitny XVIII –wieczny architekt z Turynu Filippo Juvara. Lepiej prezentuje się od strony północnej, od ogrodów Sabatini. Z nich już tylko krok do Plaza de Espana. Na jego środku stoi pomnik Cervantesa. Odlani z brązu Don Kichot i Sancho Pansa są wręcz oklejeni turystami fotografującymi się na ich tle. Pałac stoi na tle imponującego budynku Edificio de Espana. Między nimi umiejscowiono dwie fontanny, zaś na placu znajduje się jeszcze jeden betonowy wieżowiec – Torre de Madrid, do 1988 r. najwyższy w mieście. Z placu wychodzi główna arteria miasta – Gran Via, otoczona wysokimi budynkami z pierwszej połowy XIX w.
Alcala de Henares - Cervantes i uniwersytet 2008-03-23
Alcala de Henares nie ma dobrej prasy w przewodnikach, które radzą przeznaczyć na pobytu tutaj jedną, góra dwie godziny (o ile ktoś zwiedza uniwersytet). Szkoda, bo podobało się nam tu bardziej, niż w Aranjuez a i komitet Unesco był podobnego zdania, skoro wpisano zabytkową część miasta na listę światowego dziedzictwa kultury. Miasto chlubi się pochodzącym z XVI w. uniwersytetem oraz swoim najwybitniejszym obywatelem – urodzonym tutaj Cervantesem (o cesarzu Ferdynandzie I Habsburgu, również tu urodzonym, raczej nie wspominają). Zniechęcająca jest jedynie droga z dworca do starówki, ale to tylko 10 minut.
Łatwo znaleźć stary budynek uniwersytetu, zdobiony w stylu plateresco, z godłem Hiszpanii na frontonie. Nawet mogliśmy się załapać na zwiedzanie z przewodnikiem, ale tylko w języku hiszpańskim, więc zrezygnowaliśmy. Na głównym placu – oczywiście Cervantesa – stoi pomnik autora Don Kichota. Zaś na okolicznych budynkach uwiły sobie gniazda bociany (najchętniej wybierając szczytu kaplic i kościołów), których widzieliśmy mnóstwo.
Naprzeciwko Museo Casa Natal de Miguel Cervantes jest odlana z brązu ławka z Don Kichotem i Sancho Pansą. Usiedlismy na niej i poprosiliśmy młodego chłopaka o zrobienie zdjęcia. Oczywiście okazał się rodakiem, pracującym w Alcali. Jednym z wielu. Kilometr dalej staliśmy naprzeciwko katedry. Właśnie rozmawialiśmy o tym, że Wielkanoc w Hiszpanii jest bardziej radosna, bez nudnych pieśni zawodzonych przez fałszujące starsze panie, gdy tymczasem z tyłu ... usłyszeliśmy śpiew w ojczystym języku „naród niewierny burzy się przestrasza, na cud Jo-na-a-sza-A-al-le-lu-ja”. Jak się okazało vis a vis katedry znajduje się kaplica z mszami po polsku dla bardzo licznej tutejszej Polonii. To właśnie tu pracowały osoby, które zginęły w zamachu terrorystycznym na dworcu Atocha 11 marca 2004 r.
Ogólnie Alcala zrobiła na nas bardzo pozytywne wrażenie i żałowaliśmy, że tak mało czasu przeznaczyliśmy na pobyt w tym mieście.
Madryt - tradycja i współczesność 2008-03-24
Hiszpania wielu osobom kojarzy się przede wszystkim z corridą. Dla nas nie jest to z pewnością ani sport, ani tez forma rozrywki – raczej pozostałość z czasów, gdy nic tak nie cieszyło publiczności, jak okrucieństwo. Ale arena Las Ventas przy Plaza de Toros jest obiektem wartym obejrzenia. Dzięki zastosowaniu neostylu wzorującego się na architekturze mudejar (nawiązanie do wzorców muzułmańskich sprzed i z okresu rekonkwisty), fasadzie z cegły z elementami ceramicznymi i glazurowanymi – wygląda tak, jak zapewne wszyscy (a już na pewno holywoodzcy scenarzyści) wyobrażają sobie taki obiekt. Do tego jeszcze jest tuż przy stacji metra ;-).
