2009-03-29

Podróż ALEKSANDRIA

Opisywane miejsca: Aleksandria
Typ: Album z opisami

Alexandria założona przez Alexandra Wielkiego jest jednym z najpiękniejszych miast Egiptu. Cechuje się klimatem śródziemnomorskim –nie tak upalnym jak reszta kraju. Choć dziś niewiele się zachowało pod dawnym wspaniałym mieście z czasów Kleopatry, to wciąż można tu wyczuć klimat tamtych lat i grecko-rzymski charakter.  Najlepiej jest to widoczne w podziemiach Kom es-Szukafa i w grobowcach Anfuszi. Również imponujące wrażenie robi gigantyczna kolumna otoczona przez sfinksy ptolemejskie. Ale dziś miasto zamieszkują głównie muzułmanie i to oni nadali współczesne oblicze tej afrykańskiej metropolii. Widać to szczególnie w architekturze nowo wznoszonych budowli i wspaniałych meczetów. Alexandria to miasto pięknych parków i plaż, które umożliwiają podróżnym ochłodę w wodach Morza Śródziemnego. Uważam, że bez względu na zainteresowania każdy znajdzie w tym mieście coś dla siebie.                 

 

 

 

          Do miasta wjechaliśmy około godziny 1500. Pierwszą rzeczą jaką należało zrobić było znalezienie hotelu. Jadąc przepiękną nadmorską promenadą wypatrywaliśmy jakiegoś hotelu. Od początku wiedzieliśmy, że wybór będzie całkowicie przypadkowy. Padło na New Swiss Cottage. Dosyć obskurny hotel, za który mocno przepłaciliśmy. Ale, żal było każdej minuty, zwłaszcza, że wieczorem następnego dnia planowaliśmy ruszyć w dalsza podróż. W tym miejscu pożegnaliśmy się z naszym kierowcą, który woził nas przez ostatnich kilka dni wręczając mu zapłatę. Po wrzuceniu walizek i wskoczeniu w stroje kąpielowe udaliśmy się w bliżej nie sprecyzowanym kierunku, w poszukiwaniu plaży pewnie nie zdarzało mu się co dzień.. Po kilku minutach doszliśmy do przepięknego mostu, przy którym znajdowała się publiczna plaża. Odpoczywali na niej miejscowi Egipcjanie. Z wielką radością po raz pierwszy od naszego przyjazdu zanurzyliśmy się w morzu. Co prawda czystość plaży pozostawiała sporo do życzenia, a tuż przy brzegu w wodzie ukryte były głazy -ale co tam. Relaks był nam bardzo potrzebny.     Na plaży bawiliśmy do końca dnia, oglądając zachodzące powoli nad horyzontem słońce. Tego dnia musieliśmy jeszcze kupić bilety na pociąg do Asuanu, gdyż nie chcieliśmy zostawiać tego na ostatnia chwilę. Taksówką pojechaliśmy na dworzec. Tu niemiła niespodzianka, nikt nie gawarił po angielsku. Kupowanie biletów na pociąg po arabsku było co najmniej ryzykowne, wiec ruszyliśmy na poszukiwania tłumacza. W końcu znaleźliśmy przyjazna osobę, która stała się naszym tłumaczem. Przy okienku miała miejsce niemiła niespodzianka. Okazało się, że z Alexandrii możemy dojechać maksymalnie do Luksoru i to nie w pociągu sypialnym a w I klasie. Po błyskawicznej naradzie uzgodniliśmy, że nie będziemy wracać do Kairu by dojechać do Asuanu pociągiem sypialnym. Postanowiliśmy wziąć co nam dają i zakupiliśmy bilety do Luksoru na następny wieczór. Powrotną drogę do hotelu postanowiliśmy przejść pieszo. Miasto wieczorem prezentuje się równie uroczo co za dnia Powoli zbliżaliśmy się do nadmorskiej promenady, robiąc co róż zdjęcia i filmując. Tak się złożyło, że ujęliśmy w kadrze budynek żandarmerii wojskowej. Następne dwadzieścia minut było bardzo niepokojące. Pościg żandarmów, odebranie aparatu i kamery, wizyta na posterunku, awantura ze strażnikami, wezwanie przełożonego, żądanie kontaktu z ambasadą, wyjaśnienie nieporozumienia, wykasowanie zdjęcia i 10 sekund filmu, miłe pożegnanie z żandarmami .. Tak naprawę dopiero po jakiejś godzinie adrenalina zaczęła ustępować. Na koniec tego pasjonującego dnia udaliśmy się do pobliskiej lodziarni by nieco się ostudzić. Nim doszliśmy jednak do hotelu skusiliśmy się jeszcze na sziszę. Jednak nie marudziliśmy zbyt długo gdyż następnego dnia chcieliśmy zwiedzić główne zabytki i ciekawe miejsca w mieście.       

 

 

          Po wczesnej pobudce rozpoczęliśmy zwiedzanie miasta. Po półgodzinnej próbie odnalezienia Meczetu Nabi Danjala (przy pomocy mapki z przewodnika) daliśmy sobie spokój i zatrzymaliśmy taksówkę. Ponieważ plan zwiedzania był bardzo napięty postanowiliśmy pominąć meczet i pojechać wprost do Katedry św. Katarzyny. Niestety lokalizacja tego przybytku była dla kierowcy wielką zagadką. Po kilkunastominutowym kluczeniu dojechaliśmy do okazałego kościoła, który według kierowcy na 100% był poszukiwaną katedrą. My do końca przekonani jednak nie byliśmy, ale nie grymasiliśmy i postanowiliśmy go zwiedzić. Kościół był ładny choć zdecydowanie nie miał koptyjskiego charakteru. Po niezbyt udanym początku poszliśmy na Maydan al.-Tahrir (o dziwo trafiliśmy). Jest to przepiękny zakątek miasta –mała wysepka zieleni z piękną fontanną. Kolejna taksówka i tym razem bez żadnych kłopotów dojeżdżamy do meczetu Abu-Abbasa al.-Mursi. Nowo wybudowany meczet zrobił na mnie spore wrażenie. Obok meczetu napotkaliśmy kolejną fontannę, wokół której gromadzili się Egipcjanie. Nadmorską promenadą udaliśmy się wprost do kolejnej atrakcji Aleksandrii Fortu Kaitbaj, który został zbudowany na miejscu dawnej Latarni Morskiej. Twierdza jest przykładem islamskiej architektury obronnej. Z jej murów rozciąga się piękny widok na miasto, a w jej murach mieści się malutki meczet. Z fortu częściowo plażą (niezbyt czystą), częściowo drogą poszliśmy w kierunku Grobowców Anfuszi. Po drodze chcieliśmy przyjrzeć się nieco pałacowi Ras at-Tin jednej z siedzib prezydenta Egiptu. Mogliśmy to jednak zrobić jedynie z pewnej odległości, ponieważ przy próbie podejścia nieco bliżej od razu w naszym kierunku leciały ostrzeżenia abyśmy sobie odpuścili. Po wspomnieniach dnia wczorajszego nie byliśmy zbyt natarczywi. Ptolemejskie grobowce Anfuszi nie robią piorunującego wrażenia, choć na pewno warto choć na chwilę się tu zatrzymać. Łączą one wpływy egipskie z greckimi. Po zwiedzeniu grobowców, taksówką udaliśmy się pod Kolumnę Pompejusza. Najefektowniejszą pozostałością po budowlach Ptolemeuszy jest 30 metrowa kolumna z różowego granitu asuańskiego, która  została dedykowana cesarzowi Dioklecjanowi w 291 roku. Poza kolumną na miejscu dawnego forum można dziś podziwiać dwa sfinksy ptolemejskie, granitowego skarabeusza i kilka pomniejszych zabytków z różnych epok. Wizyta w tym miejscu to punkt obowiązkowy każdej wycieczki. Od Kolumny Pompejusza jest zaledwie kilkadziesiąt metrów do kolejnej wielkiej atrakcji Aleksandrii –Katakumb Kom es-Szukafa.Wewnątrz katakumb znajduje się prawdziwa perełka niesamowity grobowiec gdzie motywy egipskie mieszają się z greckimi. Możemy tam zobaczyć brodate węże na ścianach przedsionka przy wejściu do komory wewnętrznej, które  oplatają szyszkę sosnową Dionizosa i różdżkę Hermesa, a na głowie mają podwójne korony Górnego i Dolnego Egiptu. Nad nimi widnieją Meduzy na okrągłych tarczach. Wnętrze komory grobowej zajmują trzy wykute w skale sarkofagi w styli rzymskim –ozdobione motywami kwiatów i owoców. Wewnątrz grobowca można zobaczyć Anubisa z głową psa, odzianego w strój rzymskiego legionisty z mieczem, kopią i tarczą. Z drugiej strony widać boga Sobeka również w stroju rzymskiego żołnierza. Bez wątpienia grobowiec był jednym z piękniejszych zabytków jaki zobaczyłem w Alexandrii. Po wyjściu na zewnątrz wciąż pod wrażeniem tego co zobaczyłem prze chwilą pojechaliśmy prosto do kolejnych wykopalisk Kom el-Dikka. Główną atrakcją jest niewielki teatr rzymski z II wieku z dobrze zachowaną mozaika podłogową. Tuż za teatrem znajduje się wspaniała mozaika odsłonięta na podłodze rzymskiej willi ze wspaniałymi ptasimi motywami. W tym miejscu naprawdę czuje się klimat dawnego Imperium Romanum. Przy wejściu na teren wykopalisk znajdują się posągi niedawno wyłowione z wody niedaleko fortu Kaitbaj. Po opuszczeniu wykopalisk postanowiliśmy zrobić więc krótką przerwę na małe co nieco. Szybko znaleźliśmy mało egipski lokal z szybkim jedzeniem, w którym przysiedliśmy na pół godzinki.     Po przerwie tempo zwiedzania nieco się zwolniło. Nadmorską promenadą spacerkiem poszliśmy zobaczyć Bibliotekę Aleksandryjską. Po drodze zajrzeliśmy do wytwornego hoteli Cecil oraz przyjrzeliśmy się z zewnątrz meczetowi Ibrahima. Spacer promenadą był wspaniałym przeżyciem widoki rozciągające się po obu stronach były niesamowite. W końcu dotarliśmy do biblioteki, która obecnie jest na wskroś nowoczesną konstrukcją. Można zaryzykować stwierdzenie, że na tle innych budowli Alexandrii wygląda wręcz futurystycznie –szkło, stal i woda pięknie ze sobą harmonizują. Ostatnim miejscem, które chcieliśmy tego dnia zobaczyć był Park Montaza, który otacza Pałac chedywa Abbasa II, który obecnie pełni funkcję kolejnej rezydencji prezydenta. Przepiękne miejsce gdzie można się zrelaksować i napawać oczy pięknymi widokami. Tutejsza prywatna plaża jest jedną z najczystszych w mieście. W parku zostaliśmy aż do zachodu słońca. Opuszczając park wszyscy byliśmy już mocno zmęczeni. Po powrocie do hotelu odebraliśmy bagaże z przechowalni i chwilę odpoczęliśmy w recepcji. Co prawda do odjazdu pociągu mieliśmy jeszcze sporo czasu ale nie chcieliśmy żadnych nieplanowanych niespodzianek więc pożegnaliśmy się z obsługą i ruszyliśmy na dworzec. Pociąg przyjechał z niewielkim opóźnieniem. Przy pomocy uprzejmego pana, który podróżował do Kairu znaleźliśmy swoje miejsca i mogliśmy w końcu się odprężyć.Pociąg powoli nabierał tempa, za oknami było już zupełnie ciemno, w końcu zmęczony trudami dnia zasnąłem.  

  • Alexandria  6
  • Alexandria  13
  • Alexandria  38
  • Alexandria  66
  • Alexandria  91
  • Alexandria  153
  • Alexandria  185
  • Alexandria  214
  • Alexandria  224
  • Alexandria  233

Zaloguj się, aby skomentować tę podróż