Właśnie metro umożliwiło nam szybkie przemieszczanie się po mieście. Kolejnym etapem był spacer po południowo zachodniej części starówki z kościołem San Francisco Grande, a następnie po głównych ulicach śródmieścia - Gran Via i Calle de Alcala aż do Puerta de Alcala. Stąd już tylko kilka kroków do parku Retiro, który znakomicie nadaje się na spędzenie w nim popołudnia, czy to na spacerze, przejażdżce łódką, konno czy na też na wizycie na wystawie lub w kawiarni. Można też obserwować kwitnące drzewa czy ptaki. Można też obserwować kwitnące drzewa czy ptaki. Nad przeznaczonym do przejażdżek łodzią stawem rzuca się w oczy pomnik Alfonsa XII. Nas czekała też kolejna niespodzianka – wystawa Magdaleny Abakanowicz w Palacio Cristal. Byliśmy zatem świadkami najazdu polskich rzeźbiarzy na stolicę Hiszpanii.
Na zakończenie dnia zobaczyliśmy jeszcze pałac królewski i operę z pobliskim pomnikiem Filipa IV w zachodzącym słońcu.
Madryt przyszłości 2008-03-25
Niewielu ludziom Madryt kojarzy się z architekturą współczesną i dziełami takich twórców jak Norman Foster, Cesar Pelli czy Ieoh Ming Pei. A szkoda. Wystarczy spacer Paseo de la Castellana aż do Plaza de Lima ze stadionem Santiago Bernabeu (tym razem siedzibę Realu obejrzeliśmy tylko z zewnątrz).
Można go rozpocząć w dzielnicy Salamanca, od Plaza de Colon, z charakterystycznym wieżowcem Torre Colon i kontynuować aż do Plaza de Lima ze stadionem Santiago Bernabeu (tym razem siedzibę Realu obejrzeliśmy tylko z zewnątrz). Okoliczna dzielnica to madryckie city, nazywane AZCA. Po przekątnej do areny królewskich stoi Torre Europa, 121-metrowy ciekawy wieżowiec z interesującym zegarem na fasadzie. Za nim widoczny jest biały Torre Picasso, wysoki na 157 m. Po Stamtąd warto podjechać do Plaza del Castilla. Po obu stronach stoją dwa 124 –metrowe wieżowce, pochylone do przodu pod kątem 11 stopni. Razem tworzą Puerta de Europa, a znane są także jako Torres KIO. Oddano je do użytku w 1996 r. a projektantem był Philip Johnson, amerykański architekt, autor m.in. budynku AT&T w Nowym Jorku (chociaż w zupełnie innym stylu).
Kilkaset metrów dalej powstało miejsce nazywane Cuatro Torres Business Area. Jak sama nazwa wskazuje tworzą je cztery wieżowce, ustawione od najwyższego do najniższego. Pierwszy to Torre Caja Madrid Normana Fostera (najwyższy, równe 250 m). Za nim stoi Torre Cristal Cezara Pelli (architekta od Petronas Tower w Kuala Lumpur, niższy o pół metra). Kolejny - Torre Sacyr Vallehermoso, zaprojektowali architekci Rubio i Alvarez-Sala (236 m). Wreszcie „najmniejszy” Torre Espacio, 'tylko' 223 m to projekt m.in. Ieoh Ming Pei (autora od piramidy na dziedzińcu Luwru). Nie wszystkie były ukończone, widać było dźwigi obok co najmniej dwóch z nich.
Na koniec pobytu zetknęlismy się zatem z Madrytem przyszłości, nowoczesnycej architektury i rozwiązań technologicznych oraz sztuki współczesnej.
Warszawa, powrót 2008-03-25
Lot powrotny odbyliśmy Embraerem E170 z lotniska Barajas. Przyjemne było kołowanie po płycie, gdzie widzieliśmy samoloty wielu linii, których nie sposób spotkać na naszych lotniskach (Spanair, Air Comet, TAM i wiele innych). Ciekawostką był Fokker 100 ... Realu Madryt. Jak zwykle wracaliśmy pozytywnie naładowani wrażeniami. To co widzieliśmy po raz pierwszy nie zawiodło nas, natomiast to do czego wróciliśmy nie straciło nic ze swej atrakcyjności.
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
Miałam wrażenie, że już wyrażałam swoje uznanie dla Ciebie i tej podróży. Okazuje się że nie. Dobrze ,że mogłam ten błąd naprawić - świetny opis i jak zwykle fantastyczne zdjęcia.
-
Odbyłam właśnie niezwykłą i piękną, chociaż tylko " wirtualną " podróż na czasie.
Przy okazji, równie pięknych i tradycyjnych Świąt Wielkiej Nocy życzę :) -
No już nie będę musiała przewodnika kupować, jak będę jechała do Madrytu - wszystkie info tutaj znajdę ;)
-
W zeszłym roku byłem na Wielkanoc na tunezyjskiej Saharze, ale tam nie obchodzą tego święta ;( Z przyjemnością obejrzałem i przeczytałem Twoją relację. Polecam wszystkim wędrowcom spędzanie świąt w drodze...ale najlepiej razem z rodziną ;)
-
Miło mi z tego powodu :-)
-
...fajnie było odświeżyć wrażenia wywołane przez Twój Madryt Hopper...
-
W takim razie miło mi, że się relacja się przydała :-) Pozostaje mi życzyć Wam urzeczywistnienia tych planów :-)
Ustępowanie (szczególnie małżonce) jest czasami bardzo przyjemne ;-) -
Nigdy nie byłem, choć żona ciągle marudzi: Madryt i Madryt... :) Twoja relacja zdecydowanie zachęca, aby w końcu jej ustąpić :))
-
Dzięki za opinię. Cieszę się, że zainteresowałem Cię relacją :-)
-
Z wielką przyjemnością spacerowałem po Madrycie. W wielu miejscach byłem, w innych nie... Piękne miasto i jak zawsze u Ciebie - piękne zdjęcia.
Pzdr/bARtek -
kubdu, smoku, tube-roza - dzięki za pozytywne opinie. Cieszę się, że Was zainteresowałem :-)
-
voyager - świat byłby nudny, gdyby faworyci ciągle wygrywali ;-)
-
Dzięki za pokazanie trochę innego Madrytu - nie typowo zabytkowo - turystycznego, ale odświętnego w swojej tradycji i religijności. Właśnie za tę oryginalność - plus za podróż.
-
Z przyjemnoscia zapoznalem sie z Twoja relacja :-)
-
Pozazdrościć, oj pozazdrościć.
-
chciałem tylko dodać, że Real to jednak cienki jest :)) wczoraj osiągnęli dno.
-
Fajnie, ze ponownie opublikowałeś tę podróż :)
z przyjemnością do niej teraz zaglądam, bo wybieram się w kwietniu i tak cenne opisy pochłaniam z radością :) pozdrawiam! -
Dzięki, miło mi, że Cię zachęciłem, naprawdę warto :-)
-
Już planuję wyjazd, pewnie nie w Wielkanoc, chociaż tak zareklamowałeś, że już chcę:) Super opisaleś tę podróż. Dzięki:)
-
wi_the_lec - dzięki, za wieeeelki plus :-)
-
wieeeelki plus za moj kochany Madryt :)
-
gudhjem - dziękuję za plusa :-)
-
chingon :-)
agajanusz :-) miło mi, że Ci się podobało :-) -
Świetne opracowanie i ten Madryt... (z okolicami...) ach.. :). Pozdr!
-
rebel.girl - dzięki ;-)
-
dobrze jest ;)
-
duzinek, dzięki za plusa i komentarz. Ciesze się, że Ci się podobało. Pozdrawiam :-)
-
Plus w pełni zasłużony. Widać, że nieźle przygotowany jesteś. Bardzo mi się podobają te "artystyczne" odnośniki - do świata sztuki różnorakiej. To nie są informacje, jakie się znajdzie w pierwszym lepszym przewodniku. dzięki :)
-
plus z urzędu... przeczytam, jak się wyśpię... tak koło czwartku:-)
-
dino dzięki, będzie c.d. :-)
-
fiera_loca, dzięki :-). Co do linii kolejowej - widocznie miałem mniej wiarygodne źródło ;-).
-
gratulacje, sporo ciekawych informacji podałeś - dzięki
-wiele zdjęć już widziałem, obiecuję zaglądać :) -
Bardzo interesujaca relacja. Chcialabym jedynie skromnie dodac,ze uwazana za 1sza hiszpanska linie kolejowa jest linia Barcelona-Mataró, oddana do uzytku publicznego 1.XI.1848r